Triathlon > TRI: Trening > Triathlon
Czy jest sens kłaść nacisk na pływanie?
„W pływaniu nie ma nic za darmo, na wszystko musisz sobie zapracować” – to zdanie jest podstawą dekalogu pływaków i wygląda na to, że jest w stu procentach prawdziwe. Nie znaczy to jednak, że jeśli nie można pływać pięć razy w tygodniu, to lepiej nie pływać wcale.
O konieczności wytrenowania dobrego pływania mówiłem od zawsze i wciąż będę to podkreślał. Jedyne co się zmienia to grono odbiorców. Na początku przekonywano, że zysk czasowy w poszczególnych dyscyplinach jasno wskazuje na to, że w triathlonie nacisk powinien być położony na rower i bieg. Teoria ta nie brała jednak pod uwagę tak istotnych kwestii jak to, że typowemu amatorowi w pływaniu pomaga przede wszystkim pianka. Jeszcze 10 lat temu zawodnicy z wypiekami na twarzach śledzili prognozy pogody, bo to od niej (i temperatury wody) zależało, czy na imprezach organizowanych przez PZTri będzie można wystartować w piance czy bez niej. Umiejętność dobrego pływania była niemal obowiązkiem – zawodnik, który słabo popłynął nie miał szans na załapanie się do dobrej grupy na rowerze, zatem o dobrym miejscu też mógł już zapomnieć. Później przyszła era imprez komercyjnych, na których – w dużej mierze ze względu na bezpieczeństwo i liczbę startujących – temperatura wody przestała grać rolę. Najważniejsza stała się satysfakcja z ukończenia zawodów i popularyzacja dyscypliny.
Historia jednak zatacza koło. Obecnie zawodnicy szykujący się do Ironmana drżą ze strachu, bo zdarza się, że na zawodach pływanie w piankach jest zabronione. Podobne zasady już niedługo mogą zawitać także do nas, skoro staramy się iść z duchem czasu i popularności (czego dowodem jest organizacja dwóch największych imprez sygnowanych przez Challenge i Ironman). W zawodach wysokiej rangi próżno liczyć na „przymknięcie oka” czy złagodzenie zasad i obawiam się, że 20-30% startujących może nie ukończyć wówczas etapu pływackiego lub nie zmieścić się w wyznaczonych limitach czasowych.
Największy problem
Kiedy pytam osoby, które rozpoczynają swoją przygodę z triathlonem, z czym mają największy problem, pływanie zajmuje pierwsze miejsce na liście. I nic dziwnego. Jest to najbardziej techniczna dyscyplina, a progres w niej jest najwolniejszy. Jest najmniej naturalną dla nas formą ruchu i najtrudniej nam samodzielnie i obiektywnie ocenić swoją technikę. Pojawia się też problem innego rodzaju – systematyczność. Uważam, że śmiało można porównać naukę pływania do nauki języka obcego. Pomijając barierę wieku (im człowiek starszy, tym trudniej mu się uczyć), w moim przekonaniu dopiero 2-3 zajęcia w tygodniu dają nam prawdziwą możliwość rozwoju. Pamiętajmy, że tak jak w każdej dziedzinie życia, brak systematyczności będzie powodował powrót do stanu wyjściowego. Wyjątek jest wtedy, gdy posiadłeś jakąś umiejętność za młodu i zajmowałeś się nią w sposób mniej lub bardziej profesjonalny. Żeby nie szukać daleko, posłużę się tutaj przykładami z naszego podwórka: Maciek Dowbor dobrze pływa. Dlaczego? Ponieważ przygodę z pływaniem zaczął jako młody chłopak. Kuba Dec świetnie jeździ na rowerze, bo wywodzi się z kolarstwa. Jakub Czaja świetnie biega – czy muszę rozwijać, skąd się to wzięło? Powrót do dyscypliny, z którą miało się styczność w przeszłości, jest łatwiejszy.Ekonomika
Zadajmy sobie pytanie, czy w czasie wysiłku trwającego 5-10 godzin, czyli połowy lub pełnego Ironmana, powinniśmy „zagotować się” już podczas pierwszych 30 minut? Oczywiście, że nie. Jeśli słabo pływamy, w wodzie będziemy polegać głównie na sile rąk, a w utrzymaniu pozycji horyzontalnej i lepszej pływalności pomoże nam pianka. Producenci pianek stosują panele innej grubości na ramionach i materiałowe wstawki na bicepsy, aby praca rąk mogła być jak najbardziej ekonomiczna.Taktyka
Powinniśmy też myśleć o taktyce. Przygotowując się do zawodów, staramy się mieć wszystko przemyślane – żywienie, tętno i waty na rowerze, tempo biegu. A co z pływaniem? W jaki sposób zaplanować ten etap, jeśli nie potrafimy dobrze pływać? Strategia powinna wówczas ograniczyć się do dwóch elementów – nawigacji i w miarę spokojnego, technicznego pokonania dystansu. Korzystajmy z techniki najlepszych, która jest dość prosta – trzeba mocno płynąć do pierwszej boi, tam znaleźć sobie miejsce, a resztę dystansu pokonać mocno, ale nie na maksa. O ile w przedziale poniżej 1 min 30 s na 100 m można w miarę spokojnie znaleźć sobie miejsce i nawigować, o tyle przy prędkości 2 minut na 100 m pozostaje nam poruszać się w „ławicy”. Płynie się tak, jak płynie grupa i trudno jest przedrzeć się przez setki osób, a pierwszy mocny odcinek może równać się wysiłkowi maksymalnemu.Plusy mocnego pływania
Co jeszcze zyskamy dzięki dobremu pływaniu? Między innymi gibkość i ruchomość. Większość z nas dba o swoje kończyny dolne poprzez masaże, kompresję, stymulatory, stretching, etc. Ale odpowiedzmy sobie z ręką na sercu – czy dbamy o górne partie ciała? Pływanie nie tylko jest naturalnym rozciąganiem obręczy barkowej, lecz dba także o naszą gibkość i uczy prawidłowego oddechu. Nie bez znaczenia jest także aspekt psychologiczny, a konkretniej przewaga, jaką daje nam wyjście z wody na dobrej pozycji. Wychodząc z przodu stawki, staramy się trzymać tempo dobrych zawodników. Czasy epickich pogoni kolarsko-biegowych powoli się kończą i jeśli chcemy walczyć o wysokie miejsca, musimy być zawodnikami wszechstronnymi, a ci dbają zawsze o najsłabsze ogniwo łańcucha. Zaletą pływania jest to, że na basen wchodzimy najczęściej wcześnie rano. Nie jesteśmy uzależnieni od pogody, możemy wykonać porządną pracę, nawet jeśli potem nie znajdziemy już czasu na trening. Oczywiście nie zastąpi to 4-godzinnego rozjazdu na rowerze, ale mocne kardio – jak najbardziej. Pływanie jest najmniej kontuzjogenne z dyscyplin wchodzących w skład triathlonu, a przy odpowiednio dobranej intensywności może się też świetnie sprawdzić jako jednostka regeneracyjna.Odpowiadając więc krótko na zadane w tytule pytanie, piszę wprost – według mnie było, jest i zawsze będzie warto kłaść nacisk na mocne pływanie.
Artykuł pochodzi z magazynu „Triathlon” będącego częścią miesięcznika „Bieganie”, wrzesień 2015