Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia
Jeden bieg, cztery rekordy świata – tak było na półmaratonie w Pradze. Ale Polacy też nam dali powody do świętowania!
Wiosna obrodziła w fantastyczne wyniki półmaratońskie w Polsce i na świecie. Padł rekord świata oraz rekord Polski kobiet, w Poznaniu Marcin Chabowski wygrał z Szymonem Kulką i Kenijczykami.
Jak na razie biegową kulminacją wiosny jest półmaraton w Pradze z ostatniej niedzieli. 23-letnia Kenijka Joyciline Jepkosgei dokonała tam niewiarygodnej sztuki – w jednym biegu pobiła jednocześnie aż cztery rekordy świata. I niewiele zabrakło do piątego! Międzyczasy notowane przez młodą Afrykankę były niesamowite. Na 5 km – 14:53, podczas gdy rekord świata kobiet na ulicy jest tylko siedem sekund szybszy. Na 10 km – 30:04, czyli 17 sekund szybciej niż oficjalny rekord uliczny Pauli Radcliffe. Na 15 km kolejny rekord – 45:37, poprzedni pobity o 37 sekund. Na 20 km – 61:25, 15 sekund szybciej od oficjalnego rekordu na tym dystansie. I wreszcie na mecie fenomenalne 1:04:52, nowy rekord świata kobiet w półmaratonie i pierwszy żeński wynik w historii poniżej 1:05:00.
Jepkosgei od początku biegła na maksymalnych obrotach i chociaż na ostatnich kilometrach straszliwie cierpiała i zwalniała, dokonała niewiarygodnej sztuki. Za nią kolejne biegaczki pokazały, jaka siła tkwi w kobiecych biegach. Druga na mecie Kenijka Violah Jepchumba pobiegła 1:05:22, trzecia, także z Kenii, Fancy Chemutai – 1:06:58. Amerykanka Jordan Hasay zajęła dopiero szóste miejsce z czasem 1:07:55.
Tydzień wcześniej powody do radości, ale i niepokoju mieli polscy kibice. Karolina Nadolska (wcześniej: Jarzyńska) zwyciężyła w półmaratonie w Poznaniu z czasem 1:09:54. Podobnie jak Kenijki w Pradze, Polka zaczęła bieg bardzo agresywnie, notując znakomite międzyczasy, w tym po drodze wynik lepszy niż jej oficjalna uliczna życiówka na 10 kilometrów. Za metą czekała ją jednak niemiła wiadomość – rekord Polski może nie zostać uznany. W Poznaniu nie dopełniono wszystkich procedur i na trasie nie było sędziego z odpowiednimi uprawnieniami, który jest konieczny do ratyfikacji rekordu.
Można narzekać na czepliwość Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, ale akurat w tym przypadku racja wydaje się być po stronie działaczy. Imprezom sportowym nadaje się różne rangi i zależnie od przyznanej Związek deleguje swoich obserwatorów. Do uznania rekordu potrzebne jest spełnienie kilku procedur, bo łatwo sobie wyobrazić, że w przeciwnym przypadku organizatorzy małego biegu nad jeziorem mogliby się domagać uznania rekordu Polski na jakimś dystansie. Jak się skończy sprawa Poznania, na razie nie wiadomo. Rekord jest weryfikowany i możliwe, że ostatecznie zostanie uznany.
W tym samym biegu mieliśmy drugi piękny polski akcent – zwycięstwo i powrót do formy Marcina Chabowskiego. Po odważnym biegu Polak poradził sobie z koalicją Kenijczyków i zwyciężył z czasem 1:03:16. Czwarte miejsce zajął Szymon Kulka z wynikiem 1:03:53. Dużo się ostatnio mówiło o tym, że Szymon zdetronizował starych mistrzów i jest najlepszy w Polsce, ale Marcin Chabowski pokazał, że jest za wcześnie, aby stawiać na nim krzyżyk. Z tej rywalizacji mogą wyniknąć piękne wyniki. Za plecami dwóch najszybszych mamy też kilku innych biegaczy.
Yared Shegumo w Warszawie pobiegł 1:03:45, a Adam Nowicki w holenderskim Venlo 1:03:57. W Pradze Arkadiusz Gardzielewski osiągnął swój najlepszy czas w półmaratonie od pięciu lat, biegnąc 1:04:20. Jeśli dodamy do tego czas 1:12:02 Izabeli Trzaskalskiej z włoskiej Ostii z połowy marca, okaże się, że jeszcze nigdy w historii polskiego półmaratonu nie mieliśmy tak dobrego początku sezonu. A może i całego roku? Czy to zapowiedź znakomitych wyników także w maratonie?
[yop_poll id=”50″]