Bieganie w bawełnie? Ale po co?
Bawełniane koszulki są fajne jako pamiątka, do chodzenia na co dzień i do przebrania po zawodach. Ale na bieg – lepiej wybrać coś sztucznego.
Nie startujcie w bawełnianych koszulkach, które dostajecie w pakietach startowych. To są pamiątki, a nie sprzęt sportowy. A niby czemu? Zapyta sceptyk? Zatopek biegał w bawełnie, Krzyszkowiak nosił wełniany dres, to co mi zaszkodzi t-shirt z nadrukiem?
Postanowiliśmy sprawdzić jak sprawa wygląda w warunkach prawie-laboratoryjnych.
Za królika doświadczalnego posłużył nasz kolega redakcyjny. Dostał zadanie – zważyć koszulkę techniczną (wybraliśmy RaidLight Performer – dosyć lekkiego t-shirta z kieszonkami na żele), zważyć elegancką koszulkę pamiątkową (pod ręką była arcy-elegancka pamiątka z zawodów Salomon Trail Running).
Na sucho, waga pokazała – techniczna – 134 g, bawełniana – 195 g. Czyli niewielka przewaga już na starcie. Eksperyment trwał godzinę. Zawodnik biegł na stacjonarnej bieżni w stałej temperaturze 22°C. Najpierw przez 3 kilometry rozgrzewki bez koszulki, potem przez 5km w koszulce technicznej, na koniec przez 5 km w pamiątkowej bawełnie.
Wrażenia? Gdy w czasie biegu zmieni się ubranie – czuć wyraźnie gorszą przewiewność bawełny. Zresztą czuć nawet różnicę pomiędzy biegiem z gołą klatą, a biegiem w sztucznym ubranku.
Na koniec zważyliśmy koszulki by zobaczyć jak absorbują wodę. Techniczna przytyła o 34 gramy. Bawełniana o 55 gramów.
Wniosek – bawełna już na 5-kilometrowym odcinku wyraźnie przegrywa. Pochłania o 50% więcej wilgoci.
Natomiast świetnie pasuje do dżinsów. I niech tak zostanie.