Sprzęt > Buty do biegania > Sprzęt
Buty do biegania PUMA Pulse XT Core Wns [test]
Fot. Ewa Majer
Buty Pumy zbierały zazwyczaj dobre opinie. Użytkownicy cenili je za elastyczność i krok w kierunku biegania naturalnego. Jednak jeszcze się taki nie zrodził co by każdemu dogodził i model Pulse XT Core niekoniecznie przypadł do gustu jednej z najlepszych ultrasek w kraju, Ewie Majer.
Puma Pulse XT Core to sportowe buty charakteryzujące się ogromną wygodą i lekkością. Na pierwszy rzut oka, aż ciśnie się określenie „pantofle”. Zostają pantoflami po założeniu i, niestety, podczas biegania również. Wyglądają na szybkie. Są elastyczne, sprężyste i bardzo miękkie. Z początku rzeczywiście wydają się dynamiczne, ale później czar pryska, nie jest to w każdym razie z całą pewnością but startowy, choć ma dynamiczny sznyt.
Fot. Ewa Majer
Mnie osobiście biegało się w nich źle. być może dlatego, że nie jestem przyzwyczajona do tego typu obuwia, i nie jestem targetem dla tych butów. Jestem ultraską, która potrzebuje butów typu “twardziel”, a nie „mięczaka” podatnego na każdą niewygodę.
Stabilizacja stopy?
Jaka stabilizacja? Biegając w Pumach Pulse XT Core czułam jakby moja stopa pływała w bucie. Zabrakło usztywnienia pięty. Spodziewam się, że w terenie łatwo byłoby w nich wykręcić staw skokowy. Trudno to uznać za wadę jako taką, jest to po prostu inne podejście do tej kwestii. Jedni producenci zapewniają mocne wsparcie, inni chcą możliwie w jak najmniejszym stopniu ingerować w pracę stopy. Puma wybrała tę drugą opcję, bo preferencje biegaczy są różne. Mnie ta opcja nie przypadła do gustu, choć nie oznacza to, że podobnie będzie z innymi. Zwolennicy biegania naturalnego z całą pewnością się ucieszą.Fot. Ewa Majer
Amortyzacja to również dość ciekawa kwestia w tym modelu. Mimo iż buty są bardzo miękkie, co powinno świadczyć o dobrych właściwościach tłumienia wstrząsów, to jest moim zdaniem niewystarczająca. Uderzenia stóp o twardą nawierzchnie są wyraźnie odczuwalne, bardziej niż w butach, które wydają się twardsze. Czułam mrowienie w okolicach śródstopia i palców (w bucie jest naprawdę dużo miejsca z przodu, więc nie jest to kwestia zbyt ciasnego obuwia).
Bez odcisków się nie obeszło
Po 10 km zrobiły mi się pęcherze i odparzenia stóp. Nie byłam w stanie przebiec w tych butach więcej niż 6 km jednorazowo, żeby nie zostawiły po sobie śladu w postaci bolesnych bąbli. Być może to wina wkładki, a nie samej podeszwy, ciężko mi powiedzieć co jest przyczyną takiego stanu rzeczy, ale tak czy inaczej nie jest to miłe doświadczenie. Dla mnie to spora wada i raczej już niezależna od preferencji użytkownika.
Fot. Ewa Majer
Raczej na fitness
Podeszwa jest wykonana z miękkiej pianki. Bardzo elastyczna idealna do wykonywania wszystkich ćwiczeń na siłowni czy fitness. Myślę, że właśnie do takich zajęć to obuwie jest stworzone. Są bardzo przewiewne, co daje komfort, noga się mniej poci. Ćwiczy się w nich bardzo przyjemnie, są zgrabne i przede wszystkim wygodne. Stopa zdecydowanie w tych butach odpoczywa, więc szczerze poleciłabym je jako idealne obuwie do ubioru po zawodach, długim biegu i na czas relaksu. Tutaj „pantofelkowatość” spełnia się w stu procentach. Osobiście najchętniej tych butów używam właśnie do tego, aby po ciężkim wysiłku nogi mogły odpocząć. Doskonałe na siłownię i na spacery – bieganie w tym obuwiu omijałabym szerokim łukiem.