fbpx

Wydarzenia > Relacje z biegów

Zimowy Ultramaraton Karkonoski. Takich widoków w mieście nie zobaczycie! [WIDEO I ZDJĘCIA]

Piotr Dymus

11 marca 2017 odbyła się czwarta edycja Zimowego Ultramaratonu Karkonoskiego im. Tomka Kowalskiego. To bieg grzbietem Karkonoszy, na dystansie 53 kilometrów. Jakie były warunki na trasie? Czy dopisywała pogoda? Zapraszamy do zobaczenia ZUKa oczami uczestnika i przeczytania krótkiego wywiadu z Andrzejem Olszanowskim.

Czy to był Twój pierwszy ZUK?

Andrzej: Pierwszy start, ale drugie podejście. W zeszłym roku byłem na liście ale ze względu na kontuzje musiałem z dużym żalem odpuścić.

Dlaczego w ogóle chciałeś przebiec ZUKa?

Andrzej: Bieg ma bardzo dobrą opinię. Nie spotkałem osoby, która mówiłaby o nim źle co w sumie jest dość rzadkie bo zawsze znajdzie się coś na co można pomarudzić. Chciałem też wrócić i zobaczyć Karkonosze – dawno temu uczyłem się tu jeździć na nartach i niestety od tego czasu nie udało mi się ich odwiedzić. Karpacza niestety zupełnie nie poznałem 😉

Na zdjęciu Andrzej Olszanowski

Na zdjęciu Andrzej Olszanowski

Opowiedz nam jak wyglądały Twoje przygotowania do startu w Zimowym Ultramaratonie Karkonoskim?  

Andrzej: Chęci i serca do treningu mam chyba trochę za dużo w stosunku do zdrowia i nikomu kto biega nie trzeba tłumaczyć jak taka kombinacja cech się kończy.

2017 obiecałem sobie zacząć rozsądnie i odpuszczać jeśli tylko pojawią się znaki ostrzegawcze, tym bardziej, że miałem sporo szczęścia w zapisach i plan startów na ten rok ułożył się dość ambitnie. Biegam zwykle 4 razy w tygodniu (kilometraż około 60-80km) do tego dwa razy staram się odwiedzić siłownie żeby popracować nad stabilizacja, siłą i mobilnością które traktuje jako zabezpieczenie przed kontuzjami i wydłużenie mojego okresu przydatności w sporcie.

ZUK miał być pierwszym w tym roku zderzeniem się z górami co zawsze pomaga mi w kolejnych startach. Plan był rozsądny, ale i tak co musiało się wydarzyć – warunki w tym roku nie rozpieszczały, warunkiem do realizacji szybszych treningów było bieganie w kolcach po oblodzonych ścieżkach na co w pewnym momencie obraziło się prawe podudzie. Znajomi fizjo pomogli jak potrafili i kazali biegać nie widząc jednoznacznej przyczyny bólu. Nie lubię biegania z uczuciem że wszystkie plany za chwilę zupełnie się posypią więc spróbowałem się w miarę możliwości nie denerwować i robić tylko tyle na ile pozwalał organizm. W efekcie trochę truchtałem, trochę pływałem i pracowałem nad siłą i mobilnością. W okresie ferii miałem możliwość potrenowania w górach na Słowacji. Co prawda o mocnym bieganiu nie było mowy, ale postawiłem na długie spokojne wycieczki biegowe, przetestowałem raczki i pozbiegałem w dość wymagających zimowych warunkach co zdecydowanie przydało się na trasie.

Jeśli oceniam swoją formę pod kątem parametrów (tętno/tempo) to było raczej słabo i tym milsze było moje zaskoczenie kiedy okazało się że zamiast planowanych wstępnie 8-9 godzin uwinąłem się w siedem z małym ogonkiem mieszcząc się w pierwszej setce zawodników. Po tym starcie nabrałem przekonania, że poza wydolnością biegową i szybkością jaką osiągamy, bardzo ważna jest też ogólna sprawność i wytrzymałość a jej nie tracimy tylko dlatego że treningi stricte biegowe nie szły zgodnie z planem. Na pewno do kolejnych startów podchodził będę znacznie spokojniej.

Jak oceniasz warunki na trasie podczas tegorocznego biegu?

Andrzej: Poza zapoznaniem się z profilem i informacjami jakie kilka dni przed startem opublikował napieraj.pl o trasie nie wiedziałem praktycznie nic. Wbiłem sobie do głowy, żeby żwawo pobiec pierwsze dwa km, aby zająć właściwe miejsce w „kolejce na Szrenicę”. Nie goniłem kolegów, którzy uciekli mi na starcie. Do Szrenicy trasa jest sympatyczna – tak jak człowiek trafił, tak musi dreptać bo wyprzedzanie kosztuje dużo siły a prawie nic nie daje. Plus jest taki że można się wyluzować, pilnować jedzenia i picia i spokojnie dreptać do góry. Widoki były piękne, a za Śnieżnymi Kotłami wreszcie można było trochę pozbiegać choć trzeba było uważać żeby nic nie wywinąć. W sumie niewiele pamiętam z tej części biegu – nic mi szczególnie nie przeszkadzało, nie byłem za bardzo zmęczony i spokojnie koncertowałem się na zawodniku przed sobą w miarę potrzeby go wyprzedzając. Zrobiłem nawet kilka zdjęć.

Odcinek od Odrodzenia do Domu Śląskiego zapamiętam na długo, może dlatego że już wchodząc na punkt poczułem się lekko zmęczony. Przed schroniskiem, pod „opieką” ratowników zostawiłem kije i rękawiczki które zawsze mi przeszkadzają przy jedzeniu, uzupełniłem wodę i bez tracenia czasu ruszyłem z powrotem na trasę. Myślałem, że 8km do kolejnego punktu zleci błyskawicznie, bo patrząc na profil trasu spodziewałem się płaskiego i raczej biegowego odcinka. Nic z tych rzeczy – za każdym razem kiedy zrywałem się do biegu po prawie ubitym śniegu, po kilkunastu krokach stwierdzałem że nie dam rady i wracałem do marszu. Ten z kolei wydawał się zbyt wolną metodą przemieszczania co powodowało rosnące ciśnienie i kolejną próbę biegu. W końcu zdałem sobie sprawę, że prawie nikt mnie nie wyprzedza i chyba wszyscy mają podobny problem. Na szczęście nie kombinowałem na punkcie i miałem ze sobą dwa pełne bidony.

Im bliżej Domu Śląskiego tym więcej turystów spotkaliśmy na trasie. Chyba wzajemnie robiliśmy na sobie dość dziwne wrażenie. Oni zrelaksowani, niektórzy ogarniający niesforne dzieci, jeszcze inni na nartach,  kontra my – już nie pierwszej świeżości z lekkim obłędem w oczach, wypatrujący kolejnego punktu. Momentami miałem silne uczucie nierealności tego co dzieje się wokół mnie, które pogłębiło się jeszcze bardziej, kiedy w schronisku zobaczyłem siedzącego przy stole Piotra Hercoga 😉

Podejście pod Śnieżkę pamiętam juz bardzo dobrze. Przepytałem schodzących turystów czy wyżej jest bardzo ślisko, nie wiedząc czy warto tracić czas na zakładanie raczków, ale uspokoili mnie, że spokojnie da się wejść na górę. Po raz kolejny w głowie kołatało się, że nogi zrobiły się strasznie ciężkie i że strasznie się wlokę, ale jakoś nikt nie miał ochoty żeby mnie wyprzedzać. Drobne kroczki i zegarek przesstawiony na wysokościomierz pomagały pokonywać dystans i oceniać postęp. Za Śnieżką, po kilkudziesięciu metrach zbiegania stwierdziłem że robi się groźnie i czas na raczki w których dość komfortowo pokonałem kilkaset metrów oblodzonej nawierzchni. Odcinek który jest później to była czysta radość zbiegania. Ubity śnieg, szeroki szlak, doskonała widoczność i fajne nachylenie pozwoliły poszaleć. Miałem gdzieś czy nabijam uda – liczyło się tylko szybkie pokonywanie trasy. Pewności siebie dodawały zaspy w które dwa razy celowo wpadłem chcąc wytracić prędkość.

Blisko ostatniego punktu jest kolejny surrealistyczny odcinek kiedy zbiegamy stokiem narciarskim. Znów zdziwione twarze dzieci, czasem okrzyki dorosłych. Sympatycznie. Biegnie się dobrze do momentu kiedy szlak zaczyna prowadzić w pobliżu strumienia. Znów jest technicznie – ślisko, czasem trochę groźnie, a po drugim upadku i częściowej kąpieli stwierdzam że trzeba uspokoić tempo i skupić się na dotarciu do mety o czym przez jakiś czas przypominały mi ciężkie i mokre buty.

Nie spodziewałem się szerokiej szutrowej drogi, tak samo jak nie spodziewałem się że mam jeszcze całkiem sporo siły do zbiegania. Dużo na tym odcinku nadrobiłem – minąłem kilku zawodników – wszystkich marzących już tylko o mecie. To co mnie wykańczało to nie kolejny kawałek kiedy trzeba było podchodzić po śliskich kamieniach, ale prawie płaskie podbiegi na których nijak nie potrafiłem zmobilizować się do truchtu przez okres dłuższy niż kilkadziesiąt sekund. Biegliśmy tu prawie w grupie co chwila się tasując i mobilizując wzajemnie. Cały czas wypatrywałem ostatniego zbiegu stokiem narciarskim na metę zastanawiając się czy nogi mnie utrzymają czy tez wywinę coś zupełnie komicznego na tym ostatnim odcinku. Pewnie sprawiłem lekki zawód kibicom obserwującym wszystko z dołu bo wyszło nawet poprawnie. Na metę wbiegam w towarzystwie Wiewóra, który dotrzymuje mi towarzystwa na tych ostatnich metrach. I chociaż wiem, że skoro nadążył za mną to moje tempo wcale nie było tak imponujące jak mi się wydawało, to wcale nie zmniejsza to poziomu radości jaką odczuwałem przekraczając linię mety.

Chciałbyś wystartować ponownie w biegu?

Andrzej: Tak. Chciałbym przyjechać w dobrej formie i poprawić swój wynik. Z drugiej strony – tutaj dla atmosfery, doskonałej organizacji i pięknej trasy warto startować zawsze jeśli tylko pojawi się taka możliwość.

Jak oceniasz organizację całego ZUKa?

Andrzej: Jedyna rzecz której mi brakowało to wyniki on-line wysyłane do internetu z międzyczasami z punktów. Reszta absolutnie doskonale. Wrażenie robi dbałość o bezpieczeństwo zawodników – zabezpieczenie ratownicze, wyposażenie obowiązkowe i informacje oraz sposób w jaki są przekazane na odprawie. Zawodnik wie, że góry zimą to nie żarty i że trzeba na siebie uważać. Doskonałym rozwiązaniem jest DW MIeszko jako baza zawodów. Wszystko jest blisko – meta, wyjazd na start itp.  Przemili wolontariusze. Osoby które pomagały mi na punktach były zaangażowane i sympatyczne.  Oznakowanie trasy – bez zastrzeżeń.  Pakiet – ok. Wpisowe – ok. Impreza po – absolutnie ok.

Andrzejowi jak i pozostałym zawodnikom raz jeszcze gratulujemy oraz dziękujemy za udział w biegu. Dziękujemy również wszystkim wolontariuszom za pomoc podczas całej imprezy – bez Was i Waszych uśmiechniętych twarzy by się nie udało! Dziękujemy również sponsorom oraz partnerom biegu – Miasto Karpacz, Termy Cieplickie, Arc’teryx, Inov 8, Natural Born Runners, Black Diamond oraz Cisowianka. Do zobaczenia za rok!

Kliknij w dowolne zdjęcie, by obejrzeć je w pełnej rozdzielczości:

 

Chcesz być zawsze na bieżąco? Polub nas na Facebooku. Codzienną dawkę motywacji znajdziesz także na naszym Instagramie!

Podoba ci się ten artykuł?

0 / 5. 0

Przeczytaj też

Już ponad 3,6 tys. osób zapisało się na 12. PKO Białystok Półmaraton, co oznacza, że dostępnych jest jeszcze tylko około 400 miejsc z nowej puli 4 tys. numerów startowych. Wszystko wskazuje na to, że w […]

Ostatnie 400 miejsc na 12. PKO Białystok Półmaraton

Bieg Konstytucji 3 Maja coraz bliżej! Już w sobotę tysiące biegaczy wspólnie uczci jedno z najważniejszych świąt państwowych, biorąc udział w pierwszej tegorocznej odsłonie Warszawskiej Triady Biegowej. W tym roku limit uczestników został zwiększony do […]

33. Bieg Konstytucji 3 Maja: Czas na sportowe święto w sercu stolicy!

Mistrzostwa Polski, maraton w Londynie, Adizero: Road to Records – ostatni weekend obfitował w ciekawe wydarzenia biegowe. Dla tych, którzy chcą być na bieżąco, przygotowaliśmy krótkie podsumowanie wydarzeń z ostatnich dni. Adizero: Road to Records […]

Rekordy Polski, świata i Guinessa – co to był za weekend!

W tym roku obchodzimy 1000-lecie koronacji pierwszego króla Polski. W obchody tej rocznicy (milenicy?) włączyli się także organizatorzy imprez biegowych. Jednym z projektów organizowanych z tej okazji jest cykl Stolice Milenium. Czym jest, na czym […]

Stolice Milenium – okazja na to trofeum zdarza się raz na 1000 lat. Dosłownie!

Jak zacząć biegać?

Ciepła, wiosenna pogoda, która towarzyszy nam w ostatnich dniach sprawia, że wiele osób nabiera ochoty na aktywność fizyczną. Szybko jednak natrafiają na wątpliwości i pytania – Jak zacząć biegać? Jak powinny wyglądać biegowe początki? Jak […]

Jak zacząć biegać? Plan dla początkujących biegaczy

Bernard Kiprotich Too z Kenii zwycięzcą PKO Gdynia Półmaratonu. Pokonał trasę w czasie 1:03:54. Wśród kobiet najszybsza była jego rodaczka – Valentine Jebet, która potrzebowała 1:10:24 na dotarcie do mety. Pierwszym Polakiem, który przekroczył linię […]

Rekord Polski M45 wśród mężczyzn i debiut w półmaratonie Mistrzyni Europy. Podium należało jednak do Kenijczyków – PKO Gdynia Półmaraton za nami!

5 tysięcy osób pobiegnie w biegu głównym. W PKO Gdynia 5K oraz biegach dziecięcych Frugo Kids Run ponad tysiąc. W trakcie biegowego weekendu będzie śniadanie dla zawodników i rywalizacja rodziców z wózkami. Podczas konferencji prasowej […]

Gdynia czeka na biegaczy. PKO Gdynia Półmaraton startuje już w ten weekend!

Fundacja „Maraton Warszawski” kontynuuje współpracę z Nationale-Nederlanden. Już 28 września 2025 roku Warszawa po raz kolejny stanie się areną wielkich sportowych emocji, społecznego zaangażowania i promocji zdrowego stylu życia. 47. Nationale-Nederlanden Maraton Warszawski zapowiada się […]

Zwiększona pula miejsc i sponsor tytularny 47. Maratonu Warszawskiego!

Wygraj pakiet startowy na jeden z najpiękniejszych półmaratonów świata!
Weź udział