Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
Alminova – halowa mistrzyni Europy złapana na dopingu ale… po cichu
Anna Alminova zwycięża na 1500 metrów w Drużynowych Mistrzostwach Europy w Portugalii w czerwcu 2009 roku. Fot. Paulo Novais/ PAP
Jak podają irlandzkie media, Anna Alminova, halowa mistrzyni Europy w biegu na 1500 metrów, została właśnie skazana na 30-miesięczną karę zawieszenia za doping. Unieważnione zostają wszystkie jej wyniki od roku 2009.
Sprawa jest bardzo interesująca. Alminova nie pojawiła się jeszcze na liście IAAF obejmującej zawodników odbywających karę za doping. Z listy rocznej z 2010 roku nie usunięto też jej wyniku 3.57,65, osiągniętego podczas Złotej Ligi w Paryżu. Był to najlepszy w tamtym roku czas na świecie. Nie pojawił się także oficjalny komunikat na stronie IAAF dotyczący kary.
Zostały natomiast unieważnione wyniki Alminovej na osobistym profilu zawodniczym IAAF. I jak podają Irlandczycy, ich biegaczka Roisin McGettigan została powiadomiona o tym, że po pięciu latach otrzyma medal halowych mistrzostw Europy w biegu na 1500 metrów za rok 2009. Alminova zwyciężyła wtedy zdecydowanie, a teraz tytuł zostaje odebrany. Irlandka była w biegu czwarta. Na siódmym miejscu, obecnie przesunięta na szóste, była Polka Lidia Chojecka.
Co jest przyczyną dyskwalifikacji? Irlandzkie media piszą o nieprawidłowościach w paszporcie biologicznym, czyli prawdopodobnie chodzi o powszechny w dyscyplinach wytrzymałościowych doping krwi.
Sprawa Alminovej jest interesująca nie tylko dlatego, że dotyczy jednej z najlepszych biegaczek na świecie. Dotyka w mocnym stopniu także naszych biegaczek, np. Sylwię Ejdys, ścigającą się z Alminovą w tamtych latach i często przegrywającą. Nikt już nie zwróci naszym biegaczkom straconych pieniędzy i sławy, podobnie jak dla Irlandki McGettigan nie jest najprzyjemniejsze otrzymanie brązowego medalu po pięciu latach, w momencie, gdy już zakończyła karierę zawodniczą.
Alminova od początku kariery wzbudzała kontrowersje wśród rywalek. W prywatnych rozmowach przyznawały, że nie wierzą w czystość jej wyników. Zaskakujące było także to, że Rosjanka słabo wypadała w najważniejszych zawodach, np. mistrzostwach świata czy Igrzyskach Olimpijskich, w których kontrola antydopingowa jest bardzo surowa. W mityngach zwyciężała z ogromną przewagą, a w mistrzostwach świata w 2009 odpadła w półfinale, rok później w mistrzostwach Europy na stadionie była dopiero siódma.
W 2010 Alminova została złapana po raz pierwszy. Dostała 3 miesiące zawieszenia za użycie pseudoefedryny. Ten sam stymulant został wykryty m.in. w organizmie polskiego weterana, Wiesława Piętki (oprócz sterydu). Od tamtego czasu Alminova zniknęła ze świata lekkiej atletyki. W kolejnych latach próbowała wrócić, ale albo nie pojawiała się na zawodach, w których była zgłoszona, albo jej wyniki były bardzo słabe. Obecnie trudno je odnaleźć – wszystkie zostały unieważnione.
Dopingowicze z krajów byłego ZSRR to prawdziwa plaga sportu. Co gorsze, ich obecność często jest problemem dla polskich zawodniczek i zawodników. Na oficjalnej liście IAAF tylko w tej chwili jest 58 lekkoatletów i lekkoatletek z Rosji oraz 14 z Ukrainy odbywających właśnie karę. Nie obejmuje ona tych, których kara została już zakończona. Wśród nazwisk są liczne zawodniczki biegów średnich, np. Rosjanka Elena Arzakowa, mistrzyni Europy z 2012 w biegu na 800 metrów, której tytuł został unieważniony czy halowa wicemistrzyni świata na 1500 metrów, Ukrainka Tatiana Petlyuk. Na liście jest też znana z polskich biegów ulicznych Ukrainka Olena Serdiuk i zwyciężczyni Złotej Mili w Sopocie, również Ukrainka, Andżelika Szewczenko. Dla porównania, na liście odbywających karę jest tylko dwoje polskich lekkoatletów, w tym wspomniany weteran Wiesław Piętka, nigdy nie będący biegaczem wysokiej klasy.
Warto zauważyć, że niemal na wszystkich biegach ulicznych w Polsce, w których występują liczni Ukraińcy, nie przeprowadza się w ogóle badań antydopingowych. Wpadki są przypadkowe, najczęściej podczas zawodów za granicą. Dotyczy to Szewczenki, ale i Kenijczyka Cosmasa Kyevy, wygrywającego w Polsce seryjnie, złapanego w Hong Kongu. Problem dopingowiczów z krajów byłego ZSRR pozostaje tym samym nie tylko nie rozwiązany, ale wręcz ignorowany. Wpisuje się w to, niestety, także polityka IAAF, która zamiast głośno ogłaszać przypadki wpadek znanych zawodników, karze ich po cichu i jakby ze wstydem.