Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
Dariusz Nożyński: od chomikowania na bieżni w rekordowym tempie po ucieczkę przed Kapitanem Wąsem, czyli ja się tak łatwo nie zatrzymuję
Nieco ponad tydzień temu chomikował na bieżni warszawskiego stadionu Polonez, a już za kilka dni znowu będzie uciekał przed Kapitanem Wąsem. Darek „szybkie bieganie” Nożyński – bo o nim mowa – ma na swoim koncie świeżo wybiegany tytuł mistrza Polski w biegu 6-godzinnym i rekord Polski na 100 km na stadionie (zrobił 250 okrążeń!), który jest też jego nowym rekordem życiowym. Po chwili odpoczynku i regeneracji wraca jednak na biegowe ścieżki i już za chwilę, w niedzielę 5 maja, pościga się z czasem i z Adamem Małyszem w Wings For Life.
Darka Nożyńskiego nie tylko ciężko zatrzymać, ale i ciężko za nim nadążyć. W końcu nie ma się czemu dziwić, skoro biega 100 km w tempie 3:53/km. Na szczęście między jednym a drugim startem Dariusz znalazł chwilę dla nas, by podsumować to, co było i zapowiedzieć to, co będzie.
Ewa Paciorek: Krótka piłka: co chcesz powiedzieć swoim fanom po starcie w 6 godzinach pełnej mocy?
Dariusz Nożyński: Przede wszystkim dzięki za doping. Dużo osób było sceptycznych, ale też dużo wierzyło w powodzenie tego wyzwania. Mniej więcej od 60. km (jakoś tak) te proporcje baardzo się zmieniły i tych kibiców było coraz więcej. Tak czy inaczej, dziękuję za doping i wsparcie. To nie jest tak, że to tylko ja jestem źródłem motywacji i inspiracji – to działa także w drugą stronę i to być może nawet bardziej.
Też potrzebuję motywacji. Żeby po 6 godzinach biegu, gdy już wszyscy kończą wyścig i kładą się wyczerpani na trawie, znaleźć siłę, żeby się nie zatrzymać i kontynuować bieg do tych 100km, potrzeba naprawdę mocnej motywacji i siły woli.

EP: Cel spełniony, jedziemy dalej z tym szybkim bieganiem?
DN: Oczywiście! Każdy wypełniony cel generuje następny, zmieniają się tylko punkty odniesienia. Sufit staje się podłogą, a ja patrzę cały czas w górę. Już w drodze z zawodów układałem plan superregeneracji. Przypomnę, że teraz wyzwanie jest takie, aby w pełni zregenerować się po tych przebiegniętych 100 kilometrach do biegu Wings For Life. Jestem jeszcze młody, więc dam radę. 🙂

EP: Czy teraz fokusujesz się już na przygotowaniach do Indii? Oczywiście z Wingsem po drodze i być może z maratonem jesienią, tak jak mówiłeś w naszym podkaście. Masz to już ułożone w głowie?
DN: Indie i Mistrzostwa Świata 100km są dopiero w grudniu 2024. Nie myślę o tym nawet. Najbliższy cel to tak jak wspomniałem – Wings for Life. Tam jest zawsze porywająca atmosfera, w tym także ta przestrzeń rywalizacji mnie wciąga jak ruchome piaski. W tym roku będziemy walczyć o zwycięstwo z m. in. Florianem Pyszelem.
Potem plan jest mniej więcej taki: prędka piatka na ulicy, w lato jakieś zabawy treningowe i wrześniu prawdopodobnie 100km lub maraton. Także tych kilometrów startowych trochę się w tym roku skumuluje, bo wliczając Indie byłoby to 3x 100km. A to sporo nawet dla takiego charta jak ja.

EP: To jeszcze zapytam z drugiej strony: czy jest jeszcze coś, co chciałbyś przez te najbliższe miesiące poprawić/zmienić w swoim treningu?
DN: Zdecydowanie. W bieganiu jest tak, że chęć poprawy i znajdowania obszarów do optymalizacji jest nieskończona – czyż to nie cudowne? Jest to proces asymptotyczny, a na początek chciałbym zwiększyć prędkości. Trening do ultra niestety daje prędkościom niższy priorytet, zatem chciałbym się trochę teraz na tym skupić. Tak czy inaczej, czuję, że forma będzie cały czas TYLKO rosła.
EP: Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w Poznaniu!