Handbike – co wózki robią na maratonie?
35. PZU Maraton Warszawski (2013 r.). Fot. Filip Zwierzchowski
Rekord świata w maratonie wynosi 58 minut i 56 sekund. Żeby osiągnąć taki czas, trzeba się poruszać w tempie 1:24 min/km. 43 km/h – prędkość nieosiągalna dla człowieka? Osiągalna, o ile ktoś jest handbikerem. Startują z nami w maratonach, w dodatku zawsze są szybsi, a wiemy o nich niewiele.
Czym jest handbike?
Angielskie słowo handbike można przetłumaczyć jako „rower ręczny”, właściwie „rower z napędem ręcznym”. I właśnie rowerem można nazywać ten sprzęt, choć napędzany jest siłą rąk i od standardowego roweru jest większy, a co za tym idzie – cięższy. Zasada działania jest jednak podobna – i tu, i tu jest napęd korbowy. Prędkości osiągane na rowerach i handbike’ach też są zbliżona, chociaż oczywiście siła mięśni nóg jest o wiele większa niż siła mięśni rąk.
Trening na handbike’u właściwie odpowiada treningowi kolarskiemu. Niektórzy dodatkowo na siłowni ćwiczą mięśnie rąk, które w tym sporcie są kluczowe. Pomagają też wszelkie aktywności, które kształtują wydolność. W przypadku pozycji klęczącej istotne będą też mocne mięśnie brzucha.
Handbike to pojazd, na którym mogą jeździć osoby z uszkodzonym układem ruchu (w tym również kręgosłupa). Poruszać się można w jeden z dwóch pozycji: klęczącej lub leżącej. Pozycja leżąca umożliwia szybszą jazdę w płaskim terenie (mniejszy opór powietrza) – można osiągnąć średnią prędkość nawet 45 km/h. Ale gdy pojawią się podjazdy, łatwiej jest w pozycji klęczącej, która umożliwia operowanie całym tułowiem.
Pozycji jednak nie wybiera się dowolnie – jest ona zależna od uszkodzenia kręgosłupa. Osoby jeżdżące na handbike’ach dzielą się na 5 grup: H1, H2, H3, H4 i H5. Do grupy H1 i H2 należą osoby z porażeniem czterokończynowym (tetraplegią), grupa H3 to uszkodzenia kręgosłupa na poziomie piersiowym, grupa H4 – uszkodzenia na poziomie lędźwiowym, a w grupie H5 są zazwyczaj osoby ze zdrowym kręgosłupem, ale po amputacjach nóg. W pozycji leżącej ścigają się osoby z grup H1-4, a osoby z grupy H5 jeżdżą w pozycji klęczącej. Do grupy H4 należy Rafał Wilk – obecny rekordzista świata w maratonie na handbike’u, podwójny mistrz Paraolimpijski z Londynu 2012, mistrz świata z tego roku w jeździe na handbike’u na czas, podwójny mistrz świata z roku 2013, czterokrotny mistrz Polski, dwukrotny zwycięzca Pucharu Świata 2012-2013.
Rafał Wilk. Fot. archiwum Rafała Wilka
Skąd wziąć sprzęt?
To jeden z kluczowych problemów, z którymi zderzają się osoby niepełnosprawne chcące uprawiać ten sport. Porządny handbike to pojazd jeszcze droższy od roweru. Rozpiętość cenowa jest oczywiście duża, bo zależy od osprzętu i materiałów, z których handbike jest wykonany, ale można zacząć od kwoty 14 000 zł, a skończyć nawet na 40 000 zł. Bariera wejścia jest więc dosyć duża, więc warto się postarać o dofinansowanie z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, które – w zależności od miejsca zamieszkania i innych czynników – może wesprzeć kwotą stanowiącą nawet 50-80% potrzebnej sumy.
Droga z perspektywy handbike’a. Fot. archiwum Rafała Wilka
Gdzie ścigają się handbikerzy?
Handbike to rower, sport przypomina kolarstwo, a jednak klasyfikacja handbike’ów pojawia się na imprezach biegowych. Najpopularniejszym dystansem w zawodach otwartych dla wszystkich jest maraton. W Polsce na handbike’ach można się ścigać na największych maratonach: w Warszawie, we Wrocławiu, w Krakowie, a także na niektórych półmaratonach. Handbikerów można też zobaczyć na największych maratonach świata: m.in. w Nowym Jorku, w Londynie, w Bostonie, w Berlinie. Najwięcej przedstawicieli tego sportu pojawia się w stolicy Niemiec, gdzie startuje ok. 200 osób, bo taki też jest limit ustanowiony przez organizatora.
– Naszym maratonom niczego nie brakuje w stosunku do największych imprez na świecie. Możemy cieszyć się wszelkimi udogodnieniami, jakich potrzebujemy, organizacja jest świetna. Na pewno nie mamy się czego wstydzić – z punktu widzenia handbikera optymistycznie ocenia polskie maratony Rafał Wilk.
To, o czym powinni pamiętać organizatorzy maratonów uwzględniający klasyfikację handbike’ów, to podział na grupy niepełnosprawności. Jeśli takiego podziału nie ma, od początku rywalizacji wiadomo, że zawodnicy z większymi uszkodzeniami (uszkodzenia kręgosłupa w wyższej partii) są na straconej pozycji i nie mają szans na wyrównaną walkę z uczestnikami z innych grup.
Obecny rekord w maratonie na handbike’u wynosi 58 minut i 56 sekund i pochodzi z 2013 r. – jego współwłaścicielem jest Rafał Wilk. Najlepszy wynik osiągnięty w Polsce również należy do Rafała Wilka – czas 1:04:25 to rezultat z maratonu we Wrocławiu z 2013 roku.
Na trasie 35. PZU Maratonu Warszawskiego. Fot. Mariusz Ciszewski
Najlepsi mogą się też ścigać na corocznych Mistrzostwach Polski, Mistrzostwach Świata, a także – co cztery lata – na Paraolimpiadzie. Problem z tymi imprezami jest taki, że nie da się ich za bardzo porównać. A to dlatego, że za każdym razem zawody są rozgrywane na innym dystansie. Wynika to z faktu, że w różnych lokalizacjach są róże warunki terenowe i dystans trzeba dostosować do odpowiedniej trasy – na odwrót byłoby trudno.
Zawody rozgrywane są w dwóch konkurencjach: jazda indywidualna na czas (tzw. czasówka) i jazda ze startu wspólnego. W tym roku na Mistrzostwach Świata w Greenville (Karolina Południowa, USA) czasówka została rozegrana na dystansie 16,6 km, a jazda ze startu wspólnego – na dystansie 61,2 km. Trasa do jazdy ze startu wspólnego na mistrzostwach świata może mieć długość do 100 km. Do tego dochodzi zróżnicowanie ukształtowania terenu – niektóre trasy mają więcej podjazdów, inne mniej. Porównywanie poszczególnych rozgrywek jest więc niemożliwe. – Na szczęście trasy kolejnych mistrzostw są znane z dużym wyprzedzeniem. W przyszłym roku na Mistrzostwach Świata w Szwajcarii czeka nas 4,5 km naprawdę mocnego podjazdu. Jeśli ktoś ma ochotę, może już teraz tam pojechać, potrenować – mówi Rafał Wilk, który na tegorocznym mityngu wywalczył złoto w jeździe indywidualnej na czas. Podobnie jest na Igrzyskach Paraolimpijskich, na których też dystanse są za każdym razem inne.
Jak polscy handbikerzy wypadają na arenie międzynarodowej? – Moja grupa, H4, jest światową czołówką. Z Mistrzostw Świata w Greenville przywieźliśmy cztery medale, a była nas piątka. Grupa H3 zdobyła dwa medale – mówi Rafał Wilk. Polska zajęła w Greenville 5. miejsce w klasyfikacji drużynowej państw.
Tak jak biegacze dzielą się na tych, którzy wolą płaskie biegi po asfalcie i na tych, którzy preferują góry, tak handbikerzy się… nie dzielą. Nie ma górskich zawodów na handbike’ach. Owszem, niektóre trasy mają sporo podjazdów, czasem są nawet organizowane zawody, których trasa wiedzie wyłącznie pod górę, jednak zawsze rozgrywane są na nawierzchni asfaltowej. Ci, którzy mimo niepełnosprawności szukają swojego sposobu na zdobycie gór, stawiają sobie wyzwania indywidualne, jak np. Jarosław Rola (paraolimpijczyk uprawiający narciarstwo alpejskie, uczestnik Paraolimpiady w Turynie), który na specjalnie przygotowanym przez siebie handbike’u górskim zdobył szczyt Śnieżki i… Kilimandżaro.
Handbike daje drugie życie
Hasło może trochę naciągane, ale tylko trochę, bo u niektórych się sprawdza. Świetnym przykładem jest Marcin Abramek mieszkający w Warszawie, który cztery lata temu miał wypadek samochodowy. – Ledwo przeżyłem, mam stabilizator kręgosłupa przy dziewięciu kręgach i uszkodzony rdzeń kręgowy na poziomie TH4 i TH5. Poza tym miałem połamaną każdą kość w obu rękach, ale powstawiano mi blachy i poskręcano na śruby. Kości sie pozrastały i ręce na szczęście są sprawne – opisuje Marcin. Dodajmy do tego, że przed wypadkiem Marcin całe życie był aktywny, grał w piłkę ręczną i uprawiał sporty wodne, które były dla niego „lekarstwem na wszystko”. Po wypadku spędził w szpitalu 11 miesięcy – trudno po takim czasie wrócić do jakiegokolwiek ruchu, a co dopiero do uprawiania sportu. Długa rehabilitacja i żmudne zajęcia na siłowni pozwoliły wrócić do akceptowalnej formy.
Dawne przyzwyczajenia kazały wrócić Marcinowi do uprawiania sportu. Strzałem w dziesiątkę było wspólne pływanie z 6-letnią córką – chodzenie na basen dwa razy w tygodniu stało się rutyną. Marcin próbował też gry w tenisa i w golfa, ale okazało się, że „to nie to”. Ponieważ organizm domagał się coraz bardziej porządnego wysiłku, Marcin zainwestował w dostawkę doczepianą do wózka inwalidzkiego (z przodu), dzięki której można się poruszać dużo szybciej (dostawka napędzana jest jak w handbike’u – ręcznie). Od tej pory do grona wspólnych sportowych aktywności z córką dołączyły wycieczki rowerowe.
Marcin Abramek z dostawką do wózka może jeździć z córką na wycieczki rowerowe, Fot. archiwum rodzinne
A co było dalej?
– Kiedy rok temu późną wiosną wybrałem się z córką na basen, zaczepiła mnie kobieta na rowerze z dziwnym niemieckim akcentem. Zapytała o życie i właśnie o sport. Opowiedziałem jej, że rok wcześniej brałem udział w Biegu Niepodległości (co zdarzyło mi się również i przed wypadkiem), a ona zachęciła mnie do udziału w Maratonie Warszawskim, który organizowała (wymieniliśmy się telefonami i mailem). Już wtedy pomyślałem: kto ma dać radę, jak nie ja? – opowiada Marcin. Niestety ze względów rodzinnych w 2013 r. nie udało się wystartować w jubileuszowym maratonie.
Ulrike Fuhrmann, czyli „kobieta z dziwnym niemieckim akcentem”, nie zapomniała o Marcinie i odezwała się do niego w tegoroczne wakacje. Obiecała, że pomoże zorganizować odpowiedni sprzęt, a Marcin koniecznie musi wystartować w maratonie w stolicy. Marcin nie widział innej opcji – trenował już od dłuższego czasu. Dzięki Tomaszowi Wasilewiczowi, właścicielowi firmy GTM Mobil, zyskał dostęp do handbike’a z prawdziwego zdarzenia. Pierwszym sprawdzianem był BMW Półmaraton Praski, który odbył się w ostatni weekend tegorocznych wakacji. Poszło znośnie, choć bez zachwytu. Motywacja do jeszcze cięższej pracy!
– Teraz codziennie w godzinach pracy wyrywam sie na 1-1,5 godzinki, żeby pokonać 20-30 km na handbike’u, a każdy dzień zaczynam od 5-9 km na dostawce na Polach Mokotowskich, kiedy to moja 9-miesięczna suczka prosi mnie już o 6 rano o wyjście i dzielnie dotrzymuje mi kroku w porannym treningu – mówi Marcin.
Zarówno Marcin Abramek, jak i mistrz świata Rafał Wilk wystartują 28 września w 36. PZU Maratonie Warszawskim. Szczególnie mocno trzymamy kciuki za debiut Marcina oraz wszystkich pozostałych handbikerów, którzy w ostatnią niedzielę września ruszą przed biegaczami, aby zostać Bohaterami Narodowego!
Strony, które warto odwiedzić:
Fundacja Zawsze Potrzebni – wypożyczalnia handbike’ów w Warszawie
Fundacja Dobry Cel – wypożyczalnia handbike’ów we Wrocławiu
Polski Związek Sportu Niepełnosprawnych START
Fundacja Aktywnej Rehabilitacji
Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie
Rafał Wilk – strona internetowa mistrza świata
Za pomoc w realizacji materiału dziękuję p. Rafałowi Wilkowi.