Dopingowa farsa mistrza świata na 1500 metrów

Fot: PAP/screen youtube.com/Awesome Kenya
Przyłapany na dopingu Kenijczyk Asbel Kiprop coraz bardziej wikła się w zawiłe wytłumaczenia wpadki. Ostatnio na Facebooku pochwalił się romansem z żoną kolegi, podając go jako dowód, że padł ofiarą spisku. Uwiedziona żona próbowała popełnić samobójstwo.
Asbel Kiprop, który w ostatnich dziesięciu latach zdominował światowe biegi na dystansie 1500 metrów, nigdy nie był pokornym biegaczem. Jeszcze jako nastolatek był wyrzucany z obozów przygotowawczych po tym, gdy nocami wykradał się na schadzki z biegaczkami. W Kenii ma opinię kobieciarza i problematycznego człowieka. Cztery lata temu oskarżono go o pobicie partnerki i matki jego dziecka, w tym samym czasie miał też poważny wypadek samochodowy. Wyszedł z niego bez szwanku, a wkrótce wplątał się w kolejne kłopoty – jako policjant miał pobić ochroniarza w klubie i grozić mu służbową bronią. Oskarżano go także o uwiedzenie 16-latki, która zaszła potem w ciążę.
Gdy niedawno Kenijczyka złapano na stosowaniu EPO, wszystko złożyło się w interesującą całość. Kiprop dominował na świecie na 1500 metrów, ale regularnie zdarzały mu się spektakularne wpadki i obniżki formy – szczególnie na ważnych imprezach, gdzie badania antydopingowe są regularne. Jego jedyne złoto olimpijskie pochodzi z 2008 roku z Pekinu i otrzymał je… po dyskwalifikacji za doping Marokańczyka Rashida Ramziego, biegającego w barwach Bahrajnu. Cztery lata później w Londynie Kiprop był w finale olimpijskim ostatni i tłumaczył się kontuzją. W 2016 w Rio dobiegł do mety szósty. Mówimy o biegaczu, który był bliski pobicia rekordu świata i który potrafił wygrywać mityngi z przewaga kilkudziesięciu metrów. Trzykrotnie zwyciężył w mistrzostwach świata.
Po ujawnieniu dopingu na jak zaczęły wychodzić interesujące fakty. Kiprop płacił kenijskim kontrolerom antydopingowym, na co pokazał dowód w postaci przelewu. Jak stwierdził, były to „przyjacielskie pożyczki”, ale właściwie nie pytał, po co im te pieniądze. Rzekomo w pewnym momencie miał płacić za mało, dlatego kontrolerzy mieli sfałszować wynik badania (co jest niemożliwe, bo w próbce nie bada się obecności EPO, tylko szuka metabolitów pozostających po jego chłonięciu przez ludzki organizm). W swoich mediach społecznościowych zaczął publikować dziwne komunikaty, rodzące pytania o sprawność umysłową oraz trzeźwość. W ostatnim tygodniu przyszła kulminacja: Kenijczyk opublikował film, na którym całuje się i obejmuje z półnagą żoną swojego pacemakera – człowieka, który przez lata pomagał mu w treningach. Kiprop stwierdził, że uwiódł żonę przyjaciela i on w zemście sfingował oskarżenia dopingowe. Co znowu nie bardzo ma sens, bo EPO administruje się w postaci zastrzyku i nie da się przyjąć go nieświadomie. Po opublikowaniu filmu kobieta próbowała popełnić samobójstwo i obecnie pozostaje w szpitalu. Jej mąż w wywiadzie ujawnił kolejne szokujące fakty, m.in. to, że Kiprop miał śmiertelnie potrącić samochodem nieznaną kobietę.
Wpadka Kipropa była szokiem dla sportu, ponieważ dotknęła jednego z najbardziej znanych światowych lekkoatletów, dominującego od lat w swojej konkurencji. Sam zawodnik stwierdził, że jest niewinny, ale nie będzie próbował tego udowadniać, ponieważ nie ma pieniędzy na prawników. Wydaje się, że jest to jego koniec w sporcie – chociaż sam biegacz twierdzi, że po powrocie z dyskwalifikacji (która może sięgnąć czterech lat), zdobędzie mistrzostwo świata w biegu z przeszkodami. Jest możliwe, że o Kipropie jeszcze usłyszymy, raczej niekoniecznie w dobrym kontekście.