Wydarzenia > Aktualności > Ludzie > Historie biegaczy > Ludzie
Dave Wottle – bohater jednego z najbardziej emocjonujących biegów kończy 70 lat!
Dave Wottle kończy dziś 70 lat. Prawdopodobnie nie kojarzycie tego nazwiska. Ale jest również bardzo prawdopodobne, że widzieliście flimik z jego fenomenalnym wyczynem z 1972 r. Wyczynem, który dał mu mistrzostwo olimpijskie i wprawił cały świat w zdumienie.

Dave Wottle urodził się 7 sierpnia 1950 r. w Canton w stanie Ohio. W dzieciństwie był niezwykle chudy i sprawiał wrażenie słabowitego. Lekarz poradził mu nawet, by zainteresował się jakimś sportem, np. bieganiem, by wzmocnić swoje ciało. Ów medyk powinien dostać nagrodę Nostradamusa lub innego wizjonera. Młody chłopak rozpoczął przygodę z bieganiem i kilkanaście lat później został… mistrzem olimpijskim w biegu na 800 m!
Co ciekawe, Dave Wottle uważał za najciekawszy dystans 1 mili. Jak sam powtarzał, nigdy nie trenował pod 800 m, zawsze szykował formę pod milę. Sądził, że jest zbyt wolny, by rywalizować na 2 okrążenia stadionu. Do kwalifikacji olimpijskich na tym dystansie przystąpił tylko po to, by wykonać… trening wytrzymałości szybkościowej z myślą o rywalizacji na milę. Jak się okazało, nie tylko wygrał rywalizację na krajowym podwórku na 800 m, ale także… wyrównał rekord świata!
W 1972 r. w Monachium, podczas igrzysk olimpijskich, Wottle miał startować na 2 dystansach: 800 m i 1500 m. Ze względu na kontuzję, jakiej nabawił się na kilka tygodni przed imprezą, nie czuł się zbyt pewnie. Jego tygodniowy kilometraż w ostatnich tygodniach przed startem spadł dramatycznie – z ok. 100-115 km do niecałych 30 km.
Mimo tego udało mu się przebrnąć do finału biegu na 800 m, w którym startował m.in. reprezentant Polski Andrzej Kupczyk. Jednak bieg o medale nie wydawał się układać po myśli Amerykanina.
Już po pierwszych 100 metrach Wottle został zdecydowanie z tyłu, tracąc do rywali kilka metrów. Po pół okrążenia nie tylko był ostatni, ale tak bardzo odstawał od stawki, że można było odnieść wrażenie iż znalazł się na bieżni przez przypadek. Komentatorzy zaczęli nawet zastanawiać się, czy Amerykanin nie odniósł jakiejś kontuzji.
Dave biegł jednak zgodnie ze swoimi założeniami taktycznymi. Rywale ruszyli bardzo mocno, ale nie mogli utrzymać tego tempa przez cały dystans. Z czasem Amerykanin zaczął nieco zbliżać się do przedostatniego zawodnika, a po 500 metrach zniwelował stratę do stawki. Na przeciwległej prostej ostatniego okrążenia zaczął mijać pierwszych rywali. Na 100 m przed metą był już na 4. pozycji! Gdy do mety pozostało 60 metrów przesunął się na 3. miejsce. Zaledwie 40 metrów dalej był już 2. Wydawało się, że po tak niesamowitym biegu uda mu się zdobyć srebrny medal. To jednak nie było wszystko. Rzutem na taśmę Wottle wyprzedził jeszcze słabnącego Arzhanova z ZSRR, zdobywając tym samym złoty medal olimpijski! Wideo z tego niesamowitego biegu możecie zobaczyć poniżej:
Ciekawostką z ceremonii wręczenia medali w 1972 r. w Monachium jest fakt, że w natłoku emocji Wottle zapomniał zdjąć swoją charakterystyczną czapkę z daszkiem, podczas odsłuchiwania hymnu USA. Opinia publiczna uznała to za jakąś formę protestu wobec amerykańskiej polityki. Później tłumaczył w wielu wywiadach, że ową czapkę traktuje niemal jak część samego siebie i po prostu zapomniał, że miał ją na głowie…
Wottle zdobył tytuł mistrza olimpijskiego o zaledwie 0,03 sekundy. Co ciekawe, tyle samo mu zabrakło, by zakwalifikować się do finału w biegu na 1500 m kilka dni później. Chociaż uważał się przede wszystkim za milera, to właśnie na dystansie 800 m święcił największe sukcesy w życiu.
Po igrzyskach Dave Wottle zaliczył jeszcze tylko 1 sezon biegowy jako amator, a następnie przeszedł na zawodowstwo. Wkrótce potem zrezygnował z biegania wyczynowego i pracował jako wykładowca w College’u, aż do 2012 r., kiedy przeszedł na emeryturę. Jest żonaty i ma 3 dzieci, które jednak nie zdecydowały się iść w kierunku kariery sportowej.