Blogi > Bartosz Mejsner > Blogi
Kibic
Wczoraj późnym wieczorem oglądałem nagranie z treningu interwałowego naszego najlepszego obecnie przeszkodowca Mateusza Demczyszaka. Pomijam tempo jego biegu, dla mnie jako amatora kosmiczne. Zwróciłem uwagę na zaangażowanie, mobilizację i pozytywne nastawienie zawodnika.
To musi być trudne w świecie rządzonym od lat i niepodzielnie przez Kenijczyków. Był to jeden z jego ostatnich treningów przed mistrzostwami świata w lekkiej atletyce, które właśnie odbywają się w Moskwie. Poprzedziły go tygodnie orki, dziesiątki takich właśnie morderczych jednostek treningowych. Wszystko podporządkowane jednemu celowi- awansowi do finału.
Dzisiaj rano odbywały się eliminacje do finału 3000 m z przeszkodami. Niestety Mateusz pobiegł słabo do tego przewrócił się. Coś nie zagrało, nie wyszedł ten jeden jedyny bieg. Nie udało mu się ani zakwalifikować do finału, ani choćby zbliżyć do własnego najlepszego wyniku, co zawsze jest słabą, ale jednak pociechą. Nie było nagrody za trud. Trudno wyobrazić sobie co czuje teraz ten chłopak. Jak zmobilizować się do dalszej pracy, jak się po czym takim podnieść? Podobny los, już nie po raz pierwszy zresztą w karierze, spotkał Annę Rogowską- naszą najlepszą obecnie tyczkarkę. Nie udało się jej zaliczyć żadnej wysokości. Dramat.
Wszyscy uprawiający sport kibice wiedzą, że nie zawsze się udaje. Nawet najlepszych spotyka czasem pech, a powtórek niestety nie ma. Sami mamy lepsze i gorsze dni. Miesiącami szlifujemy formę, poświęcamy czas, zaniedbujemy relacje z bliskimi i przyjaciółmi, a potem coś staje na drodze, z jakiegoś powodu nie wychodzi.
To czyni nas lepszymi kibicami. Dodaje wrażliwości w ocenie występów innych, pozwala lepiej rozumieć przyczyny. Ten kto sam uprawia sport nigdy nie napisze w komentarzu do artykułu, że niepotrzebnie pojechali, że pojechali na wczasy, że za nasze pieniądze, że wstyd, że brak zaangażowania itd. itp. Wstrętne to komentarze i niesprawiedliwe. Za tymi nieudanymi występami stoi często ogromna praca, litry wylanego na treningach potu, rezygnacja z przyjemności, wyrzeczenia i ogromne poświęcenie.
Cóż, w sporcie jak w życiu, czasem człowiek się potyka, czasem ktoś podstawi mu nogę, czasem po prostu to nie jest ten dzień.