Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
75 milionów złotych za 1 medal? Podsumowanie występów lekkoatletów na igrzyskach olimpijskich w Paryżu 2024
Igrzyska olimpijskie w Paryżu 2024 przeszły do historii. Dla Polski nie były to szczególnie udane zawody. Pod względem dorobku medalowego słaby występ zaliczyła też reprezentacja lekkoatletyczna. Czy jednak Paryż 2024 w wykonaniu zwłaszcza biegaczek i biegaczy to zupełna klapa?
Niemal 75 milionów złotych otrzymał w formie dotacji z budżetu państwa Polski Związek Lekkiej Atletyki w latach 2022-2024 – wynika z danych opublikowanych przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Na igrzyska olimpijskie w Paryżu pojechało 59 lekkoatletów. Dorobek polskiej reprezentacji: 1 brązowy medal. Suche liczby wyglądają pod tym względem bezlitośnie. Moglibyśmy grzmieć, jak niektóre media, że wydaliśmy 75 milionów złotych na 1 brązowy medal olimpijski oraz wycieczkę za pieniądze podatników dla 58 lekkoatletów. Chociaż występ polskich lekkoatletów w Paryżu trudno uznać za sukces, zwłaszcza na tyle historycznego dorobku olimpijskiego Polaków, to sprawy nie przedstawiają się wcale tak jednoznacznie, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Z racji specjalizacji naszego portalu, na tapet bierzemy występy polskich biegaczek i biegaczy.
Pozytywy
Zacznijmy od polskich sukcesów. A tych, wbrew pozorom, wcale nie było tak mało. Oczywiście największym z nich jest brązowy medal Natalii Kaczmarek w biegu na 400 m i 3. już w tym sezonie rezultat Polki poniżej 49 sekund. To historyczny wynik, niesamowity sukces i tak fenomenalne osiągnięcie, że trudno znaleźć słowa, by to opisać. Polka stanęła na podium w jednej z najbardziej prestiżowych konkurencji lekkoatletycznych na najważniejszej imprezie w świecie sportu. Natalii Kaczmarek, która pomimo zaledwie 26 lat ma już komplet medali olimpijskich (złoto i srebro z Tokio 2021 w biegach sztafetowych oraz brąz indywidualnie z Paryża 2024), należą się długie owacje na stojąco i czołowe miejsce w plebiscycie na najlepszego sportowca Polski roku. Czapki z głów.

Świetne występy na igrzyskach olimpijskich zanotowały polskie biegaczy średniodystansowe. Z Paryża wracają z 2 nowymi rekordami kraju i miejscami w finałach i należy podkreślić, że to naprawdę dobre rezultaty. Największego „pecha”, jeżeli można o czymś takim mówić w sporcie, miała Weronika Lizakowska, która na 1500 m była pierwszą niekwalifikującą się do finału. Takich sytuacji mieliśmy zresztą w Paryżu znacznie więcej, bo pierwszymi niekwalifikującymi się do finału w swoich konkurencjach były także Ewa Swoboda w biegu na 100 m i Pia Skrzyszowska w biegu na 100 m przez płotki. Jednak Weronika Lizakowska w swoim występie dokonała czegoś, co wydawało się zupełnie niewyobrażalne. Podczas igrzysk olimpijskich poprawiła swój rekord życiowy na 1500 m łącznie niemal o 6 sekund! Co więcej, pobiegła szybciej od rekordu Polski Lidii Chojeckiej sprzed 24 lat o prawie 2 sekundy! To jedna z największych niespodzianek w polskiej reprezentacji, jeśli chodzi o igrzyska olimpijskie w Paryżu 2024. Polka dosłownie dała z siebie wszystko. Niestety, jej półfinał był tak szybki, że nie udało się awansować do finału – zabrakło 1 miejsca. Czas 3:57,31 to najszybszy wynik w historii tej konkurencji na igrzyskach olimpijskich, który nie dał awansu do finału. Co jeszcze bardziej ujmujące, rozmawiając z dziennikarzem TVP, Aleksandrem Dzięciołowskim, bezpośrednio po biegu, znacznie bardziej podkreślała sportową złość i emocje związane z brakiem awansu do finału olimpijskiego, niż radość z poprawy rekordu Polski.

W finale biegu na 1500 m wystąpiła z kolei Klaudia Kazimierska, która z Paryża również wraca z dwukrotnie poprawianym, nowym rekordem życiowym. W półfinale Polka pobiegła 4:00:21, zajmując 5. miejsce i dzięki temu awansując do finału, zaś w finałowej rozgrywce urwała z tego czasu jeszcze 0,09 sekundy i wraca z Paryża z 10. miejscem igrzysk olimpijskich oraz 5. miejscem w polskich tabelach historycznych w biegu na 1500 m.
Drugi z rekordów Polski, który został ustanowiony przez nasze biegaczki w Paryżu należy do Alicji Konieczek. Polka w eliminacjach biegu na 3000 m z przeszkodami pobiegła 9:16,51 i poprawiła również dość wiekowy, bo już 18-letni rekord Polski Wioletty Janowskiej. Czas ten dał Alicji awans do finału, w którym, biorąc pod uwagę poziom, nie miała zbyt wielkich możliwości do walki nawet o pierwszą „10”. Jednak 13. miejsce na igrzyskach olimpijskich, a przede wszystkim pobicie rekord kraju na imprezie docelowej, to osiągnięcia godne uwagi. Zresztą również wyniki naszych pozostałych reprezentantek w tej konkurencji zasługują na uznanie, bo zarówno Aneta Konieczek jak i Kinga Królik wracają z Paryża z nowymi rekordami życiowymi, które dają im kolejno 4. i 5. miejsce w polskich tabelach wszechczasów.

W konkurencjach biegowych na pochwały zasługują także Ewa Swoboda – zwłaszcza za wygrany w fenomenalnym stylu i ze świetnym czasem bieg eliminacyjny. Pia Skrzyszowska, która podobnie, jak Swoboda może być sklasyfikowana jako 9. zawodniczka igrzysk olimpijskich czy Justyna Święty-Ersetic, która w repasażu biegu na 400 m osiągnęła swój najlepszy czas w sezonie, a nawet od 2 lat. Przyzwoite rezultaty odnotowały polskie maratonki, zwłaszcza 36. na mecie Aleksandra Lisowska, nieźle zaprezentowała się sztafeta mieszana 4×400 m, która wywalczyła awans do finału. I na tym lista pozytywów powoli się wyczerpuje.
Znacznie trudniej wskazać dobre występy olimpijskie w przypadku polskich biegaczy. Całkiem nieźle, ale dopiero w biegach repasażowych, zaprezentowali się Mateusz Borkowski na 800 m (1:45,27) oraz Filip Rak (3:34,53). Jednak fakt, że obaj panowie znaleźli się w sekcji „pozytywów” wynika po prostu z poziomu polskich biegów męskich, bez względu na konkurencję.
Rozczarowania
W tej sekcji nie będziemy umieszczać wszystkich pozostałych biegaczek i biegaczy, bo byli też tacy, którzy zaprezentowali się na przyzwoitym poziomie, ale po prostu nie należą do tak ścisłej światowej czołówki, by walczyć o miejsca wśród 10-15 najlepszych na świecie. Na pewno jednym z większych rozczarowań jest brak awansu do biegu finałowego polskiej sztafety kobiet 4×400 m. Polskie biegaczki w Tokio wywalczyły srebrny medal, co było fantastycznym osiągnięciem. Niestety, w Paryżu nie udało się nawet awansować do finału, gdzie i tak byłoby bardzo trudno o podium, bo trzeba byłoby poprawić rekord Polski ustanowiony właśnie w stolicy Japonii przed 3 laty. Być może z Natalią Kaczmarek i Mariką Popowicz-Drapałą (która złapała kontuzję) w składzie Polki byłyby w stanie to zrobić, ale nie było nam dane się o tym przekonać.

Fatalnie w Paryżu zaprezentowali się polscy płotkarze na 110 m przez płotki. Damian Czykier, Jakub Szymański i Krzysztof Kiljan byli tłem zarówno w biegach eliminacyjnych, jak i w repasażach. Zwłaszcza w przypadku Czykiera i Szymańskiego można mówić o rozczarowaniu, ponieważ obaj w tym sezonie biegali w czasie poniżej 13,30 s i gdyby pobiegli na poziomie choćby zbliżonym do najlepszych wyników w tym sezonie, oglądalibyśmy ich w półfinałach, a może także w finale. Na pewno potencjał był znacznie większy niż panowie zaprezentowali w stolicy Francji.
Pomimo wymienienia Mateusza Borkowskiego po stronie pozytywów, generalnie biegi na 800 m należy zapisać po negatywnej stronie. Wszystko za sprawą tego, że w ostatnich latach Marcin Lewandowski, Adam Kszczot, Patryk Dobek czy Joanna Jóźwik przyzwyczaili nas do tego, że przeżywamy spore emocje oglądając rywalizację na 2 okrążenia stadionu. Oczywiście po Mateuszu Borkowskim i Annie Wielgosz nie spodziewaliśmy się występów w finale, ale o ile ten pierwszy osiągnął przynajmniej najlepszy czas w sezonie, o tyle Anna Wielgosz sprawiała wrażenie, jakby zupełnie zagubiła formę sprzed 2 miesięcy i mistrzostw Europy. Tym samym po raz pierwszy od 2004 r. na igrzyskach olimpijskich nie oglądaliśmy ani jednego Polaka ani Polki w półfinałach biegu na 800 m. Nieco więcej obiecywaliśmy sobie także po występach Aleksandry Płocińskiej na 1500 m, polskich sprinterek na 200 m, Oliwera Wdowika na 100 m, jednak pamiętajmy, że to biegaczki i biegacze, którzy nie mogą się pochwalić wynikami w top 50 czy czasami nawet top 100 w tym sezonie.

Podsumowanie
Chociaż dorobek medalowy naszej reprezentacji biegowej nie jest spektakularny, to trzeba także przyznać, że kilka występów było naprawdę godnych odnotowania. Na głębsze analizy przyczyn różnych występów polskich biegaczek i biegaczy na igrzyskach w Paryżu jeszcze przyjdzie czas. Niewątpliwie nie należy jednak oceniać postawy biało-czerwonych wyłącznie przez pryzmat medali i wyłącznie negatywnie. Nie można powiedzieć, że wszyscy lekkoatleci z wyjątkiem Natalii Kaczmarek nie pokazali niczego dobrego.
Na pewno na tle mężczyzn znacznie lepiej zaprezentowały się kobiety, które przywożą z Paryża oprócz brązowego medalu, także 2 rekordy Polski i kilka rekordów życiowych. Nawet jeśli te wyniki nie dają medali, ba, nawet miejsc w finałach, bo przecież mamy do czynienia z najwyższym sportowym poziomem na świecie, to jeszcze raz warto podkreślić, że poprawienie rekordu życiowego na igrzyskach olimpijskich oznacza, że dana sportsmenka czy dany sportowiec przygotował/a szczyt formy na imprezę docelową. Taki występ powinien być oceniany jednoznacznie pozytywnie. I patrząc na występy polskich biegaczek w Paryżu w tym kontekście, okazuje się, że wcale nie były to tak słabe igrzyska, jak mogłoby się wydawać.