Altra Lone Peak 3.5 [TEST]
Buty marki Altra mają dwie bardzo charakterystyczne cechy, obok których trudno przejść obojętnie. Pierwsza to zerowy drop, a więc całkowicie płaskie ułożenie stopy w bucie, a druga – szeroki przód, dający mnóstwo miejsca w okolicy śródstopia i palców.
Zasadniczo nie piszę w testach o wrażeniach estetycznych, bo zakładam, że każdy dany produkt może oceniać w zupełnie inny sposób, ale w tym przypadku, trudno ten element pominąć. Przód zaczyna zwężać się bardzo późno, przez co, gdy patrzymy na buta od góry niewiele mu brakuje do kształtu prostokąta – w moim odczuciu wygląda to dość dziwnie, ale zostawmy wrażenia estetyczne i przejdźmy do konkretów.
Wygodnie, jak w domowych kapciach
Chodząc w tych butach ma się wrażenie, jakbyśmy szurali po domu w puchowych bamboszach. Przez to, że stopa nie jest tak opięta z przodu, można ruszać palcami, rozczapierzać je, co daje poczucie komfortu. Poza szerokością przodu, ważnym elementem konstrukcji jest budowa okolicy zapiętka. Fragment cholewki poniżej kostki jest mocno wycięty, nie standardowo w takim półokrągłym kształcie, linia cięcia jest bliższa prostopadłej. Mocno w dół, poziomo, mocno w górę – dzięki temu nie ma mowy, żeby cholewka przy ruchach skrętnych ocierała staw skokowy. Fajne rozwiązanie.
Podczas wizyty Toma Owensa w Polsce widziałem, że swoje Salomony miał wycięte nożem w tym miejscu, żeby nie drażniły kostek – w Altrach raczej nie miałby tego problemu. Zapiętek jest dobrze wyprofilowany, pięta siedzi w nim głęboko i stabilnie. Nie przesuwa się ani na podbiegach, ani na zbiegach.
Doliną w górę, doliną w dół
Odkąd zamieszkałem w górach, wypracowałem sobie kilka standardowych tras, na których testuję różne parametry butów. Najprostsza, oceniająca komfort podczas spokojnego wybiegania, to bieg szerokim szutrem w dolinie, kilka kilometrów pod górę i z powrotem. Na takiej trasie miałem same pozytywne wrażenia.
Zerowy drop pomaga w lądowaniu na śródstopiu i naturalnym przetoczeniu. Po prostych szlakach o niewielkim nachyleniu biega się komfortowo, a podeszwa ma dobrą przyczepność nawet w lekkim błocie na zbiegu. Po przekroczeniu strumienia w bród zaskoczyłem się bardzo pozytywnie, bo cholewka szybko odprowadza wodę – w dolnej części gumowego otoka ma sześć siatkowanych otworów, które usprawniają jej odpływ. Przy około 10 stopniach na dworze już po kilku minutach właściwie zapomniałem, że przeszedłem przez rzekę, więc cholewka również szybko schnie.
Stromo, błotniście, karkołomnie
Na drugiej trasie zaliczam strome podejścia i dwa dość trudne zbiegi. Gdy popada i zrobi się błoto, można o bieżniku powiedzieć wszystko. O ile na podejściach nie czułem braku przyczepności, to testu zbiegów Altry niestety nie zdały wzorowo. Na umiarkowanych nachyleniach i w lekkim błocie wszystko było ok, ale gdy warunki zrobiły się trudniejsze, a trasa bardziej wymagająca, musiałem znacząco zwolnić, żeby poczuć się bezpiecznie.
Bieżnik pod piętą szybko się zapycha, na zbiegu, niezależnie od dropu raczej lądujemy na pięcie, więc niejako błoto przyczepione do buta „biegnie” po błocie na podłożu – trudno w takiej sytuacji o dobrą przyczepność. Ta sama trasa w nieco suchszych warunkach weszła już lepiej, więc wszystko jest kwestią konsystencji i mazistości błota. Niemniej jednak, w warunkach mokrych straciłem pewność, więc trudno było mi później zaufać butom, na tyle, żeby rozpędzić się na zbiegu tak samo, jak za pierwszym razem.
Trawersy i techniczne ścieżki
Trzecie pole minowe dla butów terenowych mam na trasie obfitującej w tak zwany tupot stóp, czyli miejsca, w których trzeba znacząco zwiększyć kadencję, żeby ominąć wszystkie przeszkody, jak kamienie czy korzenie i wybrać odpowiedni tor „lotu”, żeby nie wypaść z zaplanowanej linii. Dodatkowo dorzucam trawersy poza szlakiem. W wielu miejscach Altra radziła sobie dobrze, ale zauważyłem też pewne braki w dopasowaniu buta do mojej stopy.
Szeroki przód daje komfort, gdy stopa jest naturalnie szeroka albo spuchnie, ale w moim przypadku, tym bardziej na krótkim treningu, mam za dużo luzu w tej części. Na trawersach i odcinkach technicznych przód mojej stopy przesuwał się w bucie i nagle zaczynałem szukać stabilności rozkładając palce. Ciekawe uczucie, ale nie do końca tego bym oczekiwał od buta terenowego.
Szersza perspektywa
Każdy but został zaprojektowany z jakąś przewodnią myślą i najważniejsze jest to, żeby dobrze ją uchwycić. Główne atuty tego modelu to ilość miejsca z przodu, budowa skłaniająca do bardziej naturalnego biegu, jego oddychalność, odprowadzanie wody i szybkie schnięcie.
Bieżnik jest głęboki, ale mimo wszystko lepiej poradzi sobie na twardszym podłożu niż Beskidy w topniejącym śniegu. Lone Peak jest modelem nagminnie wybieranym przez osoby wędrujące czy biegające amerykańskimi szlakami długodystansowymi, jak Pacific Crest Trail czy Appalachian Trail, właśnie ze względu na te rzeczy. Dla mnie jest nieco za szeroki, co odbija się później na stabilności w technicznym terenie. Ktoś z szerszą stopą mógłby tego nie odczuć.
Dodatki i wytrzymałość
Dodatkowym patentem tutaj zastosowanym są mocowania na stuptuty, dzięki którym możemy użyć ochraniacza bez dodatkowego paska pod podeszwą. Po około 150 kilometrach testów buty są w bardzo dobrym stanie, a po bieżniku praktycznie nie widać zużycia.
Rozmiar: 43
Waga: 295 g
Drop: 0 mm
Cena: 589 zł