Sprzęt > Buty do biegania > Sprzęt
Adidas Terrex Agravic Speed – test
Christian Zwinger, projektant tego modelu, powiedział, że do stworzenia cholewki zainspirował go sposób w jaki szyje się paralotnie. Brzmi zachęcająco, dowiedzmy się więc o co chodzi…
Każdy but biegowy tworzy się w jakimś celu, z myślą o jakimś konkretnym przeznaczeniu. W tym wypadku Zwingerowi chodziło o zaprojektowanie buta, który będzie najlżejszy w linii Agravic, będzie modelem do szybkiego biegania i sprawdzi się między innymi w wyścigach typu Vertical Kilometer.
Gdzie tu paralotnia?
Na największe uznanie na pewno zasługuje cholewka. Można powiedzieć, że jest formą skarpety, do której doszyto dodatkowe elementy. I tutaj możemy doszukać się odniesień do wspomnianej paralotni, chodzi o to, że nie łączy się materiałów zszywając cholewkę z kilku części, tylko mamy jeden element, na którym ewentualnie dodatkowo naszywane są dodatkowe części dla wzmocnienia całości. Powstała w ten sposób konstrukcja wykonana przede wszystkim z meshu i tkaniny ripstop, która finalnie bardzo dobrze odprowadza nadmiar ciepła i jest odporna na ścieranie. Środkowa część została dodatkowo wzmocniona, ale nadal pozostaje bardzo elastyczna i nie powoduje żadnych otarć ani ucisków, bo od środka ciągle mamy „skarpetę”, jeden element. Co ciekawe nie ma tutaj również standardowego języka, więc nie ma się co przesuwać, czy ugniatać. Jest to bardzo fajne i dobrze przemyślane rozwiązanie. W tym modelu Agravica zmieniono całkowicie system sznurowania i zrezygnowano z zaciąganej linki na korzyść sznurówek. Cały system jest dobrze zaprojektowany, cholewka dobrze trzyma stopę, a sznurówki można schować po bokach w takich mini kieszonkach, dzięki czemu się nie rozwiązują. Przód został oczywiście wzmocniony sztywnym otokiem chroniącym przed uderzeniami o „przyrodę”.
Dlaczego „Speed”?
Buty do szybkiego biegania mają dwie charakterystyczne cechy – są wąskie i lekkie. Mają dobrze oplatać stopę, stabilnie trzymać piętę i dawać poczucie dynamiki ruchu. Kopyto jest wąskie, cała podeszwa, gdyby spojrzeć na jej obrys, jest wąska. Zachowano oczywiście wystarczająco przestrzeni w przedniej części buta, ale jeśli ktoś ma szeroką stopę – trzeba ten model dobrze mierzyć, najlepiej trochę w nim pobiegać, np. na bieżni w sklepie, żeby sprawdzić, czy miejsca będzie wystarczająco. Konstrukcja jest zdecydowanie węższa niż w innych Agravicach. Minimalizm czy odchudzenie wagi wiąże się zazwyczaj z rezygnacją z rzeczy uznanych za zbędne. W cholewce nie znajdziemy żadnych pianek, żadnych grubszych materiałów, więc nie należy traktować tego buta, jak wygodną propozycję do spokojnego biegania ultra, ale raczej jako model na krótsze biegi. Jest wystarczająco wygodnie, ale kluczowe jest tu słowo „wystarczająco”. Chodzi o lekkość i dynamikę, nie o rozpieszczanie stóp.
Co jest charakterystyczne dla linii Terrex?
Jest jedna rzecz, która nieco budzi grozę w outdoorowych butach adidasa – jest to zapiętek. Podobnie jak w innych modelach, standardowych Agravicach, czy Skychaserach, jest bardzo sztywny, cała konstrukcja okolic pięty jest bardzo sztywna i trzeba się do niej przyzwyczaić. Buty wymagają rozbiegania, rozbicia, żeby na piętach nie pojawiały się żadne zaczerwienienia czy otarcia. Początki są trudne, ale z czasem jest na szczęście coraz lepiej. A pozostałe elementy wszystkich modeli outdoorowych są zazwyczaj tak dobrze dopracowane, że na jakieś lekkie niedogodności na początku przymyka się oko. I może też nie każdemu przeszkadza taka sztywność tylnej części, skoro w kolejnych odsłonach ten element pozostaje niezmieniony.
Co mamy pod stopami?
Filozofia związana z szybkością jest zupełnie inna niż w standardowych Agravicach, więc i podeszwa jest zupełnie inna. Co najważniejsze, zrezygnowano z pianki Boost, a zastosowano piankę EVA. W połączeniu z brakiem płytki w podeszwie wewnętrznej wyszła z tego całkiem elastyczna konstrukcja. Jest tylko jedno „ale”. Brak płytki oznacza dobre czucie podłoża, a czasem może aż za dobre, jeśli ktoś nie lubi takiego „kontaktu z naturą”. Podeszwa jest cieniowana, najwięcej pianki znajdziemy pod piętą i ubywa jej w kierunku palców. Drop wynosi 8 mm, a więc nie jest przesadnie niski, raczej uniwersalny, nie trzeba obawiać się mocno obciążonych Achillesów czy łydek na początku biegania w tym modelu. Podeszwa zewnętrzna to już standardowo guma sygnowana przez Continental, mamy więc gwarancję świetnej przyczepności w terenie skalistym, kamienistym, takim jak Tatry, Alpy czy Pireneje. Bieżnik można określić jako umiarkowany, błoto Beskidów nie jest jego żywiołem, ale klocki są ustawione pod różnymi kątami, mają różne kształty, różną wielkość, więc przyczepność jest przyzwoita.
Komu przyda się taki but?
W związku z minimalistyczną konstrukcją, trzeba liczyć się z tym, że w tym modelu wszystko zostało odchudzone, szczególnie jeśli chodzi o cholewkę. Jest wygodny i komfortowy, ale bez przesady, nie jest to model do tłuczenia kilometrów czy pokonywania długich dystansów w pełnym komforcie dla stopy. Bardzo dobrze czuć podłoże, co może być plusem, ale niekoniecznie każdemu się to spodoba, szczególnie w kamienistym terenie. To zdecydowanie but do szybkiego i nie przesadnie długiego biegania. Powiedzmy do maratonu, albo krótkiego ultra. Idealny model do takich imprez, jak np. Bieg Marduły czy inne biegi tatrzańskie i alpejskie na podobnych dystansach. Nie dla biegaczy chcących w spokojnym tempie podziwiać krajobrazy, ale dla lubiących minimalizm ścigantów i ambitnych biegaczy ze środka stawki.