#mamywybiegane: Iwona Bernardelli przekonuje – zrób coś dla siebie! „Bo szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko”

fot: Marta Tronina
Biegowe początki
Biegam już prawie 19 lat z dwiema dłuższymi przerwami: pierwsza prawie 2 lata z powodu kontuzji kręgosłupa, druga to okres ciąży, czyli 9 miesięcy. Moja przygoda z bieganiem zaczęła się od międzyszkolnych zawodów lekkoatletycznych w szkole średniej. Później trafiłam do klubu sportowego.
Zaczęłam biegać, bo namówiła mnie na treningi moja pierwsza Trenerka Agnieszka Nowakowska z LKS Vectry Włocławek. Po roku „zabawy w bieganie” zdobyłam swój pierwszy medal, srebro na HMPJM na dystansie 1000 m. Zobaczyłam, że jestem w tym naprawdę dobra. Widząc, jak z każdym treningiem staję się lepsza, chciałam więcej. Bo jak się szybko okazało, uwielbiam wygrywać i bić rekordy życiowe.
Bieganie dla mnie
Odkąd jestem mamą, bieganie jest dla mnie nadal moją pasją i jednocześnie pracą – nic tutaj jakby nie zmieniło się w tej kwestii. To również czas dla tylko mnie, kiedy mogę zresetować głowę, odpocząć od codziennych trudności.
Największe wyzwanie
Największym wyzwaniem w życiu biegającej mamy jest trenować na pełnych obrotach mając nieprzespaną noc za nocą. I tu trzeba sobie jasno i wyraźnie powiedzieć, że to nie jest łatwe. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że trenowanie nie będzie już wyglądało tak jak wcześniej. To inna bajka, w której dziecko jest priorytetem. Jeśli jednak bardzo się chce, to wszystko można pogodzić. Mimo codziennych trudów, mając wokół ludzi, którzy pomogą i będą nas wspierać. Co j]est nieocenione.
[h3Mój patent, by znaleźć czas na trening[/h3]
Moje patenty, by wyrwać się na trening, to bardzo usystematyzowany i dopięty na przedostatni guzik harmonogram dnia (z naciskiem na przedostatni bo chyba nie da się wszystkiego zaplanować na 100% przy tak malutkim dziecku jak 10-miesięczny niemowlak). Gdy jest jakiś problem, zawsze „w kieszeni” jest wózek biegowy od X-lander, aby zabrać maleństwo na przejażdżkę 🙂
Rada dla innych mam
Jeśli kobieta jest szczęśliwa i ma czas dla siebie, to dziecko też i wszyscy wokół. Trzeba coś zrobić też dla siebie, np. pójść pobiegać. Zajmowanie się tylko dzieckiem 24 godziny na dobę jest męczące nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Nie chodzi o to, żeby kłaść się każdego dnia i myśleć, że nie ma się na nic czasu i siły. Nie można kłaść się do łóżka sfrustrowanym. Chodzi o sprawienie sobie radości i poczucie, że też jestem ważna.
Dołącz do nowej grupy na Facebooku!