Ludzie > Historie biegaczy > Ludzie
Joanna Grochowska. Terapeutka
Rys. Krzysztof Dołęgowski
Nigdy nie byłam usportowiona. Na rowerze nauczyłam się jeździć dopiero jak byłam dorosła. Dlaczego tak późno? Gdy byłam mała, tata już mnie prawie nauczył. Jechałam po chodniku i coś do niego mówiłam. On nie słyszał, więc się odwróciłam i upadłam. I to był koniec z aktywnością fizyczną na ćwierć wieku, czasem chodziłam tylko na jogę albo pilates.
Dopiero jak miałam 33 lata spróbowałam znów. Znajomi mnie przekonali, że rower jest fajny. Uczyłam się w sobotę na pustej ulicy Nowogrodzkiej. Była dla mnie za wąska – takim zygzakiem jechałam. Do dziś nie potrafię oderwać ręki od kierownicy w czasie jazdy.
Bieganie
Kiedy miałam 41 lat postanowiłam wystartować w biegu Run Warsaw, tak z marszu, bez przygotowania. Przy zapisach pytali, gdzie powinny być ścieżki biegowe, podałam Park Szczęśliwicki. Kiedy dwa lata później powstała tam ścieżka, uznałam, że nie wypada nie przyjść. Tam zaprzyjaźniłam się z Jarkiem, który namówił mnie na jesieni na maraton. Zrobiłam w Warszawie 4 h 12 min., na luzie.
Wtedy mój Krzyś zaczynał klasę maturalną, więc zawarłam taką małą umowę z Panem Bogiem, że zrobię do jego matury pięć maratonów. Na jesieni pobiegłam jeszcze Poznań, a w międzyczasie pieszą setkę po w Puszczy Kampinoskiej. Na wiosnę Barcelonę, Toruń i Kraków, na dwa dni przed maturą. Krzyś zdał bardzo dobrze.
Rodzina
Krzyś biegł ze mną Biegnij Warszawo i Bieg Niepodległości, ale na co dzień nie biega. Za to w bieganie wciągnął się mój mąż, Grzesiek, chociaż jak za pierwszym razem wyszedł na kilka stumetrowych odcinków, to myślałam, że będę musiała wzywać karetkę. On trenował kiedyś piłkę nożną, koszykówkę i tenis stołowy.
W końcu dojrzał do maratonu. Zapisał się na maraton w Katowicach. Biegliśmy razem do 39. kilometra, potem poprosił, żebym pobiegła do przodu. On woli biegać po swojemu, nie trenuje ze mną. Ale jest pozapisywany na mnóstwo biegów pół roku do przodu, drukuje wszystkie regulaminy, trasy.
Praca
Pracuję w Fundacji SYNAPSIS. Bartek Topa rozpoczął współpracę z nami w 2011 roku. Wraz z Piotrem Adamczykiem, Łukaszem Grassem i Tomkiem Karolakiem w ramach akcji Start Przyjaciół zebrali prawie 20 000 zł na terapię dzieci z autyzmem. W ten sposób nadali dodatkowy sens swoim startom w zawodach triathlonowych. Bartek był także bohaterem akcji „Autyzm – całe moje życie” zrealizowanej przez Fundację SYNAPSIS i jej Przyjaciół na początku 2012 roku. Celem było zwrócenie uwagi na problemy osób z autyzmem. Udało się! Dzięki szumowi w mediach o autyzmie dowiedziało się blisko 2 miliony osób!
Bartek z Łukaszem Grassem zbierali pieniądze na Fundację przez DoMore. Ja się na triathlon nie dałam namówić, bo nie zmieściłabym się chyba w limicie na rowerze. Ale na 20-lecie Fundacji zbierałam pieniądze podczas swojego 20. maratonu, półtora roku temu w Warszawie.
Bieg życia
Były trzy takie biegi. Pierwszy maraton, bo był pierwszy. Pierwsza setka, bo to był dla mnie niewyobrażalny dystans. W pracy długo się nie przyznawałam, że przebiegłam odległość z Warszawy do Radomia.
Ale najważniejsze było dla mnie, kiedy pierwszy raz prowadziłam grupę na maratonie – razem z Jarkiem zostaliśmy zającami na 4 h 45 min. Chciałam pomóc innym w bieganiu, tak jak kiedyś ktoś mi pomógł. Przygotowałam się solidnie z trasy. Biegnąc opowiadałam ludziom, co mijamy, jakie historie łączą się z ulicą, budynkami. Było im łatwiej zapomnieć o zmęczeniu. Takie bieganie, to zupełnie inna odpowiedzialność.
Życiówka
Moje osiągnięcie życiowe, ale mam nie opowiadać o swoim dziecku? To powiem o 3-letniej autystycznej dziewczynce, która wirowała dookoła, trzepotała rączkami, a na pierwszych wizytach w Ośrodku potrafiła przez dwie godziny krzyczeć. A teraz robi maturę w technikum, ma znajomych. Tylko trochę niewyraźnie mówi.
Nasza Fundacja jako pierwsza zaczęła diagnozować autyzm już u rocznych i dwuletnich dzieci. I umiemy im pomagać. I ja mam w to swój wkład.
Joanna Grochowska, życiówki:
5 km: 23:59,
10 km: 48:29,
półmaraton: 1:49:12,
maraton: 3:57:34