Triathlon > TRI: Trening > Triathlon
Basen pęka w szwach – i co teraz?
Fot. pixabay.com
Trwa jeszcze okres, w którym gorączka noworocznych postanowień ma się wciąż dobrze. Przez kolejnych kilka tygodni nie powinien dziwić nas widok zatłoczonej siłowni i pełnego basenu. Co robić, gdy po wejściu na płytę basenu naszym oczom ukazuje się jednorodna mieszanina wodno-ludzka?
Na przyszłość będziemy wiedzieć, że warto pojawić się na basenie o innej porze. Nie znaczy to jednak, że trening, na który przyszliśmy, jest stracony. Być może rzeczywiście nie uda nam się wykonać założonego planu, ale nie znaczy to, że najbardziej sensownym wyjściem będzie – nomen omen – wyjście. Zmodyfikujmy swoje założenia, aby wyciągnąć z tego dnia jak najwięcej. Wbrew pozorom taka niestandardowa jednostka, której nie zrobilibyśmy w „normalnych” warunkach, zaprocentuje bardziej niż kolejny typowy trening.
Przede wszystkim możemy potraktować pływanie w zatłoczonym basenie jak trening w otwartej wodzie. Poćwiczmy bezkolizyjne omijanie innych ludzi – będzie to od nas wymagać zmiennego, zrywnego tempa, modyfikowania techniki i wyciągania głowy z wody, aby spojrzeć przed siebie. Brzmi znajomo?
Wykorzystajmy to, że nie możemy być zbyt szybcy. Na pewno w repertuarze naszych ćwiczeń technicznych są takie, które robimy rzadko – nie lubimy ich, bo przesuwamy się wówczas z prędkością zmęczonego żółwia, a do tego mamy wrażenie, że zaraz utoniemy. To dobra pora, żeby przeprosić się z takimi manewrami.
Utknęliśmy „w kolejce” do odbicia się od ściany? Nie musimy stać i marznąć – skorzystajmy z okazji i poćwiczmy pracę nóg w pionie. Jeśli robimy to rzadko lub wcale, zdziwimy się, jak bardzo wymagające jest to ćwiczenie. Na pocieszenie warto jednak dodać, że tego typu ćwiczenia lubią potem procentować.
W pierwotnym planie mieliśmy do zrobienia setki lub pięćdziesiątki? Być może nie uda się nam ich zrobić, ale jeśli na chwilę rozluźnił nam się „rozbieg” do przeciwległej ściany, nie marnujmy tej okazji – to dobry moment, żeby zrobić kilka sprintów.
Powodzenia i… głowa do góry! Pomyślmy sobie, że zawsze mogło być gorzej: