Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia > Biegi zagraniczne > Wydarzenia > Relacje z biegów > Wydarzenia
Pogoda rozdawała karty w Bostonie
Boston Marathon 2015. Fot. Getty Images
Kiedy na starcie poniedziałkowego maratonu w Bostonie termometry pokazały ponad 20 stopni Celsjusza, było jasne, że prawdopodobnie zobaczymy wolny bieg. Tym bardziej, że biegacze mieli pecha jeszcze do wiatru, który na nieregulaminowej, prowadzącej od punktu do punktu trasie wiał cały czas w twarz.
W przeszłości zdarzało się, że wiatr w plecy ułatwiał maratończykom w Bostonie osiąganie fantastycznych wyników. Tegoroczny bieg okazał się wyjątkowo wolny jak na jeden z najmocniej obsadzonych maratonów świata, a sprzyjał temu brak „zająców” nadających tempo.
Początki były ślamazarne, a gdy już doszło do ucieczek, zarówno u mężczyzn, jak i kobiet ich autorzy kończyli słabiej od oczekiwań. Zeszłoroczny męski zwycięzca, Etiopczyk Lelisa Desisa szarpnął po dwudziestu pięciu kilometrach. Wcześniej połowa dystansu została pokonana w bardzo wolne na tym poziomie 1:06:44. Za Etiopczykiem próbowało się utrzymać kilku rywali, ale ostatecznie radę dał tylko jeden – Lemi Berhanu. Doskonale znany polskim kibicom, bo rok temu zwyciężył w Orlen Maratonie.
W biegu kobiet na ucieczkę zdecydowały się cztery panie. Połowa była także bardzo wolna – 1:15:33. W okolicach 25. kilometra trzy Kenijki i jedna Etiopka mocno ruszyły, wykorzystując zbieg. Kilometr w dół pokonały w fantastyczne 3 minuty i pięć sekund!
Ani jedna, ani druga ucieczka nie zakończyła się powodzeniem. Wśród mężczyzn Desisa próbował oderwać się od Berhanu, stosując kolejne zrywy. Nie udało się to i ostatecznie to młodszy z Etiopczyków złamał rywala. Wykorzystał do tego ciekawy moment. Kiedy Desisa nieco zwolnił na punkcie żywieniowym i złapał butelkę z wodą, Lemi Berhanu niespodziewanie mocno przyspieszył i oderwał się od rywala. Do mety przewaga tylko się powiększała. Ostatecznie Lemi Berhanu wygrał z czasem 2:12:45. Lelisa Desisa dobiegł jako drugi – 2:13:32, a trzeci był Yemane Tsegay, także z Etiopii – 2:14:02. Cztery kolejne miejsca zajęli Kenijczycy.
U kobiet było dużo bardziej zaskakująco. Liderki, które tak mocno pobiegły zbieg, chyba przeceniły swoje siły. Biegnąca daleko za ich plecami Etiopka Atsede Baysa utrzymała równe tempo i na ostatnich kilometrach, tuż za słynnym podbiegiem na Heartbreak Hill, dogoniła przeciwniczki, a potem mocno im odskoczyła. Do mety dotarła pierwsza z wynikiem 2:29:19. Druga dobiegła jej rodaczka z pierwszej ucieczki, Tirfi Tsegaye – 2:30:03. Trzecia Kenijka Joyce Chepkirui – 2:30:50. Na bardzo wysokim, czwartym miejscu rywalizację ukończyła 40-letnia Łotyszka Jelena Prokopcuka, z czasem 2:32:28.
Boston był prawdopodobnie tylko przygrywką do najmocniejszego maratonu świata, który zostanie rozegrany już w najbliższą niedzielę w Londynie.
Wyniki czołówki z Bostonu dostępne po kliknięciu w link.