Mo Farah, mistrz olimpijski na dystansach 5000 i 10 000 metrów, wraca do ścigania na bieżni. W niedzielę pobiegł „piątkę” podczas Portland Track Festival w USA. Zwyciężył zdecydowanie i pokazał, że maraton nie zabił jego największego atutu – piorunującego finiszu.
Amerykanin Galen Rupp, który w zeszłym tygodniu pobił rekord USA w biegu na 10 000 metrów wynikiem 26:44,36 jest obecnie najlepszym długodystansowcem świata urodzonym poza Afryką. To żywy dowód na to, że z Kenijczykami i Etiopczykami da się wygrywać.
Amerykańscy biegacze, podobnie jak Polacy, szykują się do mistrzostw świata w Sopocie, a przed nimi, do mistrzostw kraju, które będą eliminacjami do wyjazdu. Miejsca są tylko dwa w każdej konkurencji, takie są przepisy IAAF. Powoli zaczyna się więc robić nerwowo, walka zapowiada się zacięta.
W Bostonie podczas niewielkiego halowego mityngu podopieczni Alberto Salazara udanie rozpoczęli sezon, ustanawiając kilka wartościowych rekordów i zapowiadając kolejne. Większość z nich pojawi się na mistrzostwach świata w Sopocie.
Czy możliwe, aby człowiek przebiegł maraton w czasie poniżej 2 godzin? Jak informuje brytyjska prasa, powołując się na nieoficjalne informacje, jest to cel, nad którym pracuje mistrz świata na 5000 i 10 000 metrów, Brytyjczyk Mo Farah.