Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
Szokujące wyniki półmaratonu w Walencji
Jeden z nielicznych rozegranych w tym roku biegów ulicznych przyniósł szokujące wyniki. W półmaratonie w Walencji aż czterech Afrykanów pobiło rekord świata, co do tej pory nie wydarzyło się w nowożytnych biegach. Na ile jest to wpływ szybkiej trasy, doskonałej pogody oraz obsady wysokiej klasy, a na ile efekt braku badań dopingowych w czasie pandemii oraz rewolucji sprzętowej?

Do niedawna wydawało się, że w sezonie 2020 nie odbędą się żadne większe zawody biegowe. Jesień przyniosła jednak złagodzenie restrykcji w sporcie wyczynowym. Rozegrano m.in. gdyńskie Mistrzostwa Świata w Półmaratonie, maraton w Londynie, a obecnie także maraton w hiszpańskiej Walencji. Mała ilość imprez sprawiła, że na starcie każdej z nich stanęło wyjątkowo wielu mocnych zawodników, zwykle rozjeżdżających się po różnych miejscach. Efektem są szokująco dobre wyniki. Warto jednak wziąć pod uwagę także inne czynniki, w szczególności odbywająca się na naszych oczach rewolucję sprzętową.
Poznaj adidas adizero adios Pro – buty rekordzisty i rekordzistki świata w półmaratonie >>>
Walencja dla Polaków zaczęła się wiele dni przed startem. Od tygodni spekulowano, czy Krystian Zalewski, świeżo upieczony rekordzista Polski w półmaratonie, ma szansę na rekord także na dystansie dwa razy dłuższym. Nie dowiemy się tego już nigdy, bo dzień przed wylotem Krystian odebrał pozytywny wynik obowiązkowego testu na koronawirusa. Mimo braku jakichkolwiek objawów chorobowych oznaczało to brak możliwości startu oraz poddanie się kwarantannie. Niewiele jest w życiu sportowca równie frustrujących momentów.
Co roku pod koniec roku w Walencji odbywa się maraton, a kilka tygodni wcześniej – półmaraton. W tym wyjątkowym sezonie połączono obie imprezy, a efektem jest taki grad rewelacyjnych wyników, że trudno omówić je wszystkie w jednym tekście. Najbardziej spektakularny okazał się męski półmaraton. Czterech pierwszych na mecie biegaczy poprawiło poprzedni rekord świata, ośmiu pierwszych złamało barierę 60 minut, a najszybszy z nich, Kenijczyk Kibiwott Kandie, osiągnął czas 57:32. To sytuacja niespotykana w wyczynowym bieganiu ulicznym co najmniej w ostatnich kilkudziesięciu latach. Jak to możliwe?
Półmaraton w Walencji od lat należy do najszybszych na świecie i rekordy padały tu już w poprzednich latach. Tegoroczna stawka była wyjątkowo mocna, a pogoda doskonała – 8-10 stopni na plusie, lekki wiatr. To jednak tylko część obrazu. Od kilku lat na naszych oczach odbywa się rewolucja sprzętowa, która poprawiła wyniki w maratonie o kilka minut, analogicznie także wyniki na krótszych dystansach. Jako pierwsi nowe buty wprowadzili Amerykanie z Nike. W tym roku przypomnieli o sobie niemieccy inżynierowie adidasa, która to marka do niedawna dominowała w biegach ulicznych. Amerykańskie buty z nową konstrukcją podeszwy wprowadziły rewolucję, ale adidas, gdy już kontratakował, zrobił to spektakularnie. Nowy model – adidas Adios Pro, o którym pisaliśmy niedawno na Magazynie Bieganie, nie tylko odbił dwa rekordy świata w półmaratonie, ale jest także o ponad 40% tańszy niż zabawki amerykańskie. Na razie relacja cenowa na polskim rynku to 1299 zł złotych w przypadku Alphafly, w których biega Eliud Kipchoge i 849 zł w przypadku adidas Adios Pro.
Nie ulega wątpliwości, że rewolucja sprzętowa to główny czynnik w gradzie rekordów ulicznych z ostatnich lat. Pandemia miała tu pewien wpływ pozytywny, w postaci ograniczenia ilości imprez, do których przygotowują się biegacze, ale jest i ciemna strona sytuacji. Przez pierwszą połowę roku badania antydopingowe w krajach Afryki były praktycznie zawieszone. Część ekspertów od razu mówiła, że w takiej sytuacji należy spodziewać się rewelacyjnych czasów w przyszłym sezonie. Efekty przyszły nawet wcześniej, bo już pod koniec tego roku. Trudno powiedzieć, czy i na ile doping ma wpływ na wyniki, które obserwujemy, ale w sytuacji, gdy kenijscy mistrzowie wpadają na koksie jak muchy na lep, trudno wierzyć w nie do końca. Na pewno jest to jeden z potencjalnych czynników do analizy sytuacji. Wszyscy biegacze z Walencji, którzy pobili rekordy świata, są relatywnie mało znani i młodzi, ale ostatni z nich, Kenijczyk Alexander Mutiso, to przypadek skrajny. Do tego sezonu był przeciętniakiem, nie liczącym się w czołówce wielkich biegów. W Walencji po drodze w półmaratonie pobiegł szybciej niż jego aktualna życiówka na dychę. Pamiętajmy zaś, że jeden z niedawnych rekordzistów świata w półmaratonie, Kenijczyk Abraham Kiptum, w zeszłym roku został złapany na koksie. Jest to sytuacja przykra i odbierająca radość z oglądania wyczynowego sportu.
Pocieszać się możemy jedynie tym, że doping na pewno nie dotyczy Polaków. Jedyny reprezentant naszego kraju w Walencji, maratończyk Akadiusz Gardzielewski, po niecałej godzinie zszedł z trasy.
Co poza rekordem świata wydarzyło się w Walencji? Kenijczyk Lawrence Cherono wygrał maraton z czasem 2:03:00. Wśród kobiet najszybsza była Kenijka Peres Jepchirchir, z czasem 2:17:16, co dałoby jej 5. miejsce w odbywających się tego samego dnia Mistrzostwach Polski w maratonie mężczyzn. Dużym zaskoczeniem była zwyciężczyni półmaratonu kobiet – to Etiopka Genzebe Dibaba, rekordzistka świata na 1500 metrów z bieżni. Niestety, także uwikłana parę lat temu w skandal. W pokoju hotelowym jej trenera znaleziono cały arsenał środków dopingujących. Sytuacja ostatecznie rozeszła się po kościach, ukarano kogo innego, trener stwierdził, że to nie jego medykamenty i nie dało się udowodnić, że jest inaczej. Dibaba zakończyła współpracę z nim, ale na bieżni biegała słabiej. Jak widać, odnalazła się w biegach ulicznych, w debiucie w półmaratonie osiągnęła czas 1:05:18, bliski rekordowi świata (1:04:31).
Pełne wyniki: