Triathlon > TRI: Wydarzenia > Triathlon
Jedyny taki Zaporowy Triathlon
Zaporowy Triathlon to impreza, która w kalendarzu zawodów zagościła po raz pierwszy. Po czerwcowym Karkonoszmanie był to drugi triathlon górski na polskiej ziemi. Wyzwanie zgromadziło na linii startu śmiałków, którzy nie boją się pływania w „rześkiej” wodzie, niebezpiecznych zjazdów i wymagającej trasy biegowej.
Fot. Karol Prazjner
Impreza odbyła się 20 września i została rozegrana na trzech dystansach: 1/2, 1/4 i 1/8 IronMana. Nie była to jednak trasa do bicia życiówek – bynajmniej! Czasy zwycięzców były znacznie dłuższe niż wyniki osiągane na innych imprezach. Trudno się temu dziwić – 350 m przewyższenia na 22-kilometrowej pętli rowerowej i – na biegu – konieczność wspięcia się na szczyt Kozińca, znajdującego się 520 metrów nad poziomem morza robią swoje. Dla dodania jeszcze większego smaku trasie triathlonu, warto wspomnieć, że Jezioro Myczkowskie, w którym odbyła się część pływacka, miewa w interesującym nas okresie od 10 do 16 stopni ciepła. Zapis w regulaminie brzmiący „zalecany start w piankach” nabiera więc nowego, głębszego znaczenia…
W zmaganiach na najdłuższym dystansie do mety dotarło 14 zawodników – niestety nie było wśród nich żadnej kobiety. Najszybszy okazał się Maciej Chmura z czasem 5:53:04. Na niższych stopniach podium uplasowali się Wojciech Mazurkiewicz i Piotr Smolak. Dystans 1/4 IM ukończyło 51 osób, w tym 5 kobiet. Zwyciężył Jakub Woźniak (czas: 2:39:05) przed Łukaszem Lisem i Krzysztofem Kostrzewskim. W kategorii kobiet najszybsza była Justyna Woźniak, następnie Monika Sierpińska i Alicja Gruszko. W „sprincie” do mety dotarło 50 osób, w tym 10 przedstawicielek płci pięknej. Pierwsze trójki w obydwu kategoriach to: Piotr Hydzik (czas: 1:16:20), Marcin Mazurek, Andrzej Uhl; Kaja Kwiatkowska, Agata Rompała, Ania Krzesiewicz.
W porównaniu do triathlonów „płaskich” liczba uczestników była bardzo niewielka, jednak porównując Zaporowy Triathlon do Triathlonu Karkonoskiego, także rozgrywanego w formule górskiej i krossowej, można stwierdzić, że obydwie imprezy cieszyły się podobną frekwencją – w Karkonoszmanie wystartowało nieco ponad 70 osób, 66 z nich dotarło do mety. Wygląda więc na to, że górskie triathlony nie cieszą się wielką popularnością – być może jeszcze nie? Możliwe, że za kilka lat zawodnicy szukający nowych wyzwań skierują się właśnie na imprezy tego typu.
Jak na imprezę organizowaną po raz pierwszy Zaporowy Triathlon miał dość zaporowe wpisowe – w pierwszym terminie zgłoszenie się na najdłuższy dystans kosztowało 260 złotych. Biorąc pod uwagę fakt, iż do ukraińskiej granicy większości zawodnikom jest po prostu bardzo daleko, mogło to być czynnikiem zdecydowanie zniechęcającym. Tak czy inaczej, życzymy organizatorom powodzenia i mamy nadzieję, że druga edycja imprezy pojawi się w kalendarzu imprez na przyszły rok. Potrzeba nam zawodów w tak pięknych miejscach!