Blogi > Bartosz Mejsner > Blogi
Długi weekend
Wczoraj wieczorem wróciłem z krótkiego biegowo- rodzinno- towarzyskiego wypadu w Beskid Śląski, a konkretnie do Ustronia. Do tej pory pomimo, że jeździłem tam już kilkukrotnie, to tylko rodzinno- towarzysko, więc gór nie miałem okazji poznać. Mając na uwadze moją legendarną orientację w terenie, zaopatrzyłem się w mapę i stwierdziłem, że do czego jak do czego, ale do biegania to teren jest wymarzony. Rozciągająca się wzdłuż Wisły i przyjemnie ocieniona drzewami ścieżka biegowo- rowerowa ciągnie się długimi kilometrami i z dala od ruchu ulicznego. Szlaki prowadzą często wiejskimi, ale mało uczęszczanymi drogami, na których częściej spotykałem rowerzystów niż samochody i ciągniki. W odróżnieniu od Tatr czy nawet Bieszczadów znacznie łatwiej zrobić tu trening czysto biegowy. Nie chcę wcale powiedzieć, że zabrakło mi długich i wymagających podbiegów i zbiegów. Podbieg na Czantorię czerwoną trasą narciarską wzdłuż wyciągu jest naprawdę trudny, wznosi się sztywno, nie ma ani jednego miejsca na złapanie oddechu. Brak jakichkolwiek kamieni czy stopni skalnych powoduje, że całość trzeba pokonać na palcach i pod koniec łydki płoną już żywym ogniem. Równie trudno jest na stromym i niebezpiecznym zbiegu. Nie sposób puścić nóg swobodnie, a hamując mocno już po chwili zagotowałem mięśnie ud. Myślę, że na upartego mógłbym trenować tylko na tej górce, a przecież do wyboru pozostaje ich w pobliżu całe mnóstwo. Łatwo w tej okolicy także o ciekawą i wymagającą trasę rowerową jak choćby kręcący się serpentynami podjazd na Równicę.
Wyjazd uważam za bardzo udany, żałuję tylko, że miałem tak mało czasu i nie udało mi się zaliczyć więcej tamtejszych górek. To z pewnością nadrobię w przyszłości. W ramach podsumowania muszę powiedzieć, że w jednej sprawie nowo nabyta mapa tradycyjnie mi nie pomogła. Nie pomogła mi mianowicie się nie zgubić.
W podobnym okresie przygotowań do głównego startu w sezonie byłem w ubiegłym roku w Tatrach. Dużo więcej było wtedy chodzenia i wdrapywania się niż biegania. Ciekawe jak ta zmiana wpłynie na moją dyspozycję, czy będę w dobrej formie?. Już od kilku tygodni wertuję uparcie dziennik treningowy z tego i ubiegłego roku. Wciąż poszukuję odpowiedzi na to pytanie, a może po prostu szukam pewności siebie, sam już nie wiem.