Blogi > Blogi > Piotr Falkowski i Jagoda Wąsowska > Wydarzenia > Relacje z biegów
Chabry na Agrykoli
Fot. Kuba Falkowski
„Napisz, kochanie, coś o tym biegu kobiet” – poprosił mój mąż. Napisz…. Tylko co? Samsung Irena Women’s Run odbył się w niedzielę, w samo południe. Między jedną ulewą a drugą. Kiedy obudziłam się rano, usłyszałam intensywny szum deszczu. Lało jak z cebra. Potem jednak niebo przejaśniało i pojechałam na bieg.
W trakcie jazdy otrzymałam informację od organizatorów: „Samsung Irena Women’s Run zaprasza na start o 12. Wszystko gotowe, świeci słońce, czekamy na Ciebie”. Na miejscu okazało się, że było dokładnie tak, jak napisali. Słoneczko świeciło, wszystko było gotowe i… czekali na mnie. Najpierw kawa zaserwowana przez Idee Café i miła rozmowa z nowopoznanymi dziewczynami z Sochaczewa, dla których był to pierwszy raz. Nie kawa, tylko bieg.
Fot. Kuba Falkowski
I słodki głos konferansjera: „Zapraszamy wszystkie panie na trawnik boiska. Proszę zostawić bieżnię dla tych pań, które się rozgrzewają”. Nie wierzyłam własnym uszom! Na murawę boiska na Agrykoli? Nie może być! Kiedy rok temu miałam trening na Agrykoli i po nim postanowiłam razem z innymi biegaczami brzeżkiem (!) trawnika potruchtać boso, pan ochroniarz wcielił się w demona. Ustawione grzecznie na trawie nasze buciki wyrzucił ze złością pod płot i zamknął bramę żebyśmy, niegrzeczni, nie mogli wyjechać (taka kara). Straszył, że nie będziemy mieć wstępu na treningi, bo boisko jest dla piłkarzy, a nie dla biegaczy!
A teraz? Niebieski łan chabrów przechadzał się z radością po całym boisku Agrykoli, a pan ochroniarz nieśmiało stał na brzeżku boiska, jednak nie reagował. Z głośnika zaś ciągle słychać było sympatyczny głos Przemysława Babiarza: „Zapraszam wszystkie panie na wspólną rozgrzewkę”. Na murawie boiska!!!
Fot. Kuba Falkowski
Po rozgrzewce zostałyśmy zaproszone na linię startu. Krótkie przemówienia, podziękowania, oklaski na zachętę, strzał i… ruszyły dziewczyny! Pierwszy kilometr – tłoczno. Do jednej z biegnących dziewczyn stojący na chodniku mężczyzna krzyknął: „Spróbuj złamać 26 minut”. Ta ze złością skomentowała zachętę do biegnących obok koleżanek: „Dobrze mu mówić”. Drugi kilometr – Belwederska. Podbieg, więc zaczęła się selekcja i weryfikacja. Niektóre dziewczyny zaczęły iść. Potem prosto i w dół. Ostatni kilometr najtrudniejszy – cały w słońcu, ani kawałeczka cienia. Nagle zobaczyłam przed sobą Teresę Żywek. Odkąd zaczęłam biegać jest moim Wzorem i upragnionym celem do dogonienia. Teresa jest w wieku mojej mamy, niezwykle mi imponują jej siła, hart ducha, optymizm i kondycja. „Teresa, skąd Ty masz tyle sił?” – krzyknęłam i pobiegłam dalej.
Fot. Kuba Falkowski
Meta, uścisk przyjaciółki, zdjęcie zrobione ręką mojego syna z Panią Ireną Szewińską, masaż łydek, kawka, oklaski dla tych które dostały nagrody i prezenty, koncert i… znowu ulewa.