Sprzęt > Buty do biegania > Sprzęt > Buty do biegania > obuwie treningowe > Polecane > Promocje > Slider
Szara eminencja, czyli Saucony Ride 16 [TEST]
Saucony Ride 16 – lekko niepozorny, codzienny but treningowy o dość uniwersalnym zastosowaniu. Tak można by określić go w skrócie, ale model amerykańskiego producenta zdecydowanie zasługuje na więcej uwagi. Chociażby dlatego, że świetnie łączy dużą porcję amortyzacji z dynamiką, której potrzebujemy podczas najprostszych jednostek treningowych. Przyjrzyjmy się mu zatem z bliska.
Szara eminencja wychodzi z pudełka
Saucony Ride 16 ujęły mnie od samego początku. Choć z ręką na sercu przyznaję, że w sklepie zapewne przeszłabym obok nich obojętnie, to tak lubiany przez influencerów unboxing udzielił się tym razem również mnie. I nie chodzi mi tylko o miłą, spersonalizowaną kartkę z życzeniami “przyjemnego testowania” od ekipy Saucony, ale o to, że gdy wzięłam w rękę buty, okazało się, że ważą tyle, co nic, jak na treningówkę. Pierwsze miłe zaskoczenie! Wkrótce przyszły kolejne. Tu dodam, że dostępna w sklepach gama kolorystyczna: subtelny róż (damskie) i soczysty żółty (męskie) sprawia, że zdecydowanie mocniej przykuwają uwagę, niż testowany przeze mnie uroczy „szaraczek”.

Saucony Ride 16 pasowały idealnie. Po prostu wsunęłam nogę, ułożyłam język, który dzięki elastycznemu połączeniu z cholewką bardzo komfortowo, ale bez uczucia pluszowatości otulił mi stopę, zasznurowałam i… byłam gotowa do biegu. Bez poprawiania czegokolwiek, bez przesuwania i układania stopy, sprawdzania, czy zapiętek nie uwiera. One po prostu były, tak same z siebie. Miałam buty, a jakbym ich nie czuła.
Codzienna odwaga biegania dla siebie – w każdych warunkach
Run for good to hasło firmy Saucony, która produkcją obuwia zajmuje się od samej końcówki XIX (!) wieku. I podczas wybieganych prawie 100 kilometrów w modelu Ride 16 muszę przyznać, że za każdym razem było to właśnie dobre bieganie. Zarówno na dłuższych, spokojnych treningach, jak i w czasie bardziej dynamicznych przebieżek czy interwałów buty spisywały się na medal. Podkreślę jednak wyraźnie: to but treningowy, więc cudów nie oczekiwałam, ale zakładając je wiedziałam, że dadzą radę – i nigdy się nie zawiodłam.




Komfortowo, ale bez zamulenia
Na asfalcie, na kostce chodnikowej, na szutrze i w crossie oraz wcale nie takim małym błocie Lasku Bródnowskiego, gdy całą watahą biegaliśmy z(a) Marcinem Lewandowskim – wszędzie czułam komfort i pewność kroku. Myślę, że duża w tym zasługa sporej ilości gumy w zewnętrznej warstwie podeszwy, ale i bardzo dobrego spasowania buta zwłaszcza w jego środkowej części, w służbie którego kłania się konstrukcja FORMFIT i dodająca jeszcze większej amortyzacji wkładka PWRRUN+.
Jeśli jednak w tym momencie komuś z Was zapala się lampka, czy model ten nie skręca za bardzo w kierunku poduszkowców, to pragnę uspokoić: nic z tych rzeczy. Wszystko za sprawą pianki PWRRUN, która należy do tych twardszych – i mnie to akurat bardzo pasowało, co wcale nie było takie oczywiste, patrząc wstecz na moje doświadczenia z różnymi markami i modelami.

Pływanie bez łódki w Saucony Ride 16
Ride 16 z uwagi na ilość i rodzaj zastosowanej pianki – z przodu 32 mm, a z tyłu 24 mm, co czyni te buty jednymi z najwyższych treningówek na rynku – oraz jej twardość daje bardzo subtelne, ale odczuwalne wybicie podczas nawet z założenia spokojnego biegania. Mówiąc wprost: nie zamulał. Zresztą, myślę, że to nie tylko kwestia twardości, ale także konstrukcji, która sprzyja płynnemu i dość szybkiemu przetoczeniu od pięty do palców, dodając sprężystości zwłaszcza w przedniej części.

Nie jest to co prawda znany mi bardzo dobrze z Saucony Endorphin Pro 3 łódkowaty system Speedroll, ale i zastosowanie buta jest inne niż karbonowa startówka. But jest dynamiczny, a przy tym dobrze amortyzowany – czego chcieć więcej…? Te dwie najważniejsze cechy są dla mnie spójne z nazwą marki Saucony, wywodzącą się od indiańskiego słowa “saconk” oznaczającego dosłownie miejsce, w którym “spotykają się dwie rzeki”.

Grey is OK
Podsumowując: Saucony Ride 16 okazało się dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem i nową ulubioną parą butów. Mimo że jestem sroczka i kocham kolory, szara treningówka skradła moje serce na ładnych kilka tygodni. Zakładałam ją w każdych warunkach atmosferycznych, zabierając na przebieżki i lekkie wybiegania. Do grubszych skarpet, do stopek – zawsze czułam komfort od momentu zawiązania sznurówek. Siateczkowe wykończenie było na tyle przewiewne, by wentylacja działała jak trzeba, natomiast elementy zamszu wokół cholewki po prostu wskazywały na staranność wykończenia – a ja takie detale bardzo doceniam. Jeśli więc szukacie butów bez technologicznych fajerwerków, za to z dopracowanymi pod każdym względem szczegółami, które sprawdzą się w każdych warunkach, na różnych treningach i przy stopie neutralnej, Saucony Ride 16 polecam z pełną odpowiedzialnością.
Saucony Ride 16 znajdziecie m.in. w sklepie Natural Born Runners w wersji damskiej oraz męskiej.

Recenzja obuwia została przygotowana na zlecenie Saucony. Redakcja zaznacza, że jej opinia jest rzetelna i zleceniodawca nie miał wpływu na jej treść.