Ludzie > Elita biegaczy > Ludzie
Maciej Staręga: „Uwielbiam bieganie po górach” [WYWIAD]
Maciej Staręga od kilku lat jest najlepszym polskim biegaczem narciarskim. Fot. Alicja Kosman, PZN.
Od trzech lat przynajmniej raz w sezonie melduje się w czołowej dziesiątce Pucharu Świata w biegach narciarskich. Ma na swoim koncie start na Igrzyskach Olimpijskich, w Mistrzostwach Świata i Pucharze Świata. Maciej Staręga, który niebawem skończy 26 lat, opowiada o swoich osiągnięciach, sportowych marzeniach i planach związanych z bieganiem (nie tylko na nartach).
Już od ponad 5 lat startujesz w zawodach Pucharu Świata w biegach narciarskich. Jak to się stało, że zawodnik urodzony w Siedlcach na pograniczu Podlasia i Mazowsza zajął się właśnie tą dyscypliną sportu?
W zasadzie od dziecka miałem kontakt z nartami, zarówno biegowymi jak i zjazdowymi, dzięki swoim rodzicom. To oni pokazali mi czym jest ten sport. Dodatkowo tata reaktywował klub narciarski i tak, chodząc na treningi ze starszymi dzieciakami oraz jeżdżąc na zimowe i letnie obozy, zakochałem się w biegach. Później zacząłem osiągać dobre wyniki na arenie ogólnokrajowej i postanowiłem dalej rozwijać się w tym kierunku. Po ukończeniu gimnazjum zdecydowałem się na podjęcie nauki w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Szczyrku i tak zaczęła się moja przygoda.
W ramach tej przygody masz już na swoim koncie medale Mistrzostw Polski, starty w zawodach Pucharu Świata, Mistrzostwach Świata oraz na Igrzyskach Olimpijskich – które z tych momentów wspominasz najmilej?
Najmilej na pewno wspominam Mistrzostwa Świata w Oslo w 2011 roku. Była to moja pierwsza duża seniorska impreza i to jeszcze w miejscu, gdzie narciarstwo jest w zasadzie religią. Pamiętam, że byłem zachwycony tamtymi trasami, atmosferą panującą w tym miejscu i całą otoczką. Dla mnie jako młodego zawodnika było to wtedy coś pięknego. Ponad 100 tys. ludzi zgromadzonych wokół tras i dopingujących cię, robi niesamowite wrażenie.
Bardzo dobrze wspominam również Mistrzostwa Świata w Falun. Oczywiście z tego też powodu, że biegało mi się tam dość dobrze i udało osiągnąć znaczący rezultat, czyli 8. miejsce w Team Sprincie. Igrzyska oczywiście miały magiczny klimat i były wspaniałą imprezą. Do tej pory pamiętam ciarki na plecach, gdy wychodziłem na stadion pełen ludzi na ceremonii otwarcia. Jednak wyniki, jakie tam osiągnąłem nie zadowalały mnie. Może to w jakiś sposób wpływa i delikatnie zakrzywia moją ocenę. Jeżeli chodzi o Puchar Świata, to muszę powiedzieć, że dla mnie najwspanialszym miejscem jest Davos. Chyba dlatego biegam tam tak uskrzydlony.
Maciej Kreczmer i Maciej Staręga podczas Mistrzostw Świata w narciarstwie klasycznym w Falun w 2015 r. wywalczyli 8. miejsce w sprincie drużynowym. Fot. Facebook.com/Maciej Staręga-Oficjalna strona
A jakie masz największe sportowe marzenia? Wielu sportowców pragnie osiągnąć poziom umożliwiający im start na Mistrzostwach Świata albo Igrzyskach Olimpijskich. Te doświadczenia masz już na swoim koncie, naturalnie powstaje więc pytanie, jakie są Twoje kolejne cele sportowe?
Tak, udział w takich imprezach mam już zaliczony. Starty w Pucharze Świata także, a to było moje marzenie jako małego chłopca. Teraz wielkim celem dla mnie, jako profesjonalnego zawodnika jest osiągnięcie podium w Pucharze Świata.
Co trzeba zrobić, żeby wejść na tak wysoki poziom sportowy, by reprezentować kraj na arenie międzynarodowej? Z jakimi wyrzeczeniami się to wiąże?
Przede wszystkim ważny jest charakter i odporność psychiczna. W sporcie nie można się łatwo poddawać. Wejście na poziom międzynarodowy wymaga profesjonalizmu w każdym calu, a wyrzeczeń jest dużo. Kontrolowanie diety, ograniczony czas pobytu w domu, czyli tak zwane życie na walizkach i ciągłe zgrupowania. Ograniczone jest też życie rozrywkowe, jeżeli chodzi o jakieś zabawy czy imprezy do rana. Na to jest trochę czasu w okresie roztrenowania, ale i wtedy należy się kontrolować.
Oprócz tego trzeba się liczyć z kontrolami dopingowymi. Nie można więc wziąć nawet zwykłego leku na grypę. Po prostu trzeba uważać z wszelkimi farmaceutykami.
Najważniejszy jest jednak odpowiednio zorganizowany i systematyczny trening. Wszystko musi być poukładane, każdy element pracy, nie tylko zawodnika, ale i ludzi wokół, aby widać było efekty pracy.
Powiedz w takim razie, jak wygląda Twój przeciętny dzień w trakcie sezonu/przygotowań do sezonu?
W trakcie sezonu przygotowawczego nie ma lekko. Dzień zaczynam zazwyczaj około 6.30 od tak zwanego rozruchu. Przed śniadaniem budzę swój organizm truchtem, rozciąganiem oraz ćwiczeniami specjalnymi. Taki rozruch trwa zazwyczaj około godzinę. Potem czas na śniadanie. Jako sportowiec muszę zwracać uwagę na to co jem, szczególnie ze względu na szybszą regenerację organizmu i fakt, abym po jedzeniu nie miał żadnych dolegliwości przeszkadzających w treningu. Zazwyczaj po posiłku mam chwilę przerwy i około 9:00 zaczynamy główny trening trwający w zależności od planu od 2 do 4 godzin. Potem jest jeszcze chwila czasu na rozciąganie. Szybka kąpiel, obiad i chwila odpoczynku. Około 15:00 zaczynamy drugą sesję treningową, na której spędzamy zazwyczaj jakieś 2 godziny. Po treningu znowu chwila na rozciąganie i rolowanie. Następnie kolacja, masaż i chwila czasu dla siebie.
W okresie startowym mam nieco więcej luzu i zazwyczaj tylko jeden główny trening w ciągu dnia. Poranne rozruchy skracam do 20 minut, a popołudniami wychodzę tylko na spokojny krótki trucht z rozciąganiem, lub delikatną siłownię. Zawsze staram się zaoszczędzić jak najwięcej energii. Dlatego niezwykle ważny jest sen, który najszybciej pomaga mi się zregenerować. Zazwyczaj godzina 22:00 to pora, kiedy już zasypiam.
I tak właśnie żyję przez większość dni w roku. Ktoś może powiedzieć, że to nudne, ale przecież współczesny sport jest jak codzienna praca, z tym wyjątkiem, że ja w święta nie mam wolnego.
W treningu pojawia się u Ciebie trucht jako element regeneracji. A czy stosujesz w przygotowaniach inne jednostki biegowe (bez nart i kijków)?
Tak, oczywiście bieganie jest jednym z podstawowych środków treningowych. W tamtym sezonie crossy na nogach stanowiły prawie 120 godzin treningu w ciągu roku czyli około 12,5% całości pracy jaką wykonałem. Warto zwrócić uwagę, że bieganie jest jednym z najlepszych treningów dla podniesienia wartości VO2MAX, gdyż trzeba pracować zarówno na podbiegach, zbiegach i płaskich odcinkach.
A jak kształtują się Twoje wyniki właśnie w bieganiu? Wiem, że na 5 km złamałeś granicę 16 minut (15:59 podczas V Biegu Siedleckiego Jacka – przyp. red.), a jakie masz życiówki na innych dystansach biegowych?
To jest dość trudne pytanie, ponieważ większość sprawdzianów biegowych odbywam w terenie. Nie mniej jednak pamiętam niektóre swoje wyniki. Chyba takim najczęstszym biegiem w mojej karierze było 1500 m. Najlepiej dystans ten przebiegłem w czasie 4:10. Czas na kilometr, jeszcze z liceum, to 2:39. Na 10 km na początku sezonu przygotowawczego pobiegłem w granicach 34:30. Za to chyba moją najbardziej ciekawą życiówką jest czas na 400 m. Wynik jaki osiągnąłem to 52,30.
Rzeczywiście te wyniki robią wrażenie – to wszystko wyłącznie w oparciu o treningi pod „narty”?
Tak, raczej nigdy nie przygotowywałem się specjalnie pod bieganie na nogach, a crossy stanowiły element treningów przygotowawczych pod narty.
A planujesz kiedyś jakieś starty np. w biegach górskich albo ulicznych? Kusi Cię pokonanie maratonu?
Ciekawe pytanie… Jeżeli chodzi o maraton to nie jest to dla mnie jakieś wyzwanie, chyba, że chodziłoby o walkę z czasem. Niekiedy na treningach pokonywałem dystans zbliżony do maratonu, może dlatego mnie nie ciągnie do startu w takim biegu. Biegów górskich najprawdopodobniej spróbuję, bo jest to dużo ciekawsza opcja dla mnie niż maraton. Uwielbiam bieganie po górach.
Czy żeby spotkać Cię na górskich trasach biegowych będzie trzeba czekać do zakończenia kariery, czy wystarczy zakończenie sezonu zimowego?
Myślę, że na jakiś krótszych dystansach będzie można mnie zobaczyć po zakończeniu sezonu. Jeżeli chodzi o dłuższe biegi to raczej po zakończeniu kariery.
Powiedziałbym „no to czekamy”, ale wstrzymam się, bo w imieniu swoim, Redakcji i naszych czytelników życzę długiej, owocnej i pełnej sukcesów kariery i dziękuję za wywiad.
Dzięki wielkie, a ja postaram się dalej robić swoje i rozwijać w biegach.