Wydarzenia > Biegi zagraniczne > Ludzie > Elita biegaczy > Ludzie > Wydarzenia
Yuki Kawauchi trzeci w Fukuoce – jego 10. maratonie w tym roku
Yuki Kawauchi. Fot. Getty Images
Niesamowity Japończyk Yuki Kawauchi przebiegł dziesiąty maraton w tym roku, z czasem 2:09:05 zajmując trzecie miejsce w Fukuoce, przed Polakiem Henrykiem Szostem. Wynik był dla niego… rozczarowaniem, a na grudzień planuje jeszcze jeden start na dystansie 42 km 195 metrów.
O Japończyku pisaliśmy już kilkukrotnie. Jego fenomen to nie tylko częste starty, praktycznie tydzień w tydzień, ale i tryb życia oraz postawa charakterystyczne bardziej dla zwykłego człowieka niż wyczynowego zawodnika. Na co dzień pracuje, trenuje raz dziennie i podobno nie przyjmuje od organizatorów honorariów za start, mimo atrakcyjnych ofert.
W Fukuoce nie faworyzowany Keniczyk Mathathi, nie japońscy profesjonaliści z zawodowych teamów, ale właśnie Kawauchi był motorem napędowym biegu. Do półmetka czołową grupę prowadziło dwóch znanych biegaczy z Australii, wynajętych jako „zające”: Collis Birmingham i Ben St Lawrence. W momencie, gdy zeszli z trasy, Kawauchi nie zastanawiał się, nie kombinował, nie rozglądął, tylko od razu wyszedł na prowadzenie i przyspieszył, mimo że tempo w tym momencie wskazywało na wynik poniżej 2:08.
Japończyk stwierdził po biegu, że chciał biec na wynik, miał zamiar rozerwać grupę, ale zaatakował jednak nieco za wcześnie. Mogło się to odbić na końcowym wyniku, ale pokazuje, za co kibice kochają tego biegacza. On nie kalkuluje, tylko biega na tyle mocno, na ile ma siły. Cierpi straszliwie, ale nigdy się nie poddaje. Nawet na finiszu, na ostatnich 300 metrach, gdy widać było, że nie dogoni biegacza z przodu, który kontrolował tempo i oglądał się za siebie, Yuki nie zwalniał i nie odpuszczał. Na mecie już nie mdleje jak w pierwszych startach, ale i tak z trudem dochodzi do siebie.
Dla polskiego biegacza Henryka Szosta przez kilka kilometrów Fukuoka była biegiem marzeń: na prowadzeniu podziwiany przez wielu Kawauchi, a u jego boku nie kto inny, a rekordzista Polski, który jako jedyny odpowiedział na wyzwanie. Obaj biegacze przez dobrych kilka kilometrów biegli obok siebie i przyspieszali, wymieniając ciosy: raz jeden, raz drugi. Obu mogło to kosztować wiele na ostatnich kilometrach, ale pokazali, że sport to nie tylko suche wyniki, ale i show, walka charakterów.
Na mecie Kawauchi był dosłownie oblegany przez fanów. Dobrze wpisuje się to w obrazek, który niedawno krążył w internecie: na starcie jednego z półmaratonów wszyscy miejscowi biegacze po kolei podchodzili, żeby uścisnąć mu dłoń, przez co start znacznie się opóźnił. Honory oddawali mu nie tylko kibice, ale właśnie rywale, praktycznie wszyscy bez wyjątku! W Fukuoce, gdy dobiegł do mety, transmisja z trasy praktycznie skończyła się, pokazywano tylko krótkie migawki kolejnych wbiegających zawodników. Kamera cały czas była skierowana na Kawauchiego i cały świat z zapartym tchem patrzył na to, że on siedzi i pije wodę. W bieganiu jest to szaleństwo na miarę beatlesomanii, w żadnym razie nie prowokowane przez japońskiego biegacza i całkowicie zasłużone.
Kawauchi w Fukuoce osiągnął czas 2:09:05, wyprzedził Henryka Szosta, który jest najlepszym maratończykiem w historii naszego kraju. Japończyk uznał ten bieg za swoją porażkę, bo celował w czas 2:07:30 – to się nazywa hart ducha i ambicja! W poprzednich tygodniach biegł maratony m.in. w Melbourne, wynik – 2:11:40 oraz w Nowym Jorku – 2:12:29. Ten drugi na trudnej trasie i pod silny wiatr, gdzie mistrz Polski Radosław Dudycz osiągnął jeden ze słabszych wyników w swojej karierze – 2:22:07.
Jakie są dalsze plany Japończyka? Nie jest to bynajmniej roztrenowanie. Już 16 grudnia biegnie kolejny maraton – w Hofu. A cały świat patrzy, czy istnieją dla niego jakiekolwiek granice. Bo jeśli ich nie ma, to znaczy, że każdy może osiągać rzeczy niewiarygodne. W końcu Kawauchi nie jest cyborgiem, hodowaną w laboratorium maszyną do wygrywania, tylko zwykłym człowiekiem, który pracuje, trenuje i stara się żyć po swojemu.
Przeczytaj również poprzednie artykuły o Kawauchim:
Japoński amator Yuki Kawauchi zachwyca kolejnymi startami
Yuki Kawauchi szykuje się do maratonu w Nowym Jorku