Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia > Biegi zagraniczne > Wydarzenia
Iwona Lewandowska 13. w szybkim maratonie w Japonii
Iwona Lewandowska zaliczyła średnio udany maraton w Nagoi, zajmując 13 miejsce w bardzo mocnej i równej stawce głównie japońskich biegaczek.
Iwona Lewandowska po starcie w Nagoi. Na swoim profilu na Facebooku przyznaje, że to uśmiech trochę wymuszony. Fot. Facebook.com/Iwona Lewandowska
Maratony kobiece to dość rzadkie biegi, a ich zagłębiem jest Japonia. Dwa najbardziej znane to Osaka i Nagoya, ten drugi jest największym tylko kobiecym maratonem świata. W tym roku padły znakomite wyniki, do tego wyrównane. Był to idealny bieg dla Iwony Lewandowskiej, aby zbliżyć się lub nawet pobić rekord Polski. Podróże na wschód bywają jednak dla biegaczy trudne – jest to niekorzystna i znaczna zmiana czasu. Panuje opinia, że dużo łatwiej przestawić się w drugą stronę, podróżując na zachód.
W Yokohamie najlepsze Japonki walczyły o ostatnie miejsce w reprezentacji kraju na Igrzyska Olimpijskie. Dwa pierwszy były praktycznie zaklepane dla Mai Ito, która w zeszłym roku zajęła 7. miejsce mistrzostw świata oraz Kayoko Fukushi, która zwyciężyła w Osace z doskonałym czasem 2:22:17. Bieg był od początku szybki i Iwona Lewandowska podjęła wyzwanie, pokonując połówkę w czasie 1:12:13 – w tempie szybszym niż na rekord Polski. Polka nie wytrzymała jednak tempa, a na mecie narzekała na ból stopy. Druga połowa była znacznie wolniejsza i na mecie zanotowano Iwonie czas 2:30:13.
Japonki nie odpuściły do końca. Zwyciężyła, co prawda, ze sporą przewagą, Kenijka Eunice Kirwa, biegająca w barwach Bahrajnu, ale za jej plecami toczyła się zacięta walka. Padły fantastyczne wyniki, pokazujące siłę biegaczek z Kraju Kwitnącej Wiśni. Co najlepsze, na poziomie 2:23 doszło do sprinterskiego finiszu na stadionie. Dwie biegaczki – Tomomi Tanaka oraz Rei Ohara walczyły do ostatnich metrów. Ostatecznie lepsza o zaledwie sekundę okazała się ta pierwsza, zajęła drugie miejsce z czasem 2:23:19 i życiówką. Rei Ohara trzecia- 2:23:20. Z takim czasem nie pojedzie na Igrzyska Olimpijskie. Dla porównania, w Polsce prawdopodobnie wystarczy wynik 2:29. Nasze minimum to 2:30, japońskie, wystarczające do automatycznej kwalifikacji – 2:22:30.
Kolejne Japonki na mecie również wpadały ze znakomitymi wynikami i wielka szkoda, że nie było już z nimi Polki. Mao Kiyota, debiutantka, czwarte miejsce – 2:24:32. Piąte – Reia Iwade – 2:24:38. Szóste – Sayaka Kuwahara – 2:25:09. I wreszcie siódma Shiho Takechi – 2:25:29. Dwanaście zawodniczek złamało barierę 2:30. Odnosząc to do kontekstu – Japonka z poziomu 2:25, czyli lepszym niż rekord Polski, nie jest nawet blisko miejsca w reprezentacji kraju.
Bieg Iwony raczej niewiele zmieni w polskich kwalifikacjach olimpijskich. Iwona ma cały czas najlepszy wynik w oknie kwalifikacyjnym – 2:27:47 z zeszłorocznego Londynu. Dwie kolejne zawodniczki z minimum to Monika Stefanowicz i Katarzyna Kowalska, obie lekko poniżej 2:30. Ta ostatnia nie może być pewna wyjazdu, bo w Łodzi wiosną biegnie najszybsza polska biegaczka ostatnich lat – Karolina Nadolska (wcześniej Jarzyńska). Jest bardzo prawdopodobne, że pobiegnie szybciej niż 2:29. Kasia Kowalska próbowała poprawić swoją pozycję na liście styczniowym biegiem w Dubaju, ale nie ukończyła rywalizacji. O ile skład japońskiej drużyny będzie znany już w przyszłym tygodniu, tak w Polsce trzeba czekać co najmniej do połowy kwietnia.
Iwona Lewandowska komentuje swój start w Nagoi na swoim profilu na Facebooku:
Nie ukrywam, że po cichu liczyłam na dużo więcej, przynajmniej na życiówkę. Fakt – bieg był prowadzony w szalonym tempie, kilka kilometrów miałam nawet poniżej 3:20 (najszybszy 3:16!). Ale czułam się dobrze, do połówki kontrolowałam sytuację. Jednak później zaczęły się problemy ze stopą. Od 25. kilometra na tyle duże, że miałam problem z jej postawieniem i odbiciem się. Charakter nie pozwolił mi jednak zejść z trasy. Nawet przez sekundę o tym nie pomyślałam. Wygląda na to, że przez odbitą stopę zakończyłam z marnym, jak na oczekiwania, wynikiem 2:30:15. Do tego biegu byłam bardzo dobrze przygotowana, dlatego tym bardziej mi przykro. Na pocieszenie na dystansie półmaratonu zrobiłam drugi w życiu wynik i to kolejny raz w trakcie maratonu (1:12:13). A tak bardziej żartem, myślę, że liczba 13 nie przyniosła mi szczęścia. Start – 13 marca. Pokój miałam na 13 piętrze. I zajęłam 13. miejsce z wynikiem netto 2:30:13.