Ludzie > Historie biegaczy > Ludzie
Agnieszka Sypek. Finisz za rękę
Zaczęło się od maratonu w 1994 r. Miałam 21 lat i przeczytałam, że będzie w Warszawie maraton. Mówię do Roberta: „Pobiegnijmy, w razie czego 20 km wypada koło mojego domu, pójdziemy do mnie”. Nauczyliśmy się międzyczasów tylko do 20 km. Ale pobiegliśmy Gallowayem i daliśmy radę w 4:43.
Fot. Fotomaraton.pl
Na 40. kilometrze postanowiliśmy, że będziemy ze sobą chodzić. Wiem, że to scena jak z filmu, ale różne rzeczy się dzieją w takim romantycznym stanie. Wzięliśmy się za ręce i tak przebiegliśmy metę.
Biegaliśmy potem razem, umawialiśmy się na randki przy Dworcu Zachodnim. On dobiegał z Jelonek, ja z Mokotowa.
Miałam trenować u Marka Jakubowskiego na Warszawiance. Ale jeszcze studiowałam, miałam dużo wyjazdów. Trafiłam do niego dopiero po studiach, jestem wdzięczna, że mnie wziął, chociaż nie byłam już młoda. Zaczęłam trenować z grupą. Rano ulicami do Powsina, wieczorem na hali.
Rodzina
Pobraliśmy się z Robertem siedem lat temu. Dzieci nie mamy, nie było czasu i warunków, długo mieszkaliśmy z rodzicami. Teraz już porobiłam wszystkie szczepionki przed ciążą. Tylko jak wytrzymać tyle miesięcy bez biegania? No i chciałabym jeszcze przedtem złamać trzy godziny w maratonie.
Praca
Pracuję w domu albo jeżdżę po Polsce. Z wykształcenia jestem archeologiem, a teraz piszemy z Robertem (on jest historykiem) przewodniki po Polsce. Dużo jeździmy w teren zbierać materiały, robić zdjęcia. Startuję w biegach tam, gdzie akurat pracuję – na Lubelszczyźnie, na Mazurach. Czasem z Robertem, my razem biegniemy przez życie.
Złamanie
W lutym 2003 r. ścigaliśmy się w parę osób wracając na Warszawiankę, nie zauważyłam oblodzonej kałuży i złamałam nogę w kostce. Gips, śruby, potem rehabilitacja. Nie mogłam zrobić przysiadu, ale się zawzięłam. W lecie jeździłam na rowerze, robiliśmy po 150 km wokół Warszawy. Na jesieni zaczęłam biegać. Z dużą zawziętością. A w 2005 r. porobiłam życiówki.
Bieg życia
15 km w Parczewie w 2005 r. Od początku do końca w świetnej kondycji. A bywałam zarąbana już na starcie. W środku przyszła wielka letnia burza z bocznym wiatrem, niczego nie było widać. Nie zerkałam na zegarek, a na mecie okazało się, że zrobiłam życiówkę: 58:10.
A na drugim miejscu postawiłabym Maraton Warszawski w maju 2000 r. To było dwa tygodnie po ślubie i też życiówka – 3:06.
Życiówka
Najlepszy interes jaki w życiu zrobiłam to kupno mieszkania zanim wzrosły ceny, teraz w tej okolicy są prawie dwa razy wyższe. Ale największe osiągnięcie życiowe jest jeszcze przede mną.
Agnieszka Sypek. Życiówki:
5 km – 17:40;
10 km – 36:45;
21 km – 1:24:06;
42 km – 3:02:41
Wojciech Staszewski, „Agnieszka Sypek. Finisz za rękę”, Bieganie, czerwiec 2007