6 powodów, dla których za rok pewnie też wystartuję w Łemkowyna Ultra Trail
5 dystansów, ponad 2 tys biegaczy, niezliczona ilość pięknych widoków oraz cała masa pozytywnej, sportowej energii – co jeszcze jest takiego niesamowitego w Łemkowyna Ultra Trail?
Nie jestem stałą uczestniczką biegów górskich, dlatego gdy usłyszałam, że na Łemkowynie można przebiec się na dystansie 30 km, ucieszyłam się. To dystans, który jest dostępny dla każdego maratończyka. Ponadto uwielbiam Beskid Niski i jego łagodne wzniesienia. Z doświadczenia wiem jednak, że dogodna trasa to nie wszystko, aby na daną imprezę chciało się wracać jeszcze raz. Łemkowyna Ultra Trail, razem ze swoim nawiązaniem do historii Łemków, przyciąga i nie pozwala o sobie zapomnieć. Co jest w tym biegu szczególnego?
Piękne widoki
Mam takie nieodparte wrażenie, iż Łemkowyna rozgrywana jest w październiku nieprzypadkowo. Piękne jesienne barwy sprawiają, że nie da się wrócić do domu bez zachwytu Beskidem Niskim. W tym roku pogoda trafiła się wyjątkowa (choć dla niektórych mogło być nieco za ciepło). 20 stopni, błękitne niebo, słoneczne promienie rozświetlające rude liście… czego chcieć więcej?
Zachęta do wdrożenia planu pięcioletniego
Mnogość dystansów sprawia, że zaczynając od najkrótszego, chce się następnym razem wejść na wyższy poziom. Spotkałam wielu biegaczy, którzy stopniowo z roku na rok wydłużają dystans, by ostatecznie porwać się na koronne 150 km. To jest motywacja!
Promocja eko stylu życia
Na punktach odżywczych oraz na mecie każdego dystansu nie uświadczysz plastikowych kubeczków z wodą ani izotonikiem. Żeby się napić, musisz mieć w plecaku swój kubek (lub bidon, bukłak). Uważam, że to świetny pomysł! W ten sposób biegacze przyczyniają się w mniejszym stopniu do zaśmiecania planety, jak również to świetna inspiracja dla innych organizatorów biegów. Brawo!
Tu jednak pragnę zauważyć, że nie każdy dał się porwać ekologicznemu przekazowi. Jeden z uczestników biegu na 30 km (tak Rafał, o Tobie mowa), bezceremonialnie wyrzucił na szlaku butelkę po izotoniku zapewne z myślą, że pewnie i tak „ktoś” posprząta. Słabe, bardzo słabe. Po naszych nawoływaniach zawodnik zawrócił jednak i wrócił po butelkę. Jak się okazało, nie był jedyny w swoich działaniach. Trzy dni po biegu, zwyciężczyni dystansu ŁUT 70 została zdyskwalifikowana za wyrzucenie na trasie dwóch papierków od żeli energetycznych. Więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ.
Wegański obiad na mecie
Zawsze z niepewnością podchodzę do punktu żywieniowego na mecie. I o ile nie mam nigdy żalu do organizatorów, jeśli oferują wyłącznie mięsne potrawy, to miłą niespodzianką jest dla mnie to, co organizator zaserwował na Łemkowynie. Otóż oprócz tradycyjnej wersji jedzenia, były dostępne także dwa sycące dania w wersji wegańskiej. Pyszna pomidorówka z pietruszkowym pesto i kasza z warzywami. Za rok chciałabym wrócić na Łemkowynę chociażby ze względu na te potrawy… 😉
Mniej marszu, więcej biegu
Wiele biegów górskich ma taki profil trasy, że siłą rzeczy pokonuje się je marszo-biegiem. Tymczasem 30 km na Łemkowynie wprawiony zawodnik jest w stanie całkowicie pokonać biegiem. Podejścia (tudzież podbiegi) są na tyle łagodne i niezbyt długie, że przemierza się je szybko i sprawnie. Co następnego dnia poczułam w udach…
(Prawie) Perfekcyjna organizacja
Nie wiem jak na pozostałych dystansach, ale na trzydziestce organizacja była prawie idealna. Biorąc pod uwagę, że cała impreza trwała przez cały weekend (wszak na dystansie 150 km limit wynosi 35 godzin), biegacze startowali z różnych miejsc, jak również nie było jednej mety, na trasy trzeba było wszystkich zawieźć, a później odwieźć, to uważam, że organizatorzy zrobili kawał dobrej roboty.
Niedociągnięć jako takich nie zarejestrowałam. Jedynie w biurze zawodów doszło do pewnej (w mojej ocenie) kuriozalnej sytuacji, kiedy to wolontariuszki poprosiły o pokazanie, że mamy przy sobie 50 zł, kubek lub bidon, folię NRC, bo w przeciwnym razie nie wydadzą pakietu startowego. To było na dzień przed biegiem, a nie przed wejściem do strefy startowej! Rozumiem, że te przedmioty trzeba było mieć przy sobie. Rozumiem, też, że typu procedury są codziennością na zagranicznych, prestiżowych biegach górskich. Jednak moim zdaniem wystarczyło nas jedynie o konieczności posiadania tychże rzeczy poinformować. Bo cóż z tego, że mam je w torbie podróżnej, jeśli nie zabiorę ich na start?
Z tego co wiem, ludzie narzekali też na okolicznościowe bluzy finiszera. I nie bez powodu. Ktoś nie zauważył i przyjął projekt bluz z napisem „finsher”, zamiast „finisher”. I takie bluzy wyprodukowano, a następnie przekazano uczestnikom. Cóż, zdarza się.
Informacje praktyczne
Trasa Łemkowyny ponoć każdego roku jest mocno błotnista, więc mimo obiecujących prognoz, zabrałam na bieg model Columbia Caldorado II z serii Montrail. To była świetna decyzja, chociaż nie obyło się bez obaw: model, który ja akurat mam, posiada membranę. Bałam się, że przy temperaturze 20 stopni C się w nich ugotuję. Nic takiego się nie stało. Buty okazały się idealne na tą akurat trasę. Lekkie, w miarę elastyczne, dały radę i na odcinkach błotnistych i piaszczystych i na asfalcie. Na podbiegach i na ostrzejszych zbiegach. Ponadto kilka razy zdarzyło mi się zahaczyć o korzenie, więc przetestowałam przy okazji ochronną warstwę, która umieszczona jest na wysokości palców. Jeśli buty dotrwają do przyszłego roku, chętnie je zabiorę na trasę po raz kolejny.
Łemkowyna jest imprezą dość nietypową, z racji na to, iż start i meta są zlokalizowane w różnych miejscach, a same biegi startują o różnych godzinach. Trzeba to wziąć pod uwagę przy planowaniu, szczególnie, że dojazd do poszczególnych miejscowości publicznym transportem jest dość trudny. Warto skorzystać z autobusów podstawionych przez organizatora i (co ważne), wykupić wcześniej bilety. My tego nie zrobiliśmy i tak naprawdę do końca mieliśmy obawy, czy w busie znajdzie się dla nas miejsce.
Jak wspomniałam wcześniej, na trasę należy zabrać własny kubek (lub bidon, bukłak). Ponadto organizator wymaga wzięcia folii termicznej, kwotę pieniężną w wysokości minimum 50 zł, naładowany telefon komórkowy z wpisanymi niezbędnymi numerami. Uczestnicy dłuższych dystansów muszą zabrać ze sobą również cieplejsze ubrania.
Zainteresowanie imprezą jest dość spore, więc radzę wcześniej zorganizować sobie nocleg. W pobliżu biura zawodów/startu bądź mety w ostatnich dniach przed biegiem może to być już trudne.
Jeśli czegoś zapomnieliśmy zabrać, nic nie szkodzi. W biurze zawodów jest również expo, na którym można dostać wszelkie niezbędne produkty.