Blogi > Bartosz Mejsner > Blogi
Jestem biegaczem
Jak, albo czym powinien zaczynać się blog? Tak żeby już do tego początku nie wracać, nie kokietować, ale jednocześnie zainteresować obietnicą godnej stałego śledzenia treści. Intuicja mi podpowiada, że gdybym przeprowadził wnikliwe badania, ustaliłbym, że blog otwiera zwykle worek etykietek: kto? po co ? o czym? I dlaczego? Nuda, będąc kimś zupełnie zwyczajnym, ciekawie nie da się tego zrobić, a przecież ja właśnie kimś takim jestem.
Zasypiając wczoraj z radiem na uszach usłyszałem coś, co zabrzmiało punkrockowo jak Green Day, albo raczej jak popłuczyny po Green Day. Zarejestrowałem słowa refrenu i pomyślałem, że optymistycznie to zabrzmiało- „First Day Of The Rest Of Our Lives”. Czy dzisiejszy dzień coś zmienił? Nie wiem jak w życiu innych, ale w moim, każdy dzień przynosi coś nowego, choćby miałaby to być tylko nowa myśl lub początek jakiegoś bloga. To ważne żeby dostrzegać zmiany, wtedy życie nie zlewa się w jedno, nieprzerwane pasmo rutyny.
Gdybym miał powiedzieć kim jestem i musiałbym być absolutnie szczery, musiałbym odpowiedzieć, że jestem nieomalże spełnionym mężczyzną zbliżającym się do tego co określamy wiekiem średnim. Cały rok pozostał mi do 40tki i pomału choć z niemałym trudem zaczynam to oswajać. Mam już chyba za sobą bunt i niezadowolenie z tego powodu, że jednak czas płynie także dla mnie i nie jestem Dorianem Grayem.
Od kilku już lat biegam. Biegam prawie codziennie, a ostatnio nierzadko nawet dwa razy dziennie. Czasem biorę udział w zawodach, inaczej mówiąc, biegach masowych dla amatorów, na dystansach od 10ciu kilometrów do ultramaratonu. Ludzie nie biegający zwykle nie wypowiadają się o mojej pasji pochlebnie uważając, że marnując czas, jednocześnie rujnuję sobie zdrowie. Czy rzeczywiście jestem szaleńcem? Sumując czas, który w moim życiu zajmuje przebieranie nogami wciąż dochodzę jednak do wniosku, że to gruba przesada. Zupełnie inaczej rzeczy się mają jeśli chodzi o moją głowę. Tak, przyznaję, nie myślę o bieganiu tylko wtedy, kiedy bardzo potrzebuję myśleć o czymś innym. Wydawałoby się, że to bardzo jednowymiarowe i nudne, ale zapewniam, że tak nie jest. Dlaczego? Otóż z bieganiem wiąże się cała reszta życia.
Właśnie dlatego, po to żeby zatrzymać swoje przeżycia, zatrzymać myśli i zdarzenia, zacząłem o bieganiu pisać. Z czasem okazało się, że uwielbiam to robić. Od blisko roku, czasem codziennie, kiedy indziej co parę dni, opisuję to co mnie poruszyło, to o czym przeczytałem lub usłyszałem i co w jakikolwiek sposób łączę z bieganiem. Okazało się również, ku mojemu niemałemu zaskoczeniu, że to co piszę ludzie czytają, a niektórych to nawet bawi. Ważniejsze jest jednak to, że czasem pisanie inspiruje czytających do naśladownictwa. Podjęcie wysiłku przebiegnięcia kilometra, dziesięciu kilometrów, a w końcu maratonu staje się osiągalne, stoi w zasięgu ręki każdego. Zapewniam, że warto.