Sprzęt > Buty do biegania > Sprzęt
Buty dla prezesa – New Balance 1080
Fot. Piotr Dymus
Stefan jest szefem firmy, która właśnie wchodzi na giełdę. I zapalonym biegaczem podkręcającym kolejne życiówki. Zaczynał trzy lata temu jako grubasek, szukający sposobu na schudnięcie, a teraz myśli już o złamaniu 10 godzin na 100 km. Na naszą prośbę spędził zimę w butach New Balance 1080.
Oddajmy mu głos.
Buty dostałem do testów pod koniec listopada. Od razu dwie pary. Jedna miała być używana na co dzień, a druga miała leżeć w szafie jako materiał porównawczy. Granatowe. Natychmiast wyróżniły się w stadku mojego obuwia. Masą elementów wręcz świeciły. W końcu to topowy model i rządzi się swoimi prawami. Ma sporo rozmaitych systemów, a moim zadaniem było sprawdzenie, które z nich stopy wykryją, które polubią, a które okażą się niezauważalne lub oczywiste. Właśnie kończyłem pięciotygodniowy okres roztrenowania, a nowe buty kusiły. Tym chętniej zabrałem się do układania planu treningowego, w którym model 1080 miał grać główną rolę. Zimą nabijam duży kilometraż z myślą o startach w imprezach ultra, więc sprzęt o przeznaczeniu stricte treningowym dobrze się wpisywał w moje zamierzenia.
Producent deklaruje, że są to buty przeznaczone dla biegaczy o wadze 80+, stopą neutralną lub supinującą, stworzone z myślą o twardych nawierzchniach. Idealnie się nadają do pokonywania dystansów od średnich do długich. Zatem wszystkie parametry pasują do mojej sytuacji. No… z wyjątkiem mojej wagi, która nie pokazuje już ósemki na przedzie od półtora roku. Ale ciuchy w szafie w rozmiarze XL jeszcze mam, na pamiątkę czasów gdy dobijałem do 100 kg.
Mnogość systemów
W butach zastosowano zaawansowany technologicznie system amortyzacji, z poduszką zwaną N-ERGY. Jest to sprężysty elastomer, zaprojektowany aby zapewnić amortyzację oraz absorpcję energii wytworzonej podczas uderzenia stopą o podłoże. Buty neutralne zresztą mają jedno podstawowe zadanie – amortyzować. Stabilizacja jest bardzo subtelna. Stability Web, choć brzmi skomplikowanie, dla mnie oznaczał wyłącznie dobre zespolenie buta ze stopą. Wedle założeń ma wspomagać śródstopie i kontrolować skręty, ale nie jest zauważalny w trakcie biegu (albo moje dotychczasowe buty były równie dobre pod tym względem). Podeszwa zewnętrzna została wyposażona w trwałą gumę Ndurace. Po okresie testów zostało jej jeszcze sporo i na pewno trwałość bieżnika nie stanie się powodem do odesłania moich granatowych New Balance na emeryturę. Podeszwa wewnętrzna wykonana została z pianki o nazwie Abzorb. Jej zadaniem jest tłumienie wstrząsów i zachowanie energii odbicia. Sama podeszwa wyrzeźbiona jest systemem nacięć i rowków, które mają zapewnić bardzo gładkie przetoczenie buta i poprawić elastyczność podeszwy, bo sama warstwa pianki jest potężna i bez nacięć mogłaby okazać się zbyt sztywna, upośledzając w ten sposób ruch stopy.
Obcas?
Pierwsze wrażenie jakie miałem po założeniu New Balance 1080 to jakbym założył buty na wysokim obcasie – było to bardzo dziwne uczucie. Jednak po kilku minutach nogi i mózg się przyzwyczaiły, a jak zacząłem biegać, to wrażenie praktycznie zniknęło. Później wracało jeszcze 2-3 razy, ale szybko mijało, zaraz po pierwszych metrach po rozpoczęciu treningu. Widać tu przejaw tradycyjnej myśli inżynierskiej – ustawienie pięty wyraźnie powyżej palców. Minimaliści i zwolennicy biegania naturalnego walczą z tą ideą niczym ze złem wcielonym, ale po dwóch miesiącach nadal nie urwało mi nóg. Znaczy – nie takie straszne te wysokie pięty.
Buty bez problemów ułożyły mi się na nodze, dzięki starannie wyprofilowanemu wnętrzu. Miałem tylko małe wątpliwości odnośnie szerokości buta, bo moja stopa jest dosyć szeroka, a po przymiarkach zdecydowałem się na wersję o standardowej objętości D (jest jeszcze wersja 2E) Moje dotychczasowe problemy to częste obtarcia boku palucha (np. Nike Lunar Glide). Dlatego do tej pory wybierałem szerokie Brooksy lub ASICS-y. I chociaż NB 1080 były odrobinę węższe, obawa o uciski, obtarcia i odgniecenia okazała się bezzasadna.
W trakcie biegu but dobrze trzymał śródstopie i piętę, dając jednocześnie wystarczający luz z przodu, gdzie palce i paznokcie mogły spokojnie pracować, bez uszczerbku dla ich wyglądu. Mogę chyba zaryzykować stwierdzenie, że po kilku treningach tak się ułożyły, że stały się najlepiej dopasowanymi butami do mojej stopy (wcześniej za takie uważałem Brooks Glycerin 8). Początek sezonu był walką z powracającymi kontuzjami, dlatego buty takie jak NB 1080, z dużą amortyzacją, dawały mi nadzieję, że może nie będzie źle. Szczególnie, że zakładałem szybki wzrost obciążeń, tak, żeby po pięciu tygodniach regularnie biegać 90-120 km tygodniowo.
Fot. Piotr Dymus
Długi dystans
Moje treningi to w większości spokojne kilkunastokilometrowe wybiegania, w weekendy dorzucam długie wypady do 30-40 km. W ramach testów, para NB zaliczyła 308 km. Wszystkie treningi miały miejsce na szosie czy chodnikach. Z wyjątkiem jednego 24-kilometrowego wybiegania po leśnych wydmach, które stworzone na asfalt buty przeszły bez dramatu. Amortyzacja w NB 1080 okazała się rewelacyjna, pomimo wznowienia treningów, ból w kolanie nie zwiększył się, a nawet stopniowo zaczął się zmniejszać. Teoretycznie konstrukcja z wysokim tyłem powoduje większe obciążenie stawów, ale nie miałem złych doświadczeń. To może być spowodowane dobrymi właściwościami tłumiącymi użytych materiałów, ale również stosowaną przez ten czas rehabilitacją i zimnymi okładami.
Porównując amortyzację do wcześniej używanych Brooksów Glycerin 6, a ostatnio ASICS GEL-Cumulus 13, ta w NB 1080 odpowiada mi najbardziej. Mocne tłumienie powoduje często, że but jest równie dynamiczny jak pufa, na której siedziałem gdy je mierzyłem, ale zostałem pozytywnie zaskoczony – buty były sprężyste i oddawały energię, pozwalając na dynamiczne odbicie. Długie weekendowe wybiegania w tempie 5:30 min/km były bardzo przyjemne i mijały trochę szybciej niż się spodziewałem, w poczuciu komfortu i niewielkiego zmęczenia po treningu. Dobra amortyzacja wcale nie wymagała ode mnie więcej wysiłku przy odbiciach. W trakcie kilku szybszych treningów interwałowych buty bardzo dobrze trzymały stopy i stabilizowały je (czyżby działanie Stability Web?), pozwalając się koncentrować na utrzymaniu równego tempa i założeń treningowych, a nie na pilnowaniu podłoża i tego jak stawiałem nogi i je przetaczałem.
Nie używam na szybkich treningach butów startowych. Nie mam ich, bo prawie nie biegam wyścigów z tempem szybszym niż 4:00 min/km. W trakcie deszczu i w biegu wśród kałuż buty nie przemakały, a jeśli dostała się do nich woda, to szybko schły. Wprawdzie nie biegałem w wysokich temperaturach, ale po tych w grudniowej, nietypowej pogodzie i jednym treningu na bieżni mechanicznej, mogę stwierdzić, że są przewiewne i gotowe na upały. Stawiając je wśród konkurencji – zauważamy spory minus New Balance 1080 – ich wagę. Producent podaje 343 gramy. Na nodze wydają się zauważalnie cięższe od innych butów na nawierzchnie twarde. Nie wiem tylko czy wynika to z zastosowanych materiałów, czy z grubości podeszwy, bo reszta elementów na wierzchu buta wygląda podobnie. To może wynikać z mniej korzystnego rozłożenia ciężaru elementów.
Fot. Piotr Dymus
Porównania
O ile pierwsza konfrontacja po 150 km nie przyniosła praktycznie żadnych spostrzeżeń, to drugie zestawienie po 300 km bardzo mnie zaskoczyło – w parze referencyjnej powróciło odczucie wysokich obcasów. Zrobiłem więc przebieżkę w jednym bucie starym, drugim nowym i wyraźnie poczułem różnicę w ubiciu pianki. Jedna noga nadal była „na obcasie”, a druga go nie czuła. Po bliższym przyjrzeniu się obydwu butom, okazało się, że ten używany jest trochę „rozbity” – podeszwa była minimalnie szersza i niższa – jak kotlet po kontakcie z tłuczkiem żony. Zastanawiające jest, że mimo iż mieszczę się w kategorii do 70 kg, a but stworzony jest dla zawodników co najmniej 10 kg cięższych, po w sumie niewielkim kilometrażu jak na topowy model – zużycie pianki było już wyraźne. Na szczęście na tym etapie efekt występował tylko przy konfrontacji z nowym butem, a przy codziennym bieganiu nie miałem zastrzeżeń do poziomu amortyzacji czy sprężystości. Sam jestem ciekaw czy proces uklepywania będzie postępował czy zostanie na zbliżonym poziomie.
Fot. Piotr Dymus
Mam bardzo pozytywne wrażenia z użytkowania butów New Balance 1080. Wyróżniają się dbałością o szczegóły oraz optymalnym połączeniem amortyzacji ze sprężystością. Mogę je polecić wszystkim biegaczom trenującym na twardym podłożu, w różnych warunkach pogodowych oraz okazjonalnie biegającym w terenie.
Fot. Piotr Dymus
Dane:
Pełna nazwa modelu: New Balance MR1080LB
Cena: 439,99 zł
Szerokość: dostępne D i 2E
Wersje kolorystyczne: biała, czerwona, granatowa
Waga katalogowa: 343 g
Testowany rozmiar: 45 (dostępne od 40.5 do 46.5)
Typ biomechaniczny: neutralny, supinator
Nawierzchnia: twarda
Przeznaczenie: treningowe
Wyprodukowane w Wielkiej Brytanii
Info: www.newbalance.pl
Dystans testu: 308 km
Stefan Batory, „Buty dla prezesa”, Bieganie styczeń-luty 2012