Triathlon > TRI: Trening > Triathlon
Triathlon. Poznaj swoje ograniczenia
Triathloniści to ludzie z żelaza, których nie złamie żaden ból. Jest on z resztą chwilowy, a chwała jest przecież wieczna. Takie stwierdzenia są nie tylko dziecinnie bzdurne, ale wręcz szkodliwe.
Trening triathlonowy rzeczywiście w wielu przypadkach doprowadza nas do sytuacji, w których pojawiają się ból, kontuzje, zmęczenie. Nie powinno się jednak traktować tego jako codzienności wpisanej w uprawiany sport. Są to ograniczenia, które nie powinny być ignorowane, lecz dokładnie analizowane. Dysproporcje mięśniowe, braki w koordynacji ruchowej, mięśnie, które nie zostały dostatecznie wykształcone lub aktywowane, ograniczona mobilność – to zaledwie przyczyny znacznie większej grupy problemów z nich wynikających.
Nazwij problem i go wyeliminuj
Wielokrotnie po zawodach, na których dałem z siebie wszystko, zastanawiałem się, o ile można by poprawić wynik, gdyby znalazł się czas na pracę nad niedoskonałościami. Jeżeli bowiem chcemy wejść na kolejny poziom naszego sportowego rozwoju, powinniśmy dokładnie określić przeszkody stojące nam na drodze. Określić je i starać się wyeliminować. Rozsądna analiza jest tu kluczowa. Postawa twardziela w równym stopniu wypacza trzeźwą ocenę jak i biadolenie mazgaja. Ryzyko braku obiektywizmu w ocenie własnych problemów tworzy właśnie na Zachodzie modę na konsultacje ze specjalistami od fizjoterapii, jako elementu wpisanego na stałe w przygotowania do zawodów, podobnie jak okresowe badania krwi czy kontrolne wizyty u lekarza. Fizjoterapeuta potrafi nie tylko w prawidłowy sposób zdiagnozować problemy sportowca amatora, lecz także znaleźć odpowiednie metody usunięcia hamujących barier, zachowując przy tym właściwy dobór i kolejność zalecanych działań. Nie chodzi bowiem tylko o pokazanie właściwej techniki, czy wyeliminowanie kontuzji. Celem jest stworzenie ta tej podstawie lepszego, bardziej efektywnego i mniej podatnego na urazy zawodnika.Zanim wybierzemy się do specjalisty, powinniśmy opracować historię treningu i towarzyszących mu problemów, zebrać kilka filmów czy zdjęć z zawodów, które świetnie wykazują wady postawy biegowej, pozycji na rowerze czy techniki pływackiej w warunkach zwiększonych obciążeń. Taka historia może się przydać na własne potrzeby, również wtedy, gdy nie mamy w planie wizyty u specjalisty. Już uświadomienie sobie błędów czy powtarzalnych ciągów zdarzeń prowadzących do przymusowych przerw może być przełomowym odkryciem. Triathloniści przejawiają niezwykle często postawę „sportowca maniakalnego”, zanurzając się w swoje hobby po czubek głowy. Nawet Alistair Brownlee w swojej książce zastanawiał się, czy ten sport czyni nas „maniakami”, czy po prostu przyciąga osoby o tej cesze mniej lub bardziej ukrytej w charakterze, a czekającej tylko na sposób w jaki będzie mogła się w pełni ujawnić. Wydaje się więc, że rozwój przez zwiększanie intensywności lub objętości treningu ma statystycznie mały potencjał, ograniczony dodatkowo długością doby, czy prozą życia. W tej sytuacji praca nad usunięciem barier może być najlepszą inwestycją dostępnego czasu. Jest to również metoda na poprawienie jakości życia nie tylko w czasie treningu, ale i poza nim.
Jeżeli więc w trakcie sezonu, już na mecie będziecie myśleć o kolejnym, lepszym wyniku, zamiast dokładania kolejnych godzin i intensywnych zadań w kalendarzu, zastanówcie się nad tą właśnie metodą. W większości przypadków będziecie zdziwieni efektami.