Ludzie > Elita biegaczy > Ludzie
Łuska karpia do portfela czyli elita biegania opowiada o świętach
Fot. Istockphoto.com
Święta Bożego Narodzenia są czasem magicznym. Każdy z nas spędza je jednak w nieco inny sposób. Jakie potrawy królują na stołach polskich biegaczy? Czy w czasie wigilijnej kolacji można na moment zapomnieć o diecie?
Kto w ich domach ubiera choinkę i wygląda za pierwszą gwiazdką na niebie? Specjalnie dla Was przepytaliśmy naszych utytułowanych zawodników o tradycje rodzinne i specyfikę ich świąt. Odpowiedzi często zaskakują.
Nie ma prezentów!
Joanna Jóźwik jest polską nadzieją na sukcesy w biegu na 800 metrów. Stawała już na podium mistrzostw Europy na otwartym stadionie, a w tym roku udało się jej awansować do finału Mistrzostw Świata na tym dystansie w Pekinie. Z czym kojarzą się jej święta Bożego Narodzenia?– Niewiele mogę powiedzieć o moich świętach, bo są „proste” – uśmiecha się Joanna Jóźwik. – Specyficzne jest w naszym domu na pewno to, że nigdy nie było u nas tradycji kupowania prezentów pod choinkę. Niestety (śmiech). Wszyscy zawsze gonią przed świętami za prezentami, a u nas tego nie ma.
A co z kolędami?
– Nie śpiewamy ich – przyznaje wprost nasza sportsmenka. – Może dlatego, że nikt nie umie. Wigilię spędzamy w najbliższym rodzinnym gronie. Ok. 17-18-tej najstarsza osoba odmawia modlitwę. Dzielimy się opłatkiem oraz życzymy sobie samych najlepszych rzeczy. Stół nie jest obficie zastawiony, ponieważ nikt nie jest w stanie zjeść dwunastu potraw. Nawet ja – wiecznie głodna (śmiech).
Tradycją w rodzinie Jóźwików jest wspólne chodzenie na pasterkę.
– Najczęściej udaję się na nią z bratem – mówi Asia. – Nasz kościółek jest w gminnych Zaleszanach, niedaleko Stalowej Woli. Kolędy ulubionej nie mam, ale ze świętami zawsze kojarzy mi się piosenka Wham! „Last Christmas”. Jest ponadczasowa. Moją ulubioną potrawą jest barszcz czerwony z uszkami, mimo, że jem go nie tylko w czasie świąt, ale w te dni smakuje zupełnie inaczej.
Sernik jest jej specjalnością
A jak święta wyglądają w domu Moniki Szczęsnej, członkini „brązowej” sztafety 4×400 metrów z Halowych Mistrzostw Europy w Pradze? Nasza sprinterka chętnie urzęduje w kuchni.– Święta Bożego Narodzenia to dla mnie czas magiczny – mówi zawodniczka. – Uwielbiam ten okres, bo zawsze mogę być wtedy w domu. W przeciwieństwie do Wielkanocy, bo wtedy zazwyczaj jestem na zgrupowaniu. Czasu na przygotowania wiele nie mam, bo wracam z ostrego treningu na 2-3 dni przed świętami, ale staram się go wykorzystać efektywnie. Cieszę się każdą chwilą.
Za co Monika odpowiada przed świętami?
– Aktywnie uczestniczę w przygotowaniach – mówi zawodniczka. – Sprzątam, przygotowuję potrawy i pomagam ubierać choinkę. U nas w domu robi się makówki, karpia w galarecie, zupę grzybową i kapustę z grzybami oraz fasolą. W wieczór wigilijny najbardziej oczekuję barszczu czerwonego z uszkami, który przygotowuje moja babcia. Zawsze smakuje przepysznie. Sama piekę sernik, który także uwielbiam. Te święta to z reguły okres przedstartowy, czyli czas diety i ograniczeń żywieniowych. Ale na wszystko można pozwolić sobie w granicach rozsądku.
A co z polskim tradycjami w rodzinnym domu?
– Na stole musi być dwanaście potraw – mówi Monika. – Wyczekujemy też pierwszej gwiazdki na niebie, zanim usiądziemy do stołu. Pod obrusem kładziemy sianko, a przy stole zostawiamy miejsce dla niespodziewanego gościa. Podczas kolacji śpiewamy kolędy, składamy sobie życzenia i wręczamy prezenty. Celebrujemy ten czas szczególnie, bo w ciągu roku nie ma szans, żeby spotkać się w tak licznym gronie.
Nasza sprinterka również składa życzenia czytelnikom BIEGANIA.
– Życzę wszystkim czytelnikom i redakcji wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia – wypełnionych radością, miłością i spokojem – uśmiecha się Monika Szczęsna.
Przyjaciele jak rodzina
Chętnie o rodzinnej atmosferze Bożego Narodzenia opowiada też Katarzyna Kowalska, nasza mistrzyni półmaratonu i zawodniczka startująca na 3000 metrów z przeszkodami.– Zawsze bardzo ceniłam i cenię sobie czas spędzany z rodziną – mówi Kasia. – A okres świąteczny, bez wątpienia, temu sprzyja. Oddaję się wtedy najbliższym i przyjaciołom, bo oni są dla mnie również jak rodzina. Moja uwaga jest wtedy skupiona na nich. Na parę przebieżek jest wtedy też czas, bo bieganie kocham, ale priorytety są jasne.
Przy wigilijnym stole można nieco poszaleć i zapomnieć na chwilę o diecie?
– Każdy, kto mnie widział wie, że jestem szczupłą osobą – mówi biegaczka. – Ci, którzy mnie znają wiedzą jednak, że wcale nie jest tak, że ja mało jem. Lepiej mnie ubierać niż karmić (śmiech). Staram się spróbować po trochu wszystkiego, co jest na stole świątecznym. Nie mam bowiem problemów z wagą. Moja mama przygotowuje pyszne jedzenie. Jako dziecko często grymasiłam, ale teraz im bardziej jestem dorosła, tym bardziej doceniam kuchnię ukochanej mamy.
A ulubiona potrawa?
– Żyjemy w czasach, że wszystko to, co pojawia się na świątecznym stole, możemy również spotkać w ciągu roku – mówi wielokrotna mistrzyni Polski. – Uwielbiam jednak kompot z suszonych owoców z przyprawami, który mama przyrządza tylko raz w roku.
Najważniejsza w tym okresie jest jednak rodzinna atmosfera i poczucie jedności.
– Staramy się zawsze przeżyć ten czas wyjątkowo – zdradza Katarzyna Kowalska. – Zgadzam się, że ludzie obecnie bardzo dużo pracują i gonią za pieniędzmi. Mają bardzo mało wolnego i nawet wigilijne potrawy przygotowują w ostatniej chwili. Ja staram się ten czas celebrować. Najważniejsza jest w nim dla mnie możliwość spotkania z całą rodziną i dowiedzenia się, co u kogo słychać. Jesteśmy wtedy w komplecie i rozmawiamy. Tak po prostu. Kocham to.
Orzechy na szczęście
Kilkoma spostrzeżeniami odnośnie świąt Bożego Narodzenia podzielił się z nami także nasz utalentowany „przeszkodowiec” Krystian Zalewski.– Święta to przede wszystkim czas dla rodziny – mówi biegacz startujący na 3000 metrów z przeszkodami. – Mam wtedy możliwość spędzenia kilku dni w rodzinnym gronie. To chwila odpoczynku. Nie tylko od treningu, ale także codziennego pośpiechu. Nasz wigilijny stół jest odzwierciedleniem polskiej tradycji. Pod obrusem musi być sianko, a na stole orzechy. Bo przynoszą szczęście.
A co z tradycją 12 potraw?
– Jest u nas przestrzegana – mówi Krystian Zalewski. – Z karpiem w roli głównej – oczywiście. Przed wieczerzą czytamy fragment Pisma Świętego, a potem składamy sobie życzenia. Łuska karpia musi trafić do portfela i można zacząć ucztowanie. Po kolacji nie może zabraknąć prezentów spod choinki. Późnym wieczorem, obowiązkowo, idziemy na pasterkę. Korzystając z okazji chciałbym wszystkim czytelnikom Magazynu BIEGANIE życzyć zdrowych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego Roku – mówi sportowiec.
Bratanice dają popalić
Swoje tajemnice związane ze świętami zgodził się także wyjawić Rafał Omelko, multimedalista Halowych Mistrzostw Europy w Pradze.– Święta to dla mnie, przede wszystkim, czas dla rodziny, którego w ciągu roku tak mi brakuje – mówi czterystumetrowiec. – Mam czwórkę rodzeństwa, więc kiedy wszyscy zjedziemy się do domu rodziców, to robi się naprawdę tłoczno. Na co dzień zabiegani, w końcu możemy usiąść i spokojnie porozmawiać. Magii tym chwilom dodaje energia i radość, która epatuje od moich cudownych bratanic. Piątka dziewczyn w wieku od 3 do 7 lat potrafi wywrócić cały dom do góry nogami i sprawić, że nie zabraknie nam rozrywki. I to jest chyba największa radość tego czasu. Możemy patrzeć, jak przeżywają ten wyjątkowy czas, cieszą się prezentami i śpiewają kolędy.
A co z ulubionymi daniami wigilijnymi?
– Smakiem świąt jest dla mnie, bezapelacyjnie, kompot z suszu, który zawsze przygotowuje moja mama – mówi Rafał. – Jako dziecko niezbyt go lubiłem, ale jego charakterystyczny smak zapadł w moją pamięć tak, że teraz nie wyobrażam sobie świąt bez niego. Na stole nie może również zabraknąć barszczu z uszkami czy pierogów z kapustą i grzybami. Atmosferę świąteczną podkreśla drzewko stojące w rogu salonu, które, zgodnie z tradycją, jako najmłodszy z rodzeństwa co roku przystrajam.