Zwycięski, małżeński dublet, 2 rekordy trasy i ponad 2000 osób na mecie 5. Gdańsk Maratonu

2.23.14 to czas zwycięzcy i rekordzisty gdańskiego maratonu – Rafała Czarneckiego, który na metę wpadł tuż przed Pawłem Kosek (2.23.23) i zamykającym podium Adamem Głogowskim (2.23.43). Ze zwycięstwa i rekordu trasy cieszyła się również… żona Rafała – Lidia Czarnecka (2.49.05), odnosząc zdecydowane zwycięstwo nad Justyna Śliwiak (2.56.35) i Aleksandrą Jakimczuk (2.58.05).

14 kwietnia to zdecydowanie polskie święto biegania. Rzesze jego miłośników zjechały do stolicy, by zmierzyć się z królewskim dystansem na Orlen Warsaw Maratonie lub towarzyszącym mu biegu na 10km. Biegacze, którzy akurat sami nie biorą w nich udziału, najczęściej kibicują startującym znajomym lub śledzą poczynania najlepszych dlugasów w kraju, na rozgrywanych w ramach maratonu Mistrzostw Polski. Jeśli nie Warszawa, to z pewnością Poznań i jedna z najszybszych i najbardziej prestiżowych połówek w kraju. Tysiące startujących i silna obsada z wydłużonym i zaskakującym na dystansie półmaratonu Krystianem Zalewskim.

Mimo silnej biegowej konkurencji, w niedzielny poranek odbył się, być może nie tak silnie obsadzony i popularny wśród elity, ale niezwykle urokliwy i klimatyczny Gdańsk Maraton. Rokrocznie dystans 42,195 km przyciąga nad morze coraz więcej chętnych. W Gdańsku raczej nie zobaczymy ścisłej czołówki polskiego maratonu. Nie przyjeżdżają też biegacze z Afryki. Z pewnością wiąże się to choćby z wysokością nagród dla najlepszych. 3tys złotych dla zwycięzcy, 2tysiące dla drugiego i tysiąc dla zamykającego podium nie może konkurować z 60 tysiącami, jakie za 1 miejsce oferuje maraton w stolicy. Nie przeszkadza to jednak biegaczom z Pomorza, innych rejonów Polski, czy gości z kilkunastu krajów Europy do wzięcia udziału w maratonie, którego plusami są choćby piękne widoki, szybka trasa (30m przewyższeń) i bardziej kameralna atmosfera.

Brak ścisłej elity, nie oznacza słabych rezultatów. Najlepsza trójka mężczyzn pobiegła 2.23, co oznacza, że 42km195m musieli pokonać średnio po 3.24-25min/km. Walka o wygraną w Gdańsku rozegrała się między pierwszymi dwoma zawodnikami poprzedniej edycji: Rafałem Czarneckim (2.23.14) i Pawłem Koseckim (2.23.23). Większość część trasy panowie przebyli wspólnie. Ostatecznie lepszy na końcówce okazał się ten pierwszy i kolejność na mecie była taka, jak przed rokiem. Podium uzupełnił Adam Głogowski (2.23.43).

– Bylem gotów na wynik ok 2:26 z samego treningu, jednak postanowiłem zaryzykować pościgu za faworytem biegu, wiedząc ze współpracując we 2 o wynik będzie o wiele łatwiej. Mogliśmy się zmieniać i wzajemnie dyktować sobie tempo, szczególnie ze na niektórych odcinkach trasy trochę wiało. Marzeniem do samego końca było jak najdłuższe utrzymanie Rafała Czarneckiego, co udało się prawie do samej mety. Dzięki temu uzyskałem taki wynik i poprawiłem rekord życiowy o prawie 4 min – relacjonował drugi na mecie Paweł Kosek.

Po zwycięstwo wśród kobiet pewnie zmierzała Lidia Czarnecka, która mimo iż na trasie były zwyciężczynie z lat ubiegłych, po kilkunastu kilometrach skutecznie zgubiła rywalki i w 26min po mężu cieszyła się z wygranej.
Oprócz podwójnego zwycięstwa, małżeństwo wspólnie pobiło też rekordy trasy. Rafał o 23 sekundy poprawił swój zeszłoroczny wynik, a Lidia o ponad 2 minuty pobiła wynik Katarzyny Pobłockiej.

Maraton w Gdańsku to również możliwość biegu w pięknej scenerii. Ulice starego miasta czy urokliwe tereny nadmorskiego Parku Regana umilają maratończykom trudy wymagającego dystansu. W tych pięknych warunkach 63 startujących cieszyło się z wyniku poniżej magicznych 3 godzin, a na mecie zameldowało się 1970 osób (przy 1702 w ubiegłej edycji), w tym 342 kobiety. Dodatkowo 220 osób wzięło udział w biegach sztafetowych, dzieląc królewski dystans na 4 zmiany.

Święto biegania trwało w Gdańsku już od soboty. Najpierw biegacze nie startujący maratonu zmierzyli się na szybkiej 5-tce, a następnie w 10 kategoriach wiekowych ścigali się najmłodsi.