Triathlon > TRI: Sprzęt > Triathlon > TRI: Wydarzenia > Triathlon
Triathlon Show, Sandown Park
W weekend odwiedziłem triathlonowe expo w angielskim Esher. Impreza organizowana jest przez miesięcznik 220Triathlon, jedno z największych i najstarszych wydawnictw na triathlonowym rynku.
Boardman z nagrodą 220 Triathlon. Rowery tej marki mają monopol na angielskie testy. Fot. Maciej Żywek
Targom towarzyszą biegi na dystansach do 10 kilometrów, wykłady i seminaria oraz, co najważniejsze, uroczystość rozdania nagród w najważniejszym branżowym plebiscycie w Wielkiej Brytanii.
Wykłady były okazją do spotkania się z wieloma znanymi postaciami związanymi z naszą dyscypliną. Prawdopodobnie najważniejszym gościem był Dave Scott, sześciokrotny zwycięzca Mistrzostw Świata Ironman na Hawajach. Dave okazał się świetnym mówcą i niezwykle otwartym człowiekiem. Dla słuchaczy było ważne to, że wiele jego poglądów nie mieści się w ramach gładkiej politycznej poprawności, dzięki czemu trafiało w samo sedno problemów. W najbliższym numerze Biegania będziemy mieli okazję do zapoznania się z wieloma z nich dzięki obszernemu wywiadowi udzielonemu nam w trakcie Triathlon Show.
Dave Scott przepytywany przez Paula Newsome’a. Nieprawdopodobne stężenie wiedzy i doświadczenia na centymetr kwadratowy. Fot. Maciej Żywek
Bardzo ciekawa wydała mi się konfrontacja wielu szkół pływania, dzięki basenom przepływowym ustawionym w centralnej części sali. Zobaczyć trenerów w akcji pozwala na znacznie lepszy wybór najbardziej pasującej nam koncepcji. Szczególną uwagę zwróciłem na porównanie Swim Smooth i Terry’ego Laughlina z Total Immersion. Dwie zupełnie inne ideologie, różne podejścia do treningu, temperament trenerów, sposób prowadzenia zajęć.
Kilka kamer na raz z różnych ujęć, trening w konwencji show, zawodniczka słuchająca na żywo instrukcji dzięki wodoszczelnemu systemowi komunikacji… Swim Smooth w akcji. Fot. Maciej Żywek
Szkoda, że w Polsce nie mamy możliwości spotkać tak dużo autorytetów w jednym miejscu. Nie mówię nawet o międzynarodowych sławach, ale o naszych krajowych guru. Triathlon w naszym kraju jest właściwie dyscypliną bez targów z prawdziwego zdarzenia, bo nawet duże expo przed zawodami nie wyczerpuje w pełni potencjału takich spotkań.
Brytyjska flaga najlepszym sposobem na ściągnięcie klienta? Fot. Maciej Żywek
Sprzętowo natomiast nie odstajemy aż tak bardzo od dużych rynków. Zdecydowana większość oferty najważniejszych producentów jest obecna w naszych sklepach. W dobie internetu pozacierały się zresztą granice pomiędzy regionami sprzedaży i jedyną przeszkodą pozostają już tylko pieniądze. Trzeba jednak przyznać, że Anglicy bardzo mocno związani są ze swoimi „lokalnymi” firmami. Bardzo silny na rynku niemieckim Sailfish czy australijski 2XU stanowią tylko tło dla Zone3, HUUB, Blueseventy czy ZEROD (firmy co prawda francuskiej, ale mocno związanej z angielskim rynkiem). Także wśród producentów rowerów brytyjski rodowód jest atutem nie do pominięcia podczas wyboru ulubionego modelu amatora znad Tamizy. Nie muszą się oni przy tym godzić na specjalne ustępstwa na rzecz jakości. Boardman, którego oglądałem w trakcie swojej, wizyty był najstaranniej wykonanym rowerem, jaki widziałem w życiu. Najwyższy model czasowej maszyny kusi niczym pierścień w trylogii Tolkiena, trzeba poświęcić sporo uwagi na poszukiwania hamulców, kabli, śrubek czy klamerek. Ceny niestety również bardziej pasują do angielskich niż polskich realiów.
Na pochwałę zasługują także stanowiska dla dzieci. Najmłodsi mogą pojeździć na trenażerach z dołączonymi dziecięcymi rowerkami, pobiegać na malutkich bieżniach czy… poskakać na linie. Wszystko organizowane jest po to, aby tworzyć pozytywne skojarzenia wśród przyszłych mistrzów. Inwestycja za kilkanaście lat z całą pewnością się opłaci. Co ciekawe, stanowisko Związku było tym razem jednym z tych przeznaczonych w głównej mierze dla najmłodszych. Przyznam, że nigdy bym się nie spodziewał takiego pomysłu na stoisko narodowej federacji.
Krótka, dwudniowa wizyta pozwala na odświeżające spotkanie z najnowszymi ideami i trendami w naszej dyscyplinie. A po powrocie zostaje odrobina żalu, że nie mamy jeszcze zorganizowanej tak dobrze sfery obsługi zawodników pod kątem kształcenia i rozwoju sportowego. Mamy już dużo trenerów, firm zajmujących się prowadzeniem zawodników, ale wybór pomiędzy nimi dla osoby rozpoczynającej przygodę z triathlonem jest niezwykle trudny. A jest to taki sam towar jak sprzęt i zawody, teoretycznie podlega więc tym samym prawom rynku. Ciekawe, kiedy pojawią się u nas targi z pełnym spektrum każdego z elementów, żywienia, szkolenia, startów, sprzętu. Ciekawe, czy już jesteśmy na to gotowi…