Berg Outdoor Lynx & CS2 – test plecaka oraz pasa biodrowego
Biegowe kamiezlko-plecaki stają się coraz popularniejsze. Co prawda rynek jest zdominowany przez Salomona, który stał się symbolem tego typu produktów, jednak cały czas przybywa producentów którzy mają w swojej ofercie podobne kamizelki. Jedną z takich firm jest Berg Outdoor.
Portugalska marka Berg Outdoor nie może się poszczycić wieloletnią tradycją produkcji sprzętu sportowego, bowiem powstała w 2002 roku, stąd nie jest też specjalnie znana. Mimo krótkiej historii, producent wypuścił kamizelkę/plecak o nazwie Lynx, która zdobyła nagrodę na ISPO 2013. Lynx powstał we współpracy ze znanym Portugalskim ultramaratończykiem Carlosem Sa (który maczał także palce w butach Pantera), więc takie osiągnięcie nie powinno dziwić.
Fot. Jarosław Sekuła
Budowa
Produkt Berg Outdoor już na pierwszy rzut oka wyróżnia się ciekawą budową, odbiegającą nieco od konkurencji. Jest to połączenie kamizelki z pasem biodrowym i jest to prawdopodobnie jedyna tego typu konstrukcja. Za pomocą trzech plastikowych klipsów do plecaka Lynx możemy opcjonalnie podłączyć pas CS2, dzięki czemu znacznie rosną możliwości transportowe. Sam plecak posiada pojemność 10 litrów, do tego do dyspozycji mamy dwa uchwyty piersiowe na bidony, dwie malutkie kieszenie na drobiazgi na szelkach oraz dużą zewnętrzną kieszeń na klapie. Oprócz tego sznurki dają możliwość przytroczenia lekkiego wyposażenia typu kurtka czy bluza. Bardzo oryginalnym rozwiązaniem jest zastąpienie pasków piersiowych trzymających szelki jednym szerokim pasem zapinanym na rzepy, na którym umieszczono jeszcze dodatkową kieszonkę. W zestawie z plecakiem znajduje się bukłak o pojemności 1,5 l z izolowaną rurką.
Pas biodrowy CS2 bez problemu mieści lekką kurtkę od deszczu bądź wiatrówkę, telefon oraz porcję żeli i batona. Do tego oczywiście można dorzucić dwa bidony. Fot. Jarosław Sekuła
Pas biodrowy ma pojemność około 2 l i kolejne dwa uchwyty na bidony, z tym że z racji mniejszej głębokości raczej na takie o pojemności 0,5 l, a nie jak w przypadku piersiowych 0,75 l. Z przodu pasa umieszczono kolejną kieszonkę, którą można zdemontować, jeśli dodatkowa pojemność nie jest potrzebna. Co ważne, jest to pas w pełnym tego słowa znaczeniu, jest szeroki i wyściełany miękkim materiałem, a nie taśma z torebką.
Komfort noszenia
Moje podejście do systemu nośnego było dość sceptyczne. Szeroki, ale jednak pojedynczy rzep trzymający szelki wydawał się po prostu za mały, żeby utrzymać całkiem spory plecak i to jeszcze z bidonami. Okazało się, że obawy w niewielkim stopniu miały potwierdzenie w rzeczywistości, choć trzeba uczciwie przyznać, że najwyższe modele kamizelek Salomona czy Ultimate Direction potrafią być jeszcze wygodniejsze i jeszcze bardziej stabilne. Plecak jednak naprawdę bardzo dobrze leży, rzeczywiście jak kamizelka, a rzepu, który budził u mnie takie wątpliwości, nie trzeba wcale mocno zapinać.
Nawet w czasie szybkiego biegu czy na zbiegach bagaż nie ma tendencji do podskakiwania, można śmiało powiedzieć, że jest stabilny. Tak naprawdę najbardziej mogą przeszkadzać dźwięki chlupiącej w bukłaku i bidonach wody, jednak sam ładunek trzyma się prawidłowo. System nośny działa naprawdę bardzo dobrze i przy mocnym załadunku nie powoduje dyskomfortu. Oczywiście po 6 godzinach biegu mam ochotę zdjąć plecak, ale po takim czasie w zasadzie wszystko zaczyna przeszkadzać. Plecak wydaje się tym stabilniejszy, im więcej mamy bagażu, dodatkowe bidony sprawiają, że ciężar bukłaka i pozostałego bagażu jest równoważony i kamizelka świetnie wtedy leży, ale w dalszym ciągu nie obciąża ramion. Zastrzeżenie można mieć przy niewielkim załadunku, wtedy to przydałaby się jakaś dodatkowa taśma czy gumka ściągająca szelki powyżej rzepa.
Prawdopodobnie komfort mógłby być jeszcze większy, gdyby rzep nie był przymocowany do szelek na sztywno, lecz na elastycznym materiale czy gumie, jak w wielu innych kamizelkach, dzięki czemu można go lżej zacisnąć i zmniejsza się ryzyko, że będzie utrudniał oddychanie. Sam bukłak też nie ma tendencji do skakania po wnętrzu plecaka dzięki specjalnej przegródce z gumką. Gdyby to nie wystarczało lub w środku był inny mogący się przemieszczać bagaż, to plecak można bardzo dobrze skompresować dzięki linkom, które mogą także służyć do troczenia bagażu. Bardzo przemyślane, sprytne i naprawdę przydatne rozwiązanie.
Podłączenie pasa do plecaka jest bardzo proste, wystarczy przełożyć mniejsze sprzączki przez większe. Fot. Jarosław Sekuła
Wracając jeszcze do rzepa, to dzięki pokaźnym rozmiarom powstaje duża powierzchnia przylegania do ciała. Owszem, powoduje to zapocenie w tym miejscu, ale właśnie ta duża powierzchnia styku sprawia, że plecak nie podskakuje ani nie przesuwa się w czasie biegu. Co ciekawe, mimo że plecak był testowany przez Carlosa Sa, czyli czołowego „ultrasa”, wydaje się zrobiony pod kątem zawodników raczej słusznej budowy ciała. Przy moim obwodzie klatki piersiowej około 104 cm, nawet przy maksymalnym ściągnięciu rzepa, jest wygodnie, delikatne poluzowanie daje pełen komfort. Ciekaw jestem, czy bardzo szczupli czołowi zawodnicy nie będą mieli kłopotu z dopasowaniem plecaka.
Fot. Jarosław Sekuła
Podobnie ma się sprawa z pasem biodrowym, który będzie pasował nawet na osoby w rozmiarze XXXL. Trzeba więc na początku poświęcić nieco czasu na odpowiednie dopasowanie, aby móc się cieszyć wysokim komfortem. Z racji swojej solidności bardzo dobrze leży, nie powoduje ucisku i nawet ciężar bidonów jest dobrze rozkładany. Do uchwytów wchodzą bidony 0,75 l, ale uchwyty wydają się dedykowane do 0,5 l i takie też lepiej stosować, szczególnie gdy pasa używamy bez plecaka ze względu na większy komfort i stabilność. Przy pasie połączonym z plecakiem można pokusić się o większe bidony, ale mimo wszystko polecam mniejsze, tym bardziej, że i tak mamy wtedy potężną dawkę napoju. Szeroki pas daje dobre rozłożenie ciężaru i stabilność, ale powoduje też wysokie zapocenie, koszulka pod spodem staje się oczywiście cała mokra, ale coś za coś.
Pakowność
Zestaw kamizelka plus pas daje pojemność, którą da się wykorzystać tylko w czasie najdłuższych biegów, w których jest mało punktów żywieniowych. Do samego tylko plecaka wchodzi całe potrzebne wyposażenie, czyli bukłak, dwie czołówki, kurtka od deszczu, wiatrówka, ciepła bluza, żele, batony, scyzoryk, plastry, telefon, dokumenty oraz dwa bidony. Szkoda, że producent nie wyposażył plecaka w torbę termiczną na bukłak, przez co napój nagrzewa się od pleców. Pas przyda się, gdy bieg będzie wyjątkowo długi, wtedy do niego najlepiej przerzucić drobiazgi typu żele, batony, dokumenty czy telefon, a plecak przeznaczyć na duże rzeczy typu odzież. Wraz z pasem zyskujemy możliwość użycia dodatkowych dwóch bidonów, które jednak będą sporadycznie w użyciu. Dwa bidony w plecaku po 0,75 l oraz bukłak 1,5 l powinny starczyć na pokonanie dystansu pomiędzy bufetami nawet w tak trudnym biegu jak Ultra Granią Tatr. Dodatkowy litr, a nawet i możliwe 1,5 l przydadzą się tylko w czasie wyjątkowego upału czy biegów w gorącym klimacie.
Przykładowa zawartość komory głównej plecaka: bukłak 1,5 l, kurtka Rab Pulse Pull-on, czołówki Mactronic Epic oraz Primus Primelite Adventure, bluza z Polartecu power dry high efficiency, scyzoryk, plaster z opatrunkiem, plaster bez opatrunku, dwa żele po 55 g, telefon. Fot. Jarosław Sekuła
Pakowność jest więcej niż wystarczająca na większość polskich biegów, ale pewne drobiazgi można by poprawić. Kieszonka na pasie piersiowym to bardzo dobry pomysł, pytanie tylko, dlaczego nie jest ona prostokątna. Wydaje się wręcz idealna do przechowywania telefonu, ale ze względu na ścięty róg wiele modeli się nie zmieści. Brakuje też łatwo dostępnych kieszonek, w których można umieścić żele czy batony. Kieszonki na szelkach są małe i do jednej z nich zmieści się tylko jeden mały żel (około 40 g), dlatego też pas jest świetnym uzupełnieniem – ze względu na kieszonki, do których można sięgnąć bez konieczności zdejmowania plecaka.
Kieszonka na pasie piersiowym to świetny pomysł, ale dziwny kształt ze ściętym rogiem ogranicza jej funkcjonalność. Fot. Jarosław Sekuła
Podsumowanie
Berg Outdoor stworzył bardzo dobry plecak. Pewnie większość się na niego nie skusi, bo marka nie jest znana i nie będzie można zadawać takiego szyku jak w przypadku Salomona, który jest wręcz symbolem biegów górskich. Może Portugalczycy jeszcze nie osiągnęli takiego mistrzowskiego poziomu, do jakiego doprowadzili swoje plecaki Francuzi, ale nie ma powodu do wstydu. Plecak jest przemyślany, dopracowany i co najważniejsze – bardzo dobrze i stabilnie leży. Oczywiście są detale, które można by poprawić, ale to nie zmienia faktu, że Lynx to produkt udany. Śmiało mogę go polecić na długie biegi.
Berg Outdoor Lynx:Waga: 290 g
Pojemność: 10+5 l
Uchwyty na bidony: 2
Berg Outdoor CS2:Waga: 260 g
Pojemność: 5 l
Uchwyty na bidony: 2
Plecak Berg Outdoor Lynx wraz z bukłakiem kosztuje 449 zł, a pas CS2 129 zł. Plecak oraz kamizelka na razie są do kupienia w sklepach Outdoorzy.pl oraz Asport.pl