Spodenki Compressport – test
Kompresja najczęściej jest kojarzona z charakterystycznymi podkolanówkami czy opaskami na łydki. Nic dziwnego, w końcu to od tych produktów zaczęła się popularność tego rodzaju odzieży. Jednak obecnie kompresja obejmuje niemal całe ciało, w tym także uda. Przetestowaliśmy dla Was spodenki Compressport Trail Running Shorts.
Spodenki sprawdziły się na Ultramaratonie Podkarpackim. Fot. archiwum autorki
W zeszłym sezonie debiutowałam w biegach ultra. To skłoniło mnie do poszukiwania perfekcyjnie dobranego sprzętu biegowego w celu maksymalizacji efektów pracy treningowej. Przeglądając prasę biegową, zainteresowałam się odzieżą kompresyjną. Nie liczyłam na cudowne działanie technologii, ale nawet minimalne wsparcie ciężko pracujących mięśni po przebiegnięciu kilkudziesięciu kilometrów może okazać się zbawienne.
Spodenki kompresyjne Compressportu, model Trail Running Short, zapakowane były w bardzo estetyczne pudełko z ulotką w środku, niestety bez opisu w języku polskim. W pierwszym kontakcie, mimo czarnego koloru, spodenki robią wrażenie bieliźniarskie (prążkowany materiał, szwy na wierzchu). Natomiast już na zawodniku wyglądają bardzo profesjonalnie. Testowałam rozmiar S, który przy moim wzroście (160 cm) miał ciut dla mnie za długie nogawki i lekko odstawał w tali. W udach i na pośladkach przyjemnie opinał i uciskał.
Nogawka posiada dwie strefy ucisku: bliżej kolana mocniejszy ucisk, góra uda jest lżej ściśnięta. Niestety przejście pomiędzy tymi dwiema strefami jest natychmiastowe, przez co na moich dość mocnych udach tworzą cię mało estetyczne wybrzuszenia. Wrażenie ucisku jest wyraźne tuż po założeniu, niestety mija po jakimś czasie, natomiast jest komfortowe nawet po 12 godzinach biegania. Użyty przez producenta materiał idealnie odprowadza nadmiar wilgoci i szybko wysycha, nie powodując wrażenia wychłodzenia. Nie bez znaczenia dla mnie jest również niska waga spodenek. Można zwinąć je w maleńki kłębek, co jest plusem podczas podróżowania.
Fot. archiwum autorki
Bardzo wygodnym patentem dla biegaczy ultra jest szeroki pas w talii (9 cm) z nadrukowanymi elementami silikonowymi od wewnątrz. Nie uciska, a jednocześnie trzyma spodenki na miejscu. W moim przypadku spodenki zawsze lekko zwisają w kroku jak dziecięce rajstopy i mimo starań trudno je odpowiednio naciągnąć i dopasować. Musiałam się do tego przyzwyczaić.
Podczas pierwszych szybszych treningów (tempo w okolicach 4 min/km) miałam wrażenie większej mocy w mięśniach, chociaż uzyskiwane czasy tego nie potwierdzały. Mimo to stały się one moimi ulubionymi, niezawodnymi spodenkami startowymi. Zaliczyłam w nich już trzy biegi ultra (12 h Ruda Śląska i I Ultramaraton Podkarpacki 118k m) i na każdym z tych biegów sprawowały się idealnie. Mogłam o nich zupełnie zapomnieć, nigdzie nie uwierały, nie zanotowałam nawet najmniejszych podrażnień skóry.
Podczas biegów ultra czasami niezbędna jest wizyta w toalecie i tutaj nieco utrudnione jest ponowne szybkie wciągnięcie wilgotnych spodenek i idealne ułożenie ich „na miejscu”.
Ciekawa jest sprytna kieszonka z tyłu. Jest bez zamka (zabezpieczenie na zakładkę), łatwa w obsłudze, a nie wypadają z niej nawet drobne monety. Często z niej korzystam podczas biegu, jako niezawodne i szybko dostępne miejsce na przechowanie drobiazgów.
Fot. archiwum autorki
Niewielkim minusem spodenek jest łatwo zaciągający się materiał. Już po kilku treningach odnotowałam ślady użytkowania. Zupełnie niepotrzebna jest według mnie odblaskowa, mała gumowa naszywka w zgięciu z tyłu kolana, która podczas np. kucania wbija się w staw. W trakcie biegu kompletnie nie przeszkadza i być może osoby z dłuższymi nogami też tego nie odczują. Nie jestem przekonana co do trwałości spodenek. Niestety już po kilku praniach lekko popękało nadrukowane na nogawkach logo firmy, ale jest to widoczne jedynie z bliska.
Producent w ulotce obiecuje, że kompresja ma wspomóc prawidłową postawę podczas długich biegów. Nic takiego nie odczuwałam i nawet nie wyobrażam sobie, w jaki sposób miałoby to zadziałać. Również ciekawostką z ulotki była dla mnie informacja o micromasażu. Również takiego efektu podczas użytkowania nie zauważyłam.
Użyty antybakteryjny materiał powoduje, że mimo wielokrotnego przepocenia po praniu spodenki pachną świeżością, a dla kobiet ma to jednak duże znaczenie.
Ciekawym rozwiązaniem są silikonowe nadruki na udach z przodu, które zapobiegają ślizganiu się dłoni opieranych na udach podczas stromych podbiegów lub podejść. Niby niewiele, a jednak pomaga pokonać trudne fragmenty trasy przy dużym zmęczeniu.
Trudno ocenić jednoznacznie efekt kompresji podczas użytkowania. Nie jest on wyraźnie odczuwany zarówno podczas biegania po płaskim, jak i w treningu crossowym. To, co można ewentualnie zauważyć, to minimalnie mniejsze zmęczenie mięśni po długich wybieganiach i szybsza regeneracja. Wyraźnie czuję mniejsze bujanie się mięśni podczas fazy lądowania i myślę, że to przekłada się na później pojawiający się efekt zmęczenia nóg.
Jedno jest pewne: spodenki Compressportu są bardzo komfortowe i sprawdzają się w długich biegach w różnych warunkach pogodowych.