Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
Mistrzostwa Polski w Półmaratonie – Piła 2014
Fot. Dominika Stelmach-Stawczyk
W pierwszy weekend września w Pile tradycyjnie rozegrano mistrzostwa Polski w półmaratonie. W upalnej pogodzie doszło do niespodzianek i zwyciężyli biegacze, którzy nie byli zdecydowanymi faworytami.
Rywalizacja w Pile, szczególnie wśród mężczyzn, toczyła się dwutorowo. O zwycięstwo w całym biegu walczyli samotnie Kenijczycy i najlepszy z nich mimo upału poprawił rekord trasy, dobiegając do mety po godzinie, dwóch minutach i jedenastu sekundach od wystrzału startera. Polacy walczący w mistrzostwach Polski biegli daleko z tyłu, walcząc ze sobą.
Zwycięzcą w biegu męskim został Adam Nowicki – żołnierz ze Szczecina, który w tym roku udanie rywalizował na bieżni na dystansach od 1500 do 10 000 metrów. Do zwycięstwa wystarczył wyjątkowo słaby czas – 1:06:21. Jest to pochodna z jednej strony braku najlepszych polskich długodystansowców, ale z drugiej – morderczej pogody. Na niebie nie było ani chmurki, słońce mocno grzało, a trasa w Pile jest w większości odsłonięta. Co gorsza, to nagłe ocieplenie nadeszło po tygodniu ochłodzenia i organizmy biegaczy nie były przygotowane na taki szok. Wielu biegaczy w ogóle nie dotarło do mety.
Na drugim miejscu doświadczony biegacz, który wielokrotnie stał na podium półmaratońskich mistrzostw Polski – Paweł Ochal – 1:06:56. Na trzecim Wojciech Kopeć, znany z częstych startów na ulicy – 1:07:29. Dopiero czwarty, ze słabym czasem – 1:08:29, obrońca tytułu mistrzowskiego, Marcin Błaziński.
Kobiety
Poziom wśród mężczyzn był w tym roku dość niski, natomiast u kobiet – dramatycznie słaby. Do brązowego medalu wystarczył wynik 1:19:55. Aby dodać temu perspektywy, wystarczy spojrzyć na tabele najlepszych na świecie. Wśród mężczyzn zwycięzca mistrzostw Polski osiągnął czas o 7 minut i 13 sekund gorszy niż najlepszy tegoroczny czas na świecie. Brązowy medalista miał czas słabszy od najlepszego o 8 minut i 21 sekund.
Wśród kobiet te proporcje wyglądają znacznie gorzej. Zwyciężczyni miała czas aż o 11 minut i 29 sekund słabszy od najszybszej w tym roku kobiety na świecie. Do brązowego medalu wystarczył wynik słabszy od najlepszego o 14 minut i 43 sekundy.
Najlepsza na mecie okazała się debiutantka – Sylwia Ejdys. To w przeszłości wybitna biegaczka na dystansach średnich na bieżni, obecnie startuje i trenuje amatorsko. Na mecie osiągnęła wynik 1:16:41. Na drugim miejscu Izabela Trzaskalska – 1:16:51, na trzecim Aleksandra Lisowska – 1:19:55.
Przyczyny słabości
Jest kilka przyczyn tak niskiego poziomu mistrzostw Polski. Przede wszystkim fakt, że wiele najlepszych zawodników i zawodniczek (np. Henryk Szost, Marcin Chabowski, Iwona Lewandowska i Olga Ochal) to żołnierze i żołnierki, startujący we własnych, branżowych mistrzostwach. Dowództwa nie interesują biegi komercyjne, często jest to wręcz zakaz startów. Biegacze mają zdobywać medale w Wojskowych Mistrzostwach Świata – i zdobywają. Problem w tym, że starty te lub przygotowania do nich pokrywają się z cywilnymi mistrzostwami.
Przyczyna druga – ogólny upadek polskich biegów. Mamy pojedyncze przypadki znakomitych zawodników, ale są to ci, którzy mogą trenować i startować zawodowo, będąc np. zatrudnionymi wojsku, gdzie ich jedynym obowiązkiem jest bieganie. Pozostali do niedawna zarabiali startami w biegach ulicznych. Obecnie to źródło jest coraz bardziej niepewne, bo przy braku badań antydopingowych na ulicy startują całe gromady nieznanych szerzej zawodników z Kenii czy krajów byłego ZSRR. Przebicie się przez to Polaka jest piekielnie trudne.
Przyczyna trzecia – spadek rangi mistrzostw Polski. Półmaraton nie jest dystansem olimpijskim, co oznacza często, że zdobycie medalu nie daje zawodnikom stypendium miejskiego czy klubowego. Zawody w Pile są zasłużone, ale nagrody finansowe są tam niskie i od lat niezmienne. Spora grupa biegaczy i biegaczek w tym samym terminie wybrała biegi w Krynicy. Czyli start w mistrzostwach Polski okazuje się w gruncie rzeczy nieopłacalny.
I wreszcie mamy warunki panujące w miniony weekend, czyli upał na koniec lata. Przy starcie o godzinie 11 jest to świetna pogoda na plażowanie, ale niekoniecznie na bicie rekordów życiowych.