Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
Mateusz Borkowski z 5. wynikiem w polskich tabelach w biegu na 800 m!

W 7. dniu rywalizacji na Mistrzostwach Świata w Lekkoatletyce głównym punktem zainteresowania polskich kibiców były biegi półfinałowe na 800 m mężczyzn. W 2 spośród 3 rozgrywanych biegów występowali reprezentanci Polski: Mateusz Borkowski (bieg 1.) i Filip Ostrowski (bieg 2.). Obaj biegacze mieli powody do zadowolenia.
W pierwszym biegu półfinałowym na 800 m mężczyzn wystąpił Mateusz Borkowski. Polak od początku biegł spokojnie, w swoim tempie, podczas gry rywale zaczęli bardzo mocno. Szybko okazało się, że Borkowski biegnie ostatni, tracąc momentami nawet 2-3 metry do przedostatniego rywala. Jednak nie była to oznaka słabości, a rozsądku, bowiem pierwsze okrążenie biegacze otworzyli w 50,55 s. Borkowski nie dość, że realizował swoją taktykę, to mądrze cały czas biegł przy krawężniku, nie nadkładając dystansu.
Na drugim okrążeniu Polak utrzymywał już bezpośredni kontakt z rywalami, a na ostatnim łuku przesunął się na 7. miejsce. By móc zaatakować na ostatniej prostej, musiał zbiec aż na 4. tor. Utrzymywał dobry rytm do samej linii mety, a rywale zaczęli odczuwać trudy szybkiego tempa i słabnąć na końcówce. Dzięki temu minął 2. kolejnych biegaczy na prostej i jeszcze jednego rywala – Moheameda Attoui – tuż przed samą linią mety. Ostatecznie swój bieg ukończył na 4. miejscu z nowym rekordem życiowym wynoszącym 1:44,30. Tym samym Polak przesunął się na 5. miejsce w polskich tabelach historycznych. Przed nim są już tylko medaliści dużych międzynarodowych imprez, czyli Paweł Czapiewski, Adam Kszczot, Marcin Lewandowski i Patryk Dobek.
Po swoim biegu Borkowski był wirtualnie w finale, bowiem zasada mówiąca o tym, że do finału awansuje po 2 najlepszych biegaczy z każdego półfinału oraz dodatkowych 2 z najlepszymi czasami ze wszystkich półfinałów, sprawiła, że w tym momencie okupował właśnie ostatnie miejsce premiowane awansem.
W 2. biegu półfinałowym mogliśmy oglądać Filipa Ostrowskiego. Wydawać się mogło, że młodszy z naszych reprezentantów miał dość podobną taktykę na rozegranie biegu i chciał trzymać się z tyłu, by ewentualnie zaatakować na końcówce, ale już samo wykonanie nie było idealne. Przez niemal cały dystans Ostrowski biegł po granicy 1. i 2. toru, z dala od krawężnika. Plusem był fakt, że cały czas trzymał się blisko grupy i miał odpowiednią pozycję do ataku. Rywale jednak okazali się za mocni. Chociaż Polak walczył do samej mety, to bieg ukończył na 6. pozycji. Trzeba jednak pochwalić Filipa Ostrowskiego za to, że czas pokazuje, że w tym biegu dał z siebie wszystko. Świadczy o tym nowy rekord życiowy, wynoszący od dziś 1:45:30.
Ze względu na nieco wolniejsze tempo w 2. biegu półfinałowym, Mateusz Borkowski wciąż pozostawał w gronie „szczęśliwych przegranych” i miał szanse znaleźć się w finale. Jednak przy takim systemie rozgrywania biegów, zawodnicy przystępujący do rywalizacji w ostatnim półfinale wiedzą już, jaki czas jest potrzebny, by z danego biegu mogło awansować dalej więcej niż 2 zawodników. I właśnie ten 3. półfinał okazał się najszybszy. Pierwsi 3 zawodnicy osiągnęli czasy lepsze niż Mateusz Borkowski i tym samym Polak stał się 1. biegaczem, dla którego zabrakło miejsca w finale. Ostatecznie jednak z Budapesztu może wyjechać w pełni zadowolony ze swojej postawy, nowego rekordu życiowego i uzyskania minimum na przyszłoroczne Igrzyska Olimpijskie. Filipowi Ostrowskiemu, który również ma powody do zadowolenia z osiągniętego wyniku, do minimum olimpijskiego brakuje w tym momencie 0,6 s, ale wciąż jeszcze ma wiele miesięcy, by powalczyć o taki rezultat.
Relację z Mistrzostw Świata w Lekkoatletyce napędza marka adidas.