Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
Którędy pobiegniemy na 36. PZU Maratonie Warszawskim?
28 września, uczestnicy 36. PZU Maratonu Warszawskiego wystartują – tradycyjnie już – z Mostu Poniatowskiego, finiszować będą na płycie Stadionu Narodowego. Po raz kolejny również trasa poprowadzi ulicą Marszałkowską, u stóp Pałacu Kultury i Nauki i przez Łazienki Królewskie.
Z prawej strony biało-czerwony Stadion Narodowy, widok na rzekę i lewobrzeżną Warszawę z drapaczami chmur. O godzinie 9 28 września znowu usłyszymy znajomy głos Czesława Niemena i „Sen o Warszawie”. Z Mostu Poniatowskiego, pierwsze kilometry poprowadzą nas do ścisłego centrum Alejami Jerozolimskimi, będziemy mijać Muzeum Narodowe, rondo „de Palma” (de Gaulle’a), Pałac Kultury i Nauki, warszawskie wieżowce. Dalej miniemy Ogród Saski, Grób Nieznanego Żołnierza, Plac Piłsudskiego, Teatr Wielki, szkołę baletową i dotrzemy na Krakowskie Przedmieście, w zakątek historyczny, choć odbudowany po wojennych zniszczeniach. Zobaczymy Plac Zamkowy i górującą nad nim Kolumnę Zygmunta. Biegnąc ulicą Miodową miniemy siedzibę Prymasa Polski i Akademię Teatralną oraz monumentalny budynek Sądu Najwyższego. Chwilę później czeka nas łagodny, dwukilometrowy zbieg. Cytadela Warszawska to okolice ósmego kilometra.
Kilka następnych kilometrów poprowadzi nas Wisłostradą, trasą tuż przy rzece. Będziemy mijać Park Fontann, a powyżej, na skarpie będzie górować nad nami Stare Miasto. Dziesiąty kilometr to okolice Mostu Śląsko-Dąbrowskiego. Na tym fragmencie trasy czeka nas również bieg przez tunel, który również przeszedł już do tradycji warszawskiego maratonu. Czeka nas tutaj niewielki zbieg, a później podbieg, ale doznania są bardzo ciekawe. Zwłaszcza jeśli, jak zwykle – organizatorzy zadbają o dobrą muzykę w tym miejscu. Tuż za tunelem, w okolicach Mostu Poniatowskiego, zwykle możemy liczyć na spory tłumek kibiców, to miejsce naprawdę pozwala się zapomnieć i polecieć mocno do przodu.
Z Wisłostrady zbiegniemy w kierunku Agrykoli, gdzie warszawscy biegacze trenują na dostępnym dla wszystkich stadionie i na pobliskiej uliczce robią podbiegi. Trafimy też na aleję Tomasza Hopfera, popularyzatora i promotora biegania w Polsce. Dalej dotrzemy wreszcie do Łazienek Królewskich, które są dostępne dla biegaczy zaledwie od kilku lat i gościły już Maraton Warszawski. Przetniemy je Aleją Chińską.
Od 18 do 23 kilometra czeka nas najmniej malownicza, za to, jak deklaruje organizator – najszybsza część trasy. Punktami robiącymi największe wrażenie są estakady Trasy Siekierkowskiej (okolice 20 kilometra) i potężna Świątynia Opatrzności Bożej (okolice 24 km) przy której będziemy zawracać w Miasteczku Wilanów.
Trzydziesty kilometr powita nas na Ursynowie, w szpalerze ludzi i przy gorącym dopingu zgromadzonych. Ta dzielnica zasłynęła już z najlepszych kibiców biegania. Wilanów i Ursynów to młode dzielnice, pełne biegaczy, a więc i uczestników Maratonu Warszawskiego. Te kilka kilometrów trudnych już dla ciała kilometrów, upłynie nam przy dźwiękach muzyki, radosnych okrzykach i w podniosłej atmosferze. Z Ursynowa na Mokotów przebiegniemy pod Doliną Służewiecką, wzdłuż linii metra, dzięki czemu kibicom będzie łatwiej śledzić nas na większym fragmencie trasy. Tu zagrzewanie do boju będzie też miało większą wagę, bo zaczyna się najtrudniejsza percepcyjnie część trasy 32. – 38. kilometr. W oddali widać już centrum. Przebiegamy obok Królikarni (to 35. kilometr) przez Plac Unii Lubelskiej, miniemy Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Edukacji Narodowej, dotrzemy na Plac na Rozdrożu skąd trasa poprowadzi nas malowniczymi Alejami Ujazdowskimi. Po prawej stronie zieleni się Park Ujazdowski. Kawałek dalej wpadamy na Plac Trzech Krzyży, dawne rozdroże traktów prowadzących ze Starej Warszawy do Solca, Ujazdowa, Rakowca i Grzybowa. Do połowy XVIII po północnej stronie płynęła rzeka, dziś skanalizowana – Żurawka. Plac uwieczniono w kilku polskich produkcjach filmowych, m.in. w Dekalogu III, Warszawie, Człowieku z M-3, Nie ma róży bez ognia oraz Lekarstwie na miłość. Kościół znajdujący się po środku placu to parafia Św. Aleksandra.
Znowu wpadamy na Rondo de Gaulle’a, za którym zobaczymy znacznik 40. kilometra. Stąd już naprawdę blisko do mety. Stadion Narodowy widać już z daleka, jeszcze tylko Most Poniatowskiego, zbieg jego ślimakiem po prawej stronie Wisły, krótki fragment Wybrzeżem Szczecińskim i alejką otaczającą stadion – wpadamy do środka, na płytę, gdzie będzie czekała brama z zegarem. Obyśmy zobaczyli na nim same satysfakcjonujące czasy!
Zobacz trasę w powiększeniu na mapie.