Koniec z kompresyjnymi skarpetami. Co (naprawdę) warto kupić triathloniście na święta?
Co byśmy nie mówili: święta, to czas w którym oprócz licznych spotkań z rodziną, oczekujemy doskonałych prezentów. Poniżej znajdziecie kilka pomysłów na prezent dla triathlonisty.
1. Dobry (przez co niestety drogi) materac. Regeneracja to podstawa, a najlepsza i najbardziej naturalna i najważniejsza to dobry sen. Niedobory snu zwiększają ryzyko kontuzji. To gadżet mniej efektowny, niż nowy kask, nowe koła, ale zdecydowanie jeden z najważniejszych, które powinny znaleźć się w domu każdego szanującego się sportowca. Oprócz lepszej regeneracji, zyskamy także ogólnie lepsze życie. Niewiele osób może wyżyć z treningu. Dla większości jest to sposób, by polepszyć swój komfort życia. A dobry materac, jest świetnym wyznacznikiem komfortu życia. Znacznie lepszym, niż 50-calowy telewizor. I nikt nie przekona mnie, że jest inaczej.
2. Coś ładnego do treningu. Jeśli cokolwiek pomaga wyjść na trening, warto w to „zainwestować”. Najważniejszą rzeczą jest oczywiście ładny kask rowerowy. Jeśli będzie ładny, częściej (cały czas?) będziemy zabierać go ze sobą na trening. Równie dobrze mogą, to być drogie i ładne okularki do pływania (to jest mój osobisty wybór), nowe ładne buty do biegania (choć lepiej nie biegać w nich w zimę, bo będą brudne). Ładny (kolorowy?) strój na rower lub strój pływacki natychmiast wprawia nas w dobry humor. Warto otaczać się ładnymi rzeczami. To ma być prezent, więc nie musi być to specjalnie użyteczne.
3. Dobre okulary na rower. Podróbki firmowych okularów są podróbkami z jakiegoś powodu. Różnica w szkłach jest widoczna „gołym nie uzbrojonym okiem”. Warto napomnieć kwestie zdrowotne – przyciemniane szkła bez filtrów UV mogą być szkodliwe. Poza tym dobre okulary rowerowe mieszą się także w punkcie nr 2. Ładne i szpanerskie okulary są ładne i warto je mieć.
4. Dobre opony na rower. Nie przez przypadek opony są tak cenne w wyścigach formuły jeden. „Gumy” to miejsce transferu mocy, którą generujemy z mięśni. Drugim miejscem jest łańcuch, który jest tańszy niż dobre opony, więc nie nadaje się na prezent. Dobre opony kosztują około 250 zł za sztukę. Warto w nie zainwestować, to wydatek znacznie mniejszy, niż nowe koła, a stosunek cena do efektu jest zdecydowanie na korzyść opon (tu znajdziesz ranking opon)
5. Lajfstajlową książkę zawodowego triathlonisty. Od zawodników nie ma sensu uczyć się treningów. Zawodowcy to ludzie z innej gliny – ich treningami można się zasmucić, a kopiowanie ich planów to droga do kontuzji. Można także nie dowierzać temu co piszą – najprawdopodobniej nie opiszą tego co w rzeczywistości robią, gdyż są zobowiązani do rozpowiadania różnych rzeczy ze względu na kontrakty reklamowe lub kontrolę antydopingową. Np. w jednym z filmów Javier Gomez pływa z ciężarem:
Jak często tak pływa? Pływał raz w tym filmie, bardzo fajnie to wygląda. I tyle.
Wybierzmy pozytywną lekturę. Warto przeczytać książkę Chrissie Wellington „Bez granic” i dowiedzieć się jak wygrała swoje pierwsze zawody, albo jak poznała Bretta Suttona. Można przeczytać o tym jak Alister Brownlee przytył 10 kg bez trening w biografii Bracii Brownlee. Ciekawą i bardzo inspirującą (niestety po angielsku) jest biografia Simiona Whitfielda (mistrza olimpijskiego z Sydney i vicemistrza z Pekinu). Inną inspirującą pozycją na rynku angielskim jest biografia Siri Lindley – „Surfacing”. Na rynku jest także kilka ciekawych książek o kolarstwie (np. historia Giro di Italia).
Mam nadzieję, że te pomysły sprawdzą się lepiej, niż kombinacja skarpetek (niekończenie kompresyjnych), czekoladek i mandarynek. Wesołych świąt!