Ludzie > Historie biegaczy > Ludzie
Hanna Sypniewska: „Zamierzam biegać jeszcze długo!”

Fot: Jacek Deneka
Obserwując fotograficzne relacje z biegów w różnych zakątkach kraju, prawie zawsze można się spodziewać, że na którymś ze zdjęć będzie ona. Zawsze uśmiechnięta i pełna energii. Zaczęła biegać dopiero po pięćdziesiątce,, a już zdążyła ukończyć 200 biegów ultra i na dystansie maratońskim, co w rankingu Polskiego Klubu 100 Maratonów plasuje ją na 6 pozycji wśród kobiet. Oto Hania Sypniewska.
Hania nie biega szybko, ani po to, żeby zaliczać kolejne zawody. Po prostu lubi odwiedzać nowe miejsca, podziwiać nieznane krajobrazy. Bardzo ceni sobie rozmowy z ludźmi, których może spotkać w miasteczku biegowym. Poznawać nowych i przegadać całe godziny ze starymi znajomymi z różnych stron kraju. Ma na swoim koncie również starty zagranicą, w tym bardzo egzotyczne, jak Baikal Ice Marathon przez zamarznięty Bajkał, Patagonian Marathon w chilijskiej Patagonii Parku Torres del Paine na dystansie 63 km czy Oman Desert Marathon w Omanie, gdzie biegła przez 6 dni po piaskach pustyni. Łącznie wyszło 163 km z całym dobytkiem na plecach. Ukończyła też maratony w Barcelonie, Wilnie, Atenach i Ravennie. Trzy ostatnie charytatywnie w Grupie Spartanie Dzieciom w pełnym rynsztunku, czyli w strojach i z niezbędnymi rekwizytami.
– Najdłuższy mój ultramaraton to Bieg 7 Szczytów na dystansie 240 km i to trzykrotnie. Oczywiście nie od razu Kraków zbudowano. Pierwsze dwie próby zakończyły się w Kudowie na dystansie 130 km, ale za trzecim razem ruszyłam swoje ,,cztery litery” z tej miejscowości ku Pasterce i tak trzykrotnie.
A biegać zaczęła stosunkowo późno, bo w wieku 55 lat. Nie trenowała wcześniej żadnej dyscypliny sportu, ale chętnie podróżowała. Nadal to lubi, tyle że turystykę łączy z bieganiem. Nie trenuje praktycznie wcale, chyba że gdzieś pobiega z przyjaciółmi. Startuje dość często, więc formę utrzymuje pokonując wiele kilometrów podczas zawodów.
– Właśnie mija dziesięć lat, gdy w Decathlonie kupiłam swoje pierwsze buty biegowe – wspomina Hanna Sypniewska. – Dwie godziny marudziłam przy regałach, blokując synowi telefon. Powiedział, że mam poszukać czegoś na wyprzedaży końcówek serii, bo i tak biegać nie będę. Wybrałam jakiś model adidasa, kierując się bardziej kolorystyką niż funkcjonalnością. Mam te buty do dziś. Toporne, trudno w nich biegać, ale zaliczyłam w nich pierwsze treningi i zawody, czyli 10 km w Gdyni dwa miesiące później.
Chwile dla siebie
Po studiach Hanna zaczęła pracę w szkole jako nauczyciel geografii. Kiedy jednak jej syn rozpoczął naukę w pierwszej klasie, postanowiła zmienić zawód. Uważała że powinna być bardziej surowa dla dzieci, a tylko je jak sam stwierdza rozpuszczała. Teraz będąc na emeryturze, nadal jest aktywna zawodowo. Prowadzi własną działalność gospodarczą. Poza tym jest babcią, co napawa ją szczególną dumą. Mimo codziennych zajęć dość często startuje w zawodach. Jednak nie lubi się ścigać i biegać dla nagród.
Zamierzam biegać jeszcze długo. Jest to sposób na spędzanie czasu, spotkania z ludźmi i odskocznia od codziennych problemów.