fbpx

Wydarzenia > Relacje z biegów > Wydarzenia

12-godzinny Podziemny Bieg Sztafetowy 2014 [RELACJA]

12-godzinny Podziemny Bieg Sztafetowy w Bochni fot. archiwum organizatora 01

Uczestnicy imprezy tuż przed startem. Fot. archiwum organizatora

8 marca biegacze ścigali się w kopalni soli w Bochni – 212 m pod ziemią. 4-osobowe sztafety musiały w ciągu 12 godzin jak najwięcej razy pokonać pętlę o długości zaledwie 2420 m. Komu udało się przekroczyć 200 km?

Po raz trzeci z rzędu, a piąty w ogóle, wygrała ekipa KLER z Marcinem Świercem, Arturem Kernem, Andrzejem Lachowskim i Tomaszem Szymańskim w składzie. Chociaż panowie nastawiali się na rekord trasy (przeczytaj wywiad z Marcinem Świercem w zapowiedzi biegu w Bochni), to ostatecznie wykręcili wynik gorszy od tych z 2013, 2012 i 2010 r. Zwycięstwo jednak jest i to z przewagą prawie 9 km – panowie nabiegali 210 km i 9 m. Tylko dwóm ekipom udało się przekroczyć granicę 200 km. Wynik drugiego zespołu, KM Truchcik Łubianka/Sklep Biegowy Toruń, to 201 km i 431 m.

Rywalizację skończyło 65 sztafet. Zwycięska drużyna zrobiła 86 okrążeń, z czego 23 przebiegł Marcin Świerc. Więcej pętli niż Marcin zrobił tylko Adam Słaby z ekipy Adams Team, który 2420 m pokonał aż 36 razy!

Spytaliśmy Marcina o wrażenia z biegu:

Dlaczego nie udało się pobić rekordu?

To był mój piąty start w tej imprezie. Biegłem w pierwszej edycji oraz przez ostatnie cztery. Dziesiąta  jubileuszowa edycja znowu nasza. Wygrana, choć walczyliśmy o rekord – zabrakło niewiele. Wiemy jakie błędy zrobiliśmy, nauka nie pójdzie w las. Kilka ich było, ale nie ma co rozmyślać. Udało się wygrać. To był kolejny raz tych niezapomnianych i niepowtarzalnych startów. Ta jedność drużyny, odpowiedzialność każdy za każdego, pomoc i wsparcie, atmosferę imprezy i miejsca. Tego doświadczenia życzę każdemu.

Dziękuję mojej drużynie za walkę, wsparcie. Było ciężko, zwłaszcza pod koniec. Nie udało się może wszystkiego zrealizować, ale obiecuję solidną poprawę, jeśli znowu będzie mi dana szansa kolejnego startu. Dziękuję  Andrzejowi, Arturowi, Tomkowi. Szczególne podziękowania naszej obstawie – Januszowi i jego córkom. Dużym wsparciem po raz kolejny był Maciej oraz Kasia. Dziękuję zaprzyjaźnionym ekipom za doping, wsparcie. Szczególnie podziękowania dla sztafety z numerem 53!

Czy była silna konkurencja?

Nie – konkurencją jest czas, bo to on nam uciekał…

Co myślisz o pozostałych ekipach?

Miło było spotkać tak wiele znajomych – taka 3-dniowa impreza jest jedyna w swoim rodzaju w naszym kraju. Po ekipach widać ewidentny postęp, zarówno w rozwoju sportowym, zwłaszcza drużyn, które w poprzednich latach osiągały dużo słabsze wyniki, a w tym roku dało się zauważyć u nich ogromny progres. Nawet drużyna zawodników z moich obozów świetnie walczyła. Jestem dla wszystkich pełen podziwu.

12-godzinny Podziemny Bieg Sztafetowy w Bochni fot. MARAS LADISLAV

Marcin Świerc podczas biegu. Fot. Maras Ladislav

Przyjrzeliśmy się też ekipie, która co prawda zajęła drugie miejsce, ale też zasługuje na uwagę. Chłopaki z drużyny KM Truchcik Łubianka/Sklep Biegowy Toruń w klilku edycjach imprezy próbowali pokonać dystans 200 km, ale udało im się to dopiero w tym roku.

O swoich wrażeniach, walce na trasie i specyfice zawodów opowiada Kamil Leśniak:

Kamil, pojechaliście z kolegami do kopalni soli w Bochni, żeby nabiegać jak najwięcej kilometrów w trakcie 12 godzin. Udało wam się zrobić 201 km. Jaki dystans ma pętla?

Dokładnie 2420 m. Ktoś mógłby to zaokrąglić do 2,4 km ale nie warto tego robić! Tym bardziej jak się chce wyjść ponad 200 km. 20 m na pętli to nic, na 10 pętlach to też niewiele, ale przy 50 okrążeniach może dużo zmienić. Od początku wszystko dokładnie liczyliśmy, ile możemy zwalniać na każdym kółku, żeby osiągnąć cel.

Z kim startowałeś?

Z Arturem Przyjemskim, Łukaszem Zimmerem i Leszkiem Marcinkiewiczem z drużyny KM Truchcik Łubianka. Jesteśmy paczką przyjaciół. Mimo dużej różnicy wieku potrafimy się dogadać. Większość z nas pochodzi z Torunia lub okolic. Poznaliśmy się na lokalnych biegach.

Dobrze wam poszło. Każdy zrobił po ok. 50 km.

Tak! Startowaliśmy w Bochni już 4 razy, ale dopiero w tym roku się udało przełamać magiczne 200 km. Co roku nam brakowało parę kilometrów. Nie licząc edycji 2012, gdzie biegliśmy tylko w trzy osoby. Wywalczyliśmy drugie miejsce.

Na czym polega specyfika takiego wyścigu?

Trzeba pogodzić trzy aspekty: dystans ultra, start w drużynie i krótkie odcinki. Jeśli chcemy uzyskać jak najlepszy wynik, to musimy być mocni w tych „branżach”. Trzeba być wytrzymałym, trzeba ocenić potencjał drużyny i trzeba być szybkim. Biegając taką pętlę ponad 20 razy z prędkością startową na 10 km – można stracić głowę. Warunki też nie są typowe. Jest ciasno, a bieg odbywa się na agrafce. Czyli na wąskim chodniku biegamy w dwie strony. No i są felerne agrafki, które hamują cię prawie do zatrzymania. Krótkie odcinki sprawiają, że biega się naprawdę piekielnie szybko. Mogę powiedzieć śmiało, że na maksa!

Biegniesz jak w amoku i widzisz tylko urywki i stałe punkty co pewien czas. Jak w transie: nawrót – mijasz strefę zmian – kapliczka – kolejka – smród z kuchni – napis: „Stajnia” – nawrót – napis – smród z kuchni – i znów ukochana kolejka. Jak widzisz wagoniki, to zamykasz oczy i ciśniesz do mety. Przelatujesz przez kapliczkę, gdzie jest sporo ludzi, i chwilę potem jesteś na mecie. Pudło! Tam nie ma mety…

Macie jakąś opracowaną taktykę?

Tak, wypracowaną już w ubiegłych latach. Biegaliśmy parami, a w parach oczywiście co okrążenie zmiana. Żeby nie przeciążać organizmu i mieć czas na zjedzenie obiadu – każda para biegała serię kilku okrążeń. Im bliżej zera na zegarze, tym mniej było okrążeń w seriach, aż do momentu, gdy wszyscy biegaliśmy po jednym kółku. Pod koniec i tak nikt nie ma już sił, żeby kombinować coś więcej.

To w jakim czasie biegaliście średnio swoje zmiany?

Średnio wyszło nam chyba 3:35 min/km.

I tak 200 km? To straszliwie szybko!

Oczywiście z czasem zwalnialiśmy, stopniowo. Ja robiłem średnio kółko w 8 minut i 35 sekund. Pod koniec nawet były ponad 9-minutowe, ale to już ze świadomością, że mamy swój cel 200 km. Pierwsze okrążenie było mocne. Rozpoczynałem bieg, a obok był Marcin Świerc, to okrążenie było prawie poniżej 8 minut. U nas najmocniej – czyli najszybciej i najbardziej równo – biegał Leszek. Niby taki cichy a „parę” ma. Drugi ewenement to Artur. Bardzo pozytywnie nas zaskoczył. Mieliśmy nadrabiać to, co on straci, nie wiem co on jadł i pił, ale zrobił progres. Nie odstawał od nas na krok. Jego 50 km było w granicach 3:40 min/km. Łukasz i ja jak zawsze trzymaliśmy swój poziom i, o dziwo, od trzech lat w Bochni biegamy z taką samą prędkością. No po prostu bliźniaki, tylko jeden urodził się o 10 lat wcześniej…

12-godzinny Podziemny Bieg Sztafetowy w Bochni fot. archiwum Kamila Leśniaka 01

Kamil Leśniak na trasie. Fot. Mariusz Maciejończyk

Przy tak szybkim bieganiu – jak długo trwają przerwy na regenerację?

Najkrótsze – 8-9 minut między zmianami – gdy biegaliśmy w parach. Najdłuższa – ponad 80 minut między seriami. Biegamy bardzo równo, więc i dobór w pary nie był problemem taktycznym. Przerwy też mieliśmy równe. Był czas na zjedzenie, masaż czy na drzemkę. Oj masaż! Naprawdę polecam przyszłym uczestnikom pójście na masaż w czasie tego wyścigu.

Kiedy pojawia się kryzys?

Już w połowie pojawia się silne zmęczenie. W kopalni jest bardzo mało miejsca, żeby potruchtać po każdej ukończonej pętli. W większości przypadków wskakiwaliśmy do śpiworów z nogami w górze. Przerwy systematycznie były krótsze, a zmęczenie większe. Nogi już pulsowały z bólu. Ja bałem się zdjąć skarpetki kompresyjne. Pierwsze 500 m biegu na mocnym zmęczeniu bywa przekomiczne. Przypomina mi się od razu kolega z drużyny z Wrześni – jego ciało było zbudowane jakby z kawałków blachy. Wyglądał, jakby był w wodzie i ratował się przed utonięciem. Coś abstrakcyjnego! Ale gdy tylko minął nawrót – oto pojawiał się prawdziwy atleta, który zaraz będzie bił rekord świata. Tak było w każdym przypadku. Trzeba było tylko złamać te magiczne 500 metrów…

Co było dla ciebie problemem?

Czułem ból już po pierwszy zmianach. Niedawno wróciłem z biegu na 100 km i tam biegałem w stałym, spokojnym tempie. A tu trzeba było ganiać jak wariat w te i wewte z językiem na wierzchu. Obraz mi się rozmazywał przez prędkość! Chyba każdy mnie już poznał po okropnym krzyku na trasie. Mnie to pomaga. I już widzę, że od paru lat jak tam jestem, przyjęło się wśród biegających darcie „japy”.

Był jakiś stresowy moment, w którym cel mógł się posypać?

Był. Niby każdy wiedział, że pętla ma 2420 m, ale po pewnym czasie część zapomniała o tym i liczyliśmy czasy dla  zaokrąglonego dystansu. Byliśmy trochę spięci, dopóki tego nie odkryłem. Biegliśmy wtedy na granicy bariery 200 km. Nikt nie odpuszczał! Wszyscy cisnęliśmy równo jak jeden mąż. Dopiero parę okrążeń przed końcem odkryłem mojego asa w postaci 20 metrów na każdym okrążeniu.

Co jest fajnego w biegu w Bochni?

Bieg jest zrobiony po mistrzowsku. To była już 10. edycja. To jest jedyne miejsce, gdzie nikt ci nie przeszkodzi w byciu ze znajomymi. Fakty są takie, że nie zadzwoni telefon i nie spadnie deszcz. Kiedy zjeżdżasz pod ziemię, zapominasz, że masz parę egzaminów na studia do zaliczenia. Idealnie! W Bochni jest mnóstwo zalet, których sam organizator nie musiał tworzyć, tylko wykorzystać. Już sam zjazd do kopalni sprawia, że pojawia się gęsia skórka. Miejsce, niezakłócony spokój i nieszablonowa specyfika… Czuje się podniecenie. Ale nie jest łatwo się na niego dostać. Tylko 65 drużyn ma szanse na ściganie się po solnych dziuplach.

Czyli to dla ciebie impreza wyjątkowa?

Pewnie! Cieszę się tam ze wszystkiego. Miejsce jest naprawdę niezwykłe, tym bardziej do robienia takich imprez. U nas w teamie to jest najważniejsza impreza biegowa w roku. Będziemy trenować, bo za celem stoi następny cel…

Czyli…?

Na pewno w przyszłym roku się tam wybierzemy i będziemy walczyć o jak najlepsze miejsce i wynik. Patrząc z perspektywy stwierdzam, że raczej nie powalczymy jeszcze za rok o wygraną. My biegniemy pomału do przodu. Od razu Rzymu przecież nie zbudowali. Za rok może 205 km? Zwycięzcy – Kler – prezentują bardzo wysoki poziom. Ja oczywiście mam porachunek z samym sobą, bo w tym roku za szybko poszedłem spać po biegu!

Trzymamy kciuki.

Wyniki

I miejsce: KLER
Wynik: 210 km i 9 m (86 okrążeń)
Skład: Marcin Świerc, Artur Kern, Andrzej Lachowski, Tomasz Szymański

II miejsce: KM Truchcik Łubianka/Sklep Biegowy Toruń
Wynik: 201 km i 431 m (83 okrążenia)
Skład: Łukasz Zimmer, Artur Przyjemski, Kamil Leśniak, Leszek Marcinkiewicz

III miejsce: KB Kosynier Września
Wynik: 194 km i 953 m (80 okrążeń)
Skład: Błażej Pawlak, Michał Cenkier, Piotr Cypryański, Mateusz Jasiński

Zobacz pełne wyniki zawodów

Chcesz zobaczyć zdjęcia z imprezy? Śledź fanpage!

Chcesz być zawsze na bieżąco? Polub nas na Facebooku. Codzienną dawkę motywacji znajdziesz także na naszym Instagramie!
mm
Marta Tittenbrun

Podoba ci się ten artykuł?

0 / 5. 0

Przeczytaj też

Zapraszamy do obejrzenia oficjalnego wideoreportażu z TAURON 22. Cracovia Maratonu, który odbył się 6 kwietnia 2025 roku oraz zorganizowanych dzień wcześniej: OSHEE Biegu Nocnego na 10 km, 18. Mini Cracovia Maratonu im. Piotra Gładkiego o […]

TAURON 22. Cracovia Maraton i wydarzenia towarzyszące – oficjalne wideo

Kto by pomyślał, że od pierwszej edycji GWiNT Ultra Cross minęło 10 lat! Tymczasem już za chwilę będziemy odliczać minuty do startu kolejnej odsłony tego popularnego w Wielkopolsce biegu ultra. Zanim jednak gromkimi brawami przywitamy […]

10 lat biegowej pasji: GWiNT Ultra Cross już w najbliższy weekend!

Nocny Portowy Maraton Szczeciński

Szczecin ponownie zaprasza wszystkich miłośników biegania na 11. Nocny Portowy Maraton Szczeciński! To niezwykłe wydarzenie odbędzie się 19 lipca 2025 roku w sercu miasta, oferując uczestnikom niesamowite emocje oraz niezapomniane widoki. Wyobraź sobie, jak pokonujesz […]

11. Nocny Portowy Maraton Szczeciński – Dołącz do wyjątkowego biegu i odkryj magię nocnego Szczecina!

Zdrowa i zbilansowana dieta stanowi filar, na którym osoby aktywne fizycznie budują swoją formę. Czasami jednak pomimo wystarczająco dużej gęstości kalorycznej posiłków oraz rozplanowania poszczególnych makroskładników wydolność organizmu stoi w miejscu lub co gorsza – […]

Dieta na najczęstsze niedobory witamin i minerałów u biegaczy

Już teraz warto zarezerwować sobie czas w weekend 26 – 27 kwietnia na biegowe wyzwania. Kto nie czuje się na siłach, by rywalizować na trasach biegowych, może spędzić czas kibicując biegaczom. Organizatorzy przekonują, że na […]

PKO Gdynia Półmaraton już w ten weekend! Nie biegniesz? Kibicuj!

Saucony zaprezentowało niedawno najnowszą odsłonę swojego podstawowego buta treningowego, czyli Ride. To już 18. generacja tego modelu. Chociaż o wrażeniach z testu wypadałoby napisać dopiero na końcu, by potrzymać Was nieco w niepewności, to w […]

Saucony Ride 18: Idealny towarzysz treningów i zawodów! [test]

Garda Trentino Half Marathon

Garda Trentino Half Marathon to jeden z najpiękniejszych półmaratonów na świecie, w którym już za kilka miesięcy możesz wziąć udział. Poznaj tę wyjątkową imprezę i spróbuj wygrać pakiet startowy. Nawet jeśli się nie uda, bieg […]

Garda Trentino Half Marathon – jeden z najpiękniejszych półmaratonów świata! Wygraj pakiet startowy w konkursie!

Chudy Wawrzyniec to górski bieg ultra na dystansach 52 i 82 km oraz towarzyszące mu: Parszywa Bendoszka (60 km), Mała Rycerzowa (20 km) i Muńcuł Vertical (3 km). Zawody odbędą się w weekend 9-10 sierpnia, […]

Chudy Wawrzyniec: niezapomniana przygoda na Beskidzkich Szlakach. Do końca kwietnia taniej!

Wygraj pakiet startowy na jeden z najpiękniejszych półmaratonów świata!
Weź udział