Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
800 metrów nie dla Polaków?

PHOTO PAWEL SKRABA / SUPER EXPRESS, MISTRZOSTWA SWIATA W LEKKIEJ ATLETYCE
Dystans 800 metrów, od lat polska specjalność, tym razem nie okazał się łaskawy dla naszych reprezentantów. Podczas mistrzostw świata w Dausze dwukrotny wicemistrz świata, Adam Kszczot, nie dał rady awansować do finału.
Do niedawna na biegowym dystansie 800 metrów byliśmy potęgą. W światowej czołówce mieliśmy dwóch reprezentantów: Adama Kszczota oraz Marcina Lewandowskiego. Za ich plecami czaili się młodzi, m.in. Mateusz Borkowski oraz Michał Rozmys. A kilkanaście lat temu medal mistrzostw świata zdobył także Paweł Czapiewski. Adam Kszczot wywalczył dwa bezprecedensowe w polskim bieganiu tytuły wicemistrza świata na stadionie oraz trzy medale halowych mistrzostw świata, w tym złoty w 2018 roku w Birmingham. Marcin Lewandowski był dwukrotnie czwarty w mistrzostwach świata na stadionie oraz zajął 6. miejsce podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Tymczasem mistrzostwa świata w Dausze okazały się pechowe. Młodzi biegacze nie byli w stanie nawet uzyskać minimum kwalifikującego do startu, a stary mistrz, Adam Kszczot, odpadł w półfinale. Marcin Lewandowski wybrał 1500 metrów i nagle osiemsetka zieje wielką pustką. Czyżby dobre czasy miały się skończyć?
Zwykle słabością polskich biegów jest brak następców. Nawet gdy trafi się wielki mistrz, po jego odejściu konkurencja osuwa się w przepaść. Ta zasada do niedawna nie dotyczyła jednak 800 metrów. Po Pawle Czapiewskim do światowej czołówki szybko wskoczył Marcin Lewandowski, a za chwilę doszedł Adam Kszczot. Od kilkunastu lat Polacy liczą się w tej konkurencji, a gdy w lekkiej atletyce zaczęto na serio walczyć z dopingiem, nasze znaczenie tylko wzrosło. Co się więc stało w Dausze?
Adam Kszczot w Katarze wyglądał słabo i trzeba przyznać, że cały jego tegoroczny sezon nie był najlepszy. Konkurencja na 800 metrów jest zabójcza i wystarczy drobne osłabnięcie, aby wypaść z czołówki. Adam po poprzednim roku w 2019 zrezygnował z hali, leczył kontuzję i próbował zmieniać technikę biegu, co nie skończyło się dobrze. W Dausze z trudem przebrnął eliminacje, a w półfinale miał idealną sytuację: szybki bieg, w którym wystarczyło trzymać się za „zającami” i dobiec zaledwie na czwartym miejscu. Tym razem dla Polaka okazało się to nie do przejścia.
Pozostaje pytanie, czy jest to jednorazowa obsuwa Adama czy bardziej trwała tendencja? Pamiętajmy, że 800 metrów to jedna z najlepiej obsadzonych konkurencji lekkoatletycznych. To nie są skoki narciarskie, gdzie liczy się tylko kilka państw. W biegach średnich reprezentantów wystawia cały świat, łącznie z co najmniej kilkunastoma państwami afrykańskimi. Konkurencja jest mordercza. Adam w Dausze nie pobiegł źle – wynik 1:45,22 jest całkiem przyzwoity. Świat idzie jednak ciągle do przodu, do konkurencji wchodzą młodzi, szybcy biegacze. Amerykanin Donovan Brazie, który zdobył złoty medal, ma zaledwie 22 lata. Adam Kszczot ukończył już 30-tkę, a sytuacje, gdy w tym wieku zdobywa się na 800 metrów tytuł mistrzowski, należą do rzadkości. Ostatni raz wydarzyło się to w zamierzchłych czasach, w 1993 roku, kiedy mistrzem świata został Kenijczyk Paul Ruto. Tymczasem rekord życiowy Polaka ma już 8 lat i trudno się łudzić, że Adam nagle zacznie biegać szybciej. Rywalizacja z biegaczami, którzy potrafią przebiec 400 metrów w czasie poniżej 45 sekund będzie dla niego coraz trudniejsza.
Tym niemniej, nadal istnieje nadzieja. Adam Kszczot podnosił się już z podobnych kłopotów. W 2012 i 2016 nie awansował do finałów igrzysk olimpijskich, a potem odnosił sukcesy w mistrzostwach świata. Być może wkrótce objawi się też kolejny następca polskich mistrzów. Bo co jak co, ale dystans 800 metrów bez mocnego polskiego biegacza byłby narodową tragedią.