Łapki w treningu triathlonisty
Przegląd funkcjonalności pływackiego sprzętu rozpoczęliśmy w poprzednim wpisie od płetw. Dziś pora na bliższe zapoznanie się z pływackimi łapkami.
Na wstępie muszę zaznaczyć, że w treningu z pływakami czy triathlonistami bardziej lubię i częściej stosuję płetwy niż łapki. Co więcej – pewną prawidłowością jest nawet, że im mniej zaawansowany zawodnik, tym bardziej szala przechyla się właśnie w stronę płetw. Kiedy jednak zaczyna nam brakować bodźców treningowych, nie tylko budujących motorykę, ale również tych, które wspomogą trening pod względem atrakcyjności, możemy dołożyć do treningu łapki. Jestem zwolennikiem łap prostych, jeżeli chodzi o kształt oraz płaszczyznę, ponieważ przez lata doświadczeń widziałem różnego rodzaju modele – o różnym kształcie, rozmiarze, profilu, lecz żadne z nich nie utrzymały się na dłużej. Polecam zaczynać od łapek niewiele większych od dłoni, stanowczo odradzając te o bardzo dużej powierzchni.
Czas
Wprowadzając łapki do programu treningowego, robię to wcześniej u triathlonistów niż u pływaków skupionych na konkurencjach basenowych. W triathlonie używamy pianek, które pozwalają na niwelowanie wielu błędów w wodzie, nie musimy więc dbać o idealną technikę pływania. Tu należy położyć szczególny nacisk na słowo „idealną”, nie chcę bowiem być zrozumiany jako zwolennik zaniedbywania tego elementu szkolenia. Jako triathloniści nie musimy się na niej skupiać tak mocno jak pływacy, lecz wciąż najmocniej jak pozwala nam plan zajęć i charakterystyka dyscypliny.Siła, ale z sensem
Skoro pianka pozwala na poprawienie pozycji w wodzie, a co za tym idzie zmniejszenie oporów czołowych i większą prędkość, logiczną wydaje się praca na większej niż typowa frekwencji ruchu ramion. Wyrabiamy wtedy siłę i nawyki przydatne podczas prędkości startowych w zawodach. Podczas treningu możemy zasymulować taką sytuację wkładając „bańkę” między nogi, co również uniesie biodra ku powierzchni. Jeżeli założymy bardzo duże łapki, nie będziemy w stanie popłynąć z frekwencją potrzebną podczas zawodów. Owszem, jest to praca nad siłą, lecz w naszym przypadku niezbyt przydatną, a nawet mogącą prowadzić do wykształcenia złych wzorców ruchu.Również z tego względu zalecam pływanie w łapkach jako element luźnej rozgrzewki, przerw pomiędzy zadaniami lub w trakcie szybkich, dynamicznych zadań z wysoką frekwencją. Nie polecam w związku z tym, tak lubianych przez wielu zawodników, długich, ciągłych treningów w średniej intensywności jako treningu siłowego w łapkach. Jeżeli mamy problem z utrzymaniem wysokiej frekwencji podczas ćwiczeń, lepiej będzie podzielić je na krótsze odcinki z przerwą odpoczynkową, niż brnąć w ślepy zaułek.
Technika
Od budowania samej siły widzę jednak większe korzyści w możliwości nauczenia się właściwego momentu jej przyłożenia w trakcie prowadzenia ręki w wodzie. Dzięki większej powierzchni szybciej wyczuwamy, że nie ma sensu zbyt mocno rozpoczynać tej fazy ruchu. Znacznie lepsze efekty daje nam stopniowe rozpędzanie ręki z szybką i dynamiczną fazą wykończenia odepchnięcia. Wielu zawodników, nawet z niewielkim doświadczeniem potrafi również poczuć tzw. snap, kiedy uginamy rękę w nadgarstku powodując, że woda pod dłonią staje się twarda dając lepszą powierzchnię podparcia.Inne sposoby na doskonalenie techniki pływackiej to zakładanie gumki tylko na jeden palec oraz chwytanie dolnej krawędzi łapki palcami. W pierwszym przypadku naszym celem jest takie prowadzenie ręki, aby wykorzystywać największe opory wody. Kiedy ustawimy dłoń pod kątem do działających sił, spowoduje to zdjęcie z niej łapki. W trakcie tego ćwiczenia warto jest zwrócić uwagę, czy zawodnik rzeczywiście z niego korzysta. Zdarzają się przypadki twórczej inwencji, kiedy to łapka utrzyma się na dłoni dzięki przedziwnym kombinacjom ruchów. Druga z metod uczy prawidłowego chwytu wody i ułożenia nadgarstka i przedramienia w całej fazie prowadzenia ramion pod wodą.
Różnice
Podczas pływania w łapkach najbardziej efektywnym ruchem będzie przyłożenie siły w kierunku siły oporu. Natomiast płynąc na samych rękach, z dłońmi o znacznie mniejszej powierzchni i kopiując ten ruch prawdopodobnie „rozerwiemy” wodę. To powoduje, że kreślimy krzywą często zmieniając kąt natarcia dłoni – nawet do 45 stopni. Pamiętajmy więc, że nie są to bezpośrednio przekładające się na siebie typy treningów. To częsta pułapka czyhająca na zawodników, którzy zauważają szybki progres w czasach osiąganych na treningach z użyciem tego sprzętu. Progres, który często ma znacznie mniejszą skalę we właściwym pływaniu, a czasem nie przekłada się nawet na żadne końcowe korzyści. Niejednokrotnie korzyści pojawiają się dość szybko, po czym następuje stagnacja. Może to oznaczać, że potencjał tego typu zadań dla konkretnego zawodnika został osiągnięty i powinniśmy szukać kolejnych metod.4 x 200 m – odcinki interwałowe (nieparzyste z łapką na słabszej ręce, parzyste – na silniejszej)
6 x 150 m (50 m luźno, 50 m rozpędzane, 50 m szybko, stabilnie)
12 x 50 m (nieparzyste luźno, parzyste szybko)
8 x 100 m – tempo startowe na 800 m lub szybsze, przerwa 10-15”
Artykuł pochodzi z magazynu „Triathlon” będącego częścią miesięcznika „Bieganie”, styczeń-luty 2016