Blogi > Blogi > Maciej Bodnar
Start za startem
Nieco ponad miesiąc temu opisywałem swój wypadek jakiego doznałem na treningu kolarskim. Na szczęście udało mi się jakoś pozbierać po potrąceniu i kontynuować sezon. Pierwszym przetarciem miał być bieg filmowy w Wałczu, gdzie po 3 km bardzo dobrego i równego biegu z czołówką poczułem nagły i mocny ból w udzie, będący najprawdopodobniej skutkiem ubocznym czerwcowego zdarzenia.
Mimo nieoczekiwanego przebiegu zdarzeń na trasie, imprezę zapamiętam raczej dobrze, a to za sprawą świetnej organizacji oraz nietuzinkowej, hollywodzkiej oprawie. Cóż, przetarcia nie było, a przychodził czas stawienia czoła kolejnym imprezom. W drugą sobotę sierpnia w w ramach Herbalife Triathlon w Gdynii odbyły się Mistrzostwa Polski w aquathlonie. Pomimo zajęcia czwartego miejsca start nie był dla mnie udany, to samo mogę powiedzieć o kolejnych zawodach w Górznie na dystansie olimpijskim, które miały miejsce dokładnie tydzień później. Bardzo ciężko było mi przełożyć pływanie z basenu na wody otwarte, a nierozsądne przygotowanie izotoników skutkowało nieprzyjemnymi przygodami na biegu. W miarę szybko wyciągnąłem wnioski i na kolejnym, trzecim już z rzędu starcie w Chodzieży podczas Volvo Triathlon Series na dystansie, popularnej ostatnio w Polsce, „ćwiartki” (1/4 Ironmana) udało mi się w końcu wyjść z wody ze ścisłą czołówką, przejechać rower bez odpuszczania i równo pobiec, co w rezultacie dało mi 6 pozycje wśród 250 startujących. Muszę przyznać, że właśnie ten start dał mi nadzieję, że kolejny sezon może być naprawdę dobry. Pierwszy września to dla mnie kolejne zawody, tym razem w biegu na 10km. Pomimo, że impreza w Białym Borze była organizowana po raz pierwszy i bez większego rozgłosu to na starcie, ku mojemu zaskoczeniu, pojawiło się dwóch zawodników z Kenii oraz utytułowani polscy zawodnicy tacy jak Iwona Lewandowska. Trasa w moim odczuciu była trudna, w większości prowadziła przez tor WKKW, a piaszczyste podłoże powodowało, że czasy zawodników odbiegały od ich życiówek 0 nawet cztery minuty. Po starcie mogę powiedzieć, że nieco źle rozłożyłem siły, gdyż na mecie nie czułem się „wypompowany”, ale zajęcie siódmego miejsca w tak zacnym gronie nie było złym wynikiem, ale do triumfującego kenijczyka zabrakło mi, aż ponad trzy minuty. Najbliższy weekend obędzie się bez startu, jednak w połowie września ruszam na zawody kolarskie do Piły, a tydzień później na Mistrzostwa Polski w duathlonie, które odbędą się w Toruniu. Później odpocznę po startach i rozpocznę przygotowania do kolejnego, mam nadzieje bardziej szczęśliwego sezonu.