Ludzie > Elita biegaczy > Ludzie
Sofia Ennaoui: Widzę siebie na podium w Tokio [WYWIAD]
Sofia Ennaoui. Fot. Aleksandra Szmigiel-Wiśniewska/ Running Creatives
O niuansach, które decydują o sukcesie w zawodowym sporcie, sposobach relaksu, otoczce przygotowań, treningach siatkarskich, koszykarskich i hokejowych, z Sofią Ennaoui, jedną z najbardziej utalentowanych biegaczek średniodystansowych w Polsce, rozmawia Tomasz Więcławski.
Gdyby ktoś powiedział Ci rok temu po mistrzostwach świata w Pekinie, że sezon 2016 potoczy się tak, a nie inaczej, to uwierzyłabyś?
Powiedziałabym, że to możliwe. Już rok temu podczas mistrzostw świata niewiele zabrakło mi do awansu do finału, bodaj 6 czy 7 setnych części sekundy, czyli kilka centymetrów. Na ten sezon postawiłam sobie dawno jeden cel – awans do finału olimpijskiego. Bez względu na inne występy w sezonie. I to zrobiłam (śmiech). O tak!
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Masz poczucie, będąc bardzo młodą zawodniczką, że w kolejnych latach możesz odegrać ważną rolę w biegu na 1500 metrów? Czołówka nie jest w innej galaktyce.
Wszystko jest w moim zasięgu. W tym roku poprawiłam się o ponad 3 sekundy. To spory progres. Tegoroczny najlepszy wynik na świecie to 3:55. Na razie nie jest to w moim zasięgu. Może w przyszłym sezonie uda mi się złamać na tym dystansie 4 minuty, co jest moim celem. Mamy mały zarys kolejnego roku i jedno jest pewne – będę się skupiała na seniorskich mistrzostwach świata w Londynie. Tam chciałabym być w pierwszej szóstce, może ósemce.
Na pewno rozmawiasz z trenerami o rezerwach, które jeszcze masz. Gdzie one są?
Ostatnio stwierdziłam, chwilę po rozpoczęciu kolejnego cyklu przygotowań, że te rezerwy są wszędzie. Tak jak stwierdziłeś, jestem jeszcze bardzo młodą zawodniczką, więc mogę rozwinąć swoją wytrzymałość, siłę, stabilizację czy sprawność. Także można zadbać o jeszcze lepszą dietę. Na tym też chciałabym skupić się w kolejnych miesiącach. W odżywianiu i suplementacji też są rezerwy. Chciałabym wszystko skleić do kupy, żeby miało to ręce i nogi. Wszystko dotychczas wyglądało nieźle, ale chyba nie na 100 procent.
Sofia Ennaoui przed startem na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Fot. facebook.com/Sofia-Ennaoui
Jesteś w całej stawce jedną z najdrobniejszych zawodniczek. Trening siłowy w biegach średniodystansowych odgrywa dużą rolę?
Bardzo dużą. Z treningu siłowego ma się przyspieszenie na ostatnich 100 czy 200 metrach. A także całą siłę na dystansie. To bardzo ważny element przygotowań. Z roku na rok staram się zwiększać obciążenia. Wiadomo, że nie wezmę nigdy tyle na sztangę, co dużo większe ode mnie zawodniczki, ale staram się do nich zbliżać.
Stawiasz już jednoznacznie na 1500 metrów czy 800 będzie nadal w kręgu Twoich zainteresowań?
Nie przekreślam biegania na dystansie 2 kółek. Teraz jest taka sytuacja w biegach średnich, że trzeba bardzo szybko biegać na 800 metrów, żeby myśleć o sukcesie na 1500 metrów. Powtarza się to już drugi sezon w wielu biegach, że pierwsza część dystansu jest prowadzona wolno i potem ostatnie dwa okrążenia trzeba przyłożyć. Wtedy ani rusz bez szybkości. Będziemy starali się regularnie łamać na 800 metrów dwie minuty.
Wróćmy do początków Twojej kariery. Byłaś skazana na to, żeby biegać czy miałaś inne pomysły na swoje życie?
W pierwszym okresie mojej przygody z bieganiem, a był to rok 2010, nie skupiałam się tylko na bieganiu. Zawsze byłam dzieckiem ruchliwym. W szkole uprawiałam wszystkie sporty, jakie tylko się dało. Przełom w mojej głowie nastąpił w 2011 roku po mistrzostwach świata juniorów młodszych w Lille. Wtedy stwierdziłam, że chyba się do tego nadaję (śmiech). Stąd mój progres wyniku na 1500 metrów między 2011 a 2012 rokiem to chyba 22 sekundy. Zeszłam wtedy do poziomu 4:13. Zaczęłam się przykładać do treningu.
Opowiedz o osobach, które odcisnęły duże piętno na Twoim życiu w tamtym okresie?
Osobami, które zachęciły mnie do zapisania się do klubu lekkoatletycznego byli moim nauczyciele z Zespołu Szkół w Lipianach. Zawsze staram się o tym mówić. Jestem im bardzo wdzięczna, że mnie do tego w zasadzie zmusili. Ja nie byłam przekonana. Nie wiedziałam czy się do tego nadaję, czy będę chciała trenować kilka razy w tygodniu. Ale oni mnie przekonali. Pojechałam do klubu i tak już zostało.
Mówisz: inne sporty. To jakich próbowałaś?
Wszystkich – siatkówki, koszykówki, piłki nożnej, piłki ręcznej, hokeja, przełajów. Trudno zliczyć.Na miejscu usiedzieć nie mogłaś?
Byłam bardzo aktywnym dzieckiem. Od IV klasy podstawówki trzy razy w tygodniu chodziłam na SKS-y. Wszędzie mnie było pełno. Energia mnie rozsadzała.Gdy teraz słyszysz, że trudno dzieci zachęcić do sportu, to chyba szkoła, do której wcale nie chodziłaś tak dawno, mocno się zmieniła?
Gdy ja jeszcze byłam w szkole, to dużo dzieciaków chciało chodzić na pozalekcyjne zajęcia sportowe. Przełom nastąpił po tym moim skończeniu nauki. Wszyscy stali się bardziej leniwi i więcej czasu spędzają przed komputerami. Swoje dzieciństwo wspominam wspaniale. Spędziłam je na dworze ze znajomymi. Nie przed laptopem. A teraz tak jest. Szkoda.
Teraz jesteś absolutnie sportowi oddana. W jego wydaniu na najwyższym światowym poziomie niuanse odgrywają rolę? Detale?
W treningu biegowym prochu już nie wymyślimy. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Trzeba wszystko, co jest dookoła dopracować w 100 procentach, żeby poskutkowało tym, że dobrze zaplanowany trening odda nam na bieżni. Jedzenie czy regeneracja są równie ważne co przebiegnięte kilometry.
Odejdźmy na chwilę od sportu. Czasami trzeba o nim, szczególnie w okresie roztrenowania, zapomnieć. Masz pasje, którym się wtedy oddajesz?
W tym roku roztrenowanie praktycznie w całości spędziłam ze znajomymi i najbliższymi. To była dla mnie wspaniała odskocznia. Bardzo mało udzielałam się publicznie. Nie jeździłam w zasadzie na żadne spotkania sportowe. Wyjątek robiłam tylko dla mojej gminy. Starałam się, żeby sportu w okresie roztrenowania było jak najmniej. Nawet o sporcie nie rozmawiałam. Odpoczywałam, bo chciałam się na chwilę poczuć zwykłym człowiekiem.
A ten odpoczynek? Przy muzyce, dobrym filmie, książce?
Jak najbardziej. Gdy było jeszcze trochę cieplej, to bardzo lubiłam poleżeć sobie na tarasie przykryta kocykiem i słuchając fajnej, odprężającej muzyki.
Kto gości najczęściej w Twoich słuchawkach?
Słucham bardzo często muzyki z przełomu lat 80. i 90. Stinga chociażby. Taka muzyka mnie relaksuje.
Wyznaczyłaś sobie już harmonogram przygotowań do kolejnego sezonu?
Mamy zarys. Czekamy jeszcze na informację, jakie otrzymam szkolenie. Zaskoczę wszystkich, że pierwszym celem będą mistrzostwa Europy w biegu przełajowym. W listopadzie wszystko będziemy mieli już pozapinane na ostatni guzik.
[/h4]Planujecie starty halowe czy przed MŚ w Londynie ją odpuśczacie?[/h4]Startujemy na hali. Nie wiemy jeszcze czy będę chciała wystąpić na ME, ale ja nie lubię długich przerw w rywalizacji. Czekam zawsze na kolejny zastrzyk adrenaliny. Nie wyobrażam sobie, że znów mogłabym sprawdzić się z rywalkami dopiero w maju czy czerwcu. Nie wiem w jakim wymiarze ta hala będzie, ale będzie.
Obozy wysokogórskie to wasza codzienność. Gdzie jest najprzyjemniejsze miejsce dla Ciebie na świecie, w którym lubisz przygotowywać formę?
Od dwóch lat najwyższą formę notuję po zjechaniu z obozu wysokogórskiego w Font Romeu. Czy przyjemnie się tam trenuje, to bym dyskutowała (śmiech). Na wysokości nigdy się łatwo nie trenuje, nie oddycha. Ale czuję się tam wyśmienicie, gdy nie trenuję. Jest zazwyczaj dobra pogoda i piękne widoki. To chyba moje miejsce na ziemi, w którym lubię wykuwać formę.
Sportowcy sporo podróżują po świecie. Jest takie miejsce, które zapadło Ci w pamięć, a do którego chciałabyś koniecznie wrócić?
W tym roku startując na Diamentowej Lidze w Paryżu, biegając przed startem na Polach Elizejskich, wymarzyłam sobie, że chciałabym tam wrócić. Długo z tym nie zwlekałam. Zaraz po zakończeniu sezonu lekkoatletycznego stwierdziłam, że to tam chcę spędzić swoje wakacje. I dopięłam swego. Jestem takim człowiekiem, który gdy czegoś chce i ma tylko takie możliwości, to realizuje to.
A Brazylia i Rio de Janeiro? Mocno Cię zaskoczyły?
Zaskoczyła mnie bieda. Powiem szczerze, że będąc tam zaczęłam doceniać to wszystko, co mam tutaj.
Relacje innych sportowców, że mijanie w drodze na obiekty olimpijskie faweli pozostawiło ślad w głowie potwierdzają się i w Twoim przypadku?
Byliśmy przerażeni tym, co tam się dzieje. Gdy zobaczyłam w jakich warunkach żyją tam ludzie, to uświadomiłam sobie, jakie piękne mam życie i jak wszystko potoczyło się dobrze w moim życiu, że mam to, co mam. Troszeczkę po powrocie zmieniło się moje patrzenie na świat.
Gdy mówię Tokio 2020, to Ty wyobrażasz sobie, że…?
Stoję na podium. To moje wielkie marzenie i cel. Do tego dążymy.
Zachęcamy także do słuchania naszego podcastowego cyklu „Czy tu się biega?”.