Triathlon > TRI: Trening > Triathlon
Tego nie przećwiczysz na trenażerze – MTB dla triathlonisty
Jesienią wielu z nas na kilka chwil odpuszcza akcenty treningowe, również rowerowe. Ale co potem? Po roztrenowaniu ponowne wskoczenie na szosę może być już niemiłe lub wręcz niemożliwe – w zależności od tego, czy późna jesień będzie pogodowo łaskawa.
Fot. goclipless.com
Część zawodników wybierze wówczas trenażer i kręcenie pod dachem, inni odstawią rower szosowy do kąta, wyciągną zaś zaniedbywane podczas sezonu rowery o grubszych oponach i większym bieżniku. Kto bardziej zyska? Sezon zawodów mtb dobiega końca, choć zdeterminowani na trochę posezonowego ścigania znajdą w kalendarzu jeszcze kilka imprez rozgrywanych w formule maratonów. Świetnie ma się za to sezon przełajowy. Jeśli tylko dysponujemy rowerem tego typu, nie zastanawiajmy się długo. Zawody przełajowe to doskonały bodziec dla triathlonisty – umiejętności techniczne, jakie szlifuje się na imprezach w błocie i na mokrej trawie będą nieocenione, gdy podczas zawodów triathlonowych zdarzą się trudne warunki atmosferyczne. Jazda w trudniejszym i nierzadko zaskakującym terenie z innymi zawodnikami za plecami to świetna rozgrzewka przed sezonem. Nawet jeśli jesteśmy zupełnie „poza formą”, zaprzyjaźnijmy się z imprezami tego typu w celu zdobywania doświadczenia. Zapewni nam to mistrzowski spokój i przewagę, gdy przed startem w sezonie zobaczymy, jak nad trasę rowerową nadciągają potężne deszczowe chmury..
Jeśli mamy tylko rower górski, również mamy pole do popisu. Jazda po śliskiej nawierzchni, w błocie i w śniegu, w terenie który lubi sprawiać niespodzianki sprzyja nauczeniu się “czucia” roweru, nabraniu pewności siebie i nabyciu umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Ośnieżone lasy to – nomen omen – las wyzwań. Ale nie panikujmy; podczas gdy na szosie przewracenie się jest zarówno rzadkie, jak i niebezpieczne, tak na “góralu” jest to norma, do której należy się przyzwyczaić i – również – nauczyć (ale pamiętajmy o kasku). Niegroźne upadki i uczenie się na błędach to dobra droga do sukcesu w kolejnym sezonie. Nie przećwiczymy tego na trenażerze.
Nie znaczy to jednak, że trenażer najlepiej zakopać głęboko w piwnicy. To dobre, przydatne narzędzie treningowe (będziemy o nim pisać w listopadowym numerze drukowanego wydania!). Zimą być może tylko z jego pomocą będziemy w stanie zrobić ściśle zaplanowany trening interwałowy bądź szybkościowy. Radzimy jednak nie przywiązywać się wyłącznie do treningu w domowym zaciszu. Nie chcemy chyba dołączać do licznej triathlonowej grupy mistrzów jazdy po prostej. „Górale” spoglądają na nas z kąta tęsknym okiem..