Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
Doping u zwycięzcy maratonu w Londynie oraz u mistrza Europy w przełajach

Koronawirus odbija się w sporcie nie tylko odwołaniem zawodów i utrudnieniem treningów. Zatrzymano także masowe testy antydopingowe. Mimo to toczą się nadal już rozpoczęte sprawy. Za nielegalne wspomaganie zawieszono właśnie dwóch mocnych biegaczy.
Masowe testy antydopingowe na razie zostały zawieszone, chociaż w niektórych krajach zawodnicy pod kontrolą wideo sami oddają i wysyłają próbki. Mimo to toczą się cały czas prace analityczne dotyczące przypadków, które znalazły się laboratoriach przed marcem. Ogłoszono własnie dwa nowe przypadki zawieszenia. W obu przypadkach to głośne nazwiska, jedno jest nowe, drugie tylko potwierdzone.
Naruszenie paszportu biologicznego
27-letni Daniel Wanjiru został zawieszony w środę. Wykryto u niego naruszenie paszportu biologicznego, czyli prawdopodobnie doping krwi. Kenijczyk w 2017 roku zwyciężył w maratonie w Londynie. Jego życiówki to 27:43 na 10 kilometrów, 59:20 w półmaratonie i 2:05:21 w maratonie. Warto przy tym zauważyć, że Wanjiru miał bardzo słabe dwa ostatnie sezony. Możliwe, że sięgnął po doping, szukając drogi powrotu na szczyt formy.
W ostatnich dwóch latach biegał dużo słabiej na wszystkich dystansach, na których startował. Dla przykładu, z poziomu 2:05:21 w maratonie spadł dwa lata temu na 2:10:21 i na 2:08:40 w zeszłym roku. W półmaratonie startował ostatnio dwa lata temu i uzyskał czas zaledwie 1:02:55, przy życiówce 59:20. Warto nadmienić, że w zwycięskim maratonu w Londynie Wanjiru pokonał słynnego Etiopczyka, Kenenisę Bekele.
Drugi przypadek to głośna w Europie sprawa Roberta Fsihy. Emigrant z Erytrei w barwach Szwecji w grudniu zeszłego roku zdobył niespodziewane mistrzostwo Europy w przełaju. Był to ogromny szok, bo Fsiha to zawodnik mocno przeciętny, praktycznie bez żadnych wcześniejszych sukcesów. Nic dziwnego, że trenującego w Afryce biegacza na cel wzięli inspektorzy antydopingowi.
Do dwóch razy sztuka
Sukces nie trwał długo, już w lutym ogłoszono, że w organizmie Fsihy wykryto doping (nie podano wykrytej substancji). Obecnie ogłoszono, że nadeszły wyniki badania drugiej próbki – także pozytywne. Oznacza to prawdopodobnie koniec krótkiej, międzynarodowej kariery Roberta Fsihy.
Kolejne wpadki afrykańskich biegaczy z jednej strony rodzą obawy o to, na ile realne są uzyskiwane przez nich fenomenalne wyniki, ale z drugiej – dowodzą skuteczności międzynarodowej kontroli. To pewien paradoks, który należy mieć na uwadze. Większa ilość pozytywnych wyników oznacza, że nowe metody walki z dopingiem są skuteczniejsze, mimo że społeczny odbiór tych przypadków brzmi często jak „wszyscy koksują”. W rzeczywistości bieganie na nielegalnym wspomaganiu jest obecnie o wiele trudniejsze niż 10 czy 20 lat temu.
W antydopingu nie tylko wprowadzono paszport biologiczny, który nie wymaga wykrycia samego dopingu, tylko jego efektu, ale także stosuje się bardzo skuteczne profilowanie i metody detektywistyczne. Oznacza to, że inspektorzy nie szukają już na oślep, tylko testują najbardziej podejrzane przypadki, w okresach, kiedy doping jest najbardziej prawdopodobny. To w dużej mierze przyczyna coraz większej liczby wykrytych nadużyć.
Jednocześnie procentowo ilość przypadków dopingu pozostaje na podobnym poziomie od lat. W Kenii na nielegalnym wspomaganiu łapie się mniej niż 1% wyczynowych biegaczy. Duża ilość przypadków wynika z bardzo dużej ilości biegaczy. Dlatego mimo kolejnych doniesień nie należy przyłączać się do polowania na czarownice i rzucania bezpodstawnych haseł typu „wszyscy koksują”.