Wydarzenia > Aktualności > Wydarzenia > Relacje z biegów > Wydarzenia
Lepszy niż Małysz? Piotr Łobodziński 5. raz z rzędu najlepszym towerrunerem sezonu!
Piotr Łobodziński 5. sezon z rzędu zdobył towerruningowy Puchar Świata. Na zdjęciu po zdobyciu tytułu Mistrza Europy w 2014 r. Fot. towerrunning.com/media
Piotr Łobodziński kolejny raz został bezapelacyjnie najlepszym biegaczem po schodach roku. Zajmując 1. miejsce w zawodach w chińskim Changsha, przypieczętował zwycięstwo w całym cyklu Towerrunning Tour 2017. To już 5. sezon z rzędu, kiedy na Polaka nie ma mocnych.
Bieg w Changsha był ostatnim z cyklu Towerrunning Tour 2017. Przed tym startem Piotr Łobodziński mógł być niemal pewny zwycięstwa w klasyfikacji generalnej sezonu 2017, nie zamierzał jednak spoczywać na laurach i jak zwykle walczył o kolejny tryumf. W rywalizacji na 46 piętrach biurowca najgroźniejszym rywalem dla Polaka okazał się jego dobry znajomy – Christian Riedl – jeden z nielicznych zawodników, który od czasu do czasu potrafi nawiązać równorzędną walkę z naszym dominatorem. Jednak w Chinach lider cyklu po raz kolejny był bezkonkurencyjny – wygrał zdecydowanie z czasem 5:47, wyprzedzając Niemca o 3 sekundy i o 9 sekund 3. na mecie Chińczyka Wenbo Zenga. A jak twierdzi sam zwycięzca, wcale nie był w swojej najlepszej formie.
Czuję się wyśmienicie. Lubię wygrywać i to napędza mnie do dalszej pracy. Często mówi się, że porażki motywują bardziej. U mnie to nie działa. Zdecydowanie bardziej motywują mnie kolejne zwycięstwa. Dodatkowo nie jestem obecnie w optymalnej formie, a i tak wygrałem. Poprzedni sezon skończyłem w grudniu, potem straciłem 2 tygodnie na chorobę, więc w zasadzie do tego finału Towerrunning Tour przygotowywałem się zaledwie 3 tygodnie. Wystarczyło. To pokazuje, że albo wskoczyłem obecnie na taki poziom, który pozwala mi o każdej porze dnia i nocy rywalizować o najwyższe lokaty, albo rywali paraliżuje moja obecność i nie dają swego maksa (śmiech).
Co do już pięcioletniej dominacji w bieganiu po schodach, to cieszy mnie to bardzo i nie wiem, czy nie jest to większym sukcesem niż, np. Mistrzostwo Świata. Do zwycięstwa w całym cyklu potrzeba więcej wysiłku i systematyczności. To nie jest przygotowanie dyspozycji na jeden weekend, tylko stała praca i unikanie błędów, kontuzji, zatruć, chorób, przez bite 5 lat. Moim zdaniem to nie jest łatwe zadanie.
W 2015 r. Piotr Łobodziński został Mistrzem Świata w bieganiu po schodach. Fot. towerrunning.com/media
Skalę dominacji naszego eksportowego towerrunnera pokazują liczby. Spośród 8 najlepszych wyników indywidualnych roku, jakie wliczają się do końcowego rankingu, Łobodziński tryumfował w 7 biegach, zaś w 1 zawodach (cyklu 3 startów: w Wiedniu, Brnie i Bratysławie), zajął 2. miejsce. To pozwoliło mu odnieść 5. z rzędu zwycięstwo w klasyfikacji końcowej sezonu Towerrunning Tour. Takim osiągnięciem nie mógł się pochwalić nawet Adam Małysz w Pucharze Świata w skokach narciarskich w latach swojej dominacji. Warto zwrócić uwagę, że dla biegania po schodach to historyczny wyczyn, bowiem dotychczas Piotr Łobodziński dzierżył rekord 4 z rzędu tytułów najlepszego towerrunera sezonu wspólnie z Niemcem Thomasem Doldem, który dominował w latach 2009-2012. Obecnie Polak jest samodzielnym liderem w tej klasyfikacji.
Szczerze mówiąc, nawet nie pamiętałem, że Dold wygrywał 4 razy. Kiedyś to był tylko ranking, nawet nie nazywał się Pucharem Świata, więc poprawienie wyniku Niemca nie było moim celem. Ale rzecz jasna miło, że tego dokonałem. Kiedy Dold wygrywał, to były trochę inne czasy. Trafił na taki okres, że był on i długo, długo nikt. Obecnie z tą samą dyspozycją, jaką wówczas prezentował, nie wygrywałby już tak łatwo. Poziom rywalizacji zdecydowanie wzrósł.
Co ciekawe, ja pewnie wygrałbym też Puchar Świata w 2012 r. ale z powodu dość przypadkowego złamania nogi, wypadły mi 2 miesiące i Thomas tryumfował w całym cyklu z jedynie 6 biegami na koncie (do klasyfikacji końcowej wlicza się najlepszych 8 wyników każdego zawodnika). On też nigdy nie koncentrował się na wygrywaniu samego Pucharu Świata, chyba nawet nie odbierał tych pucharów na koniec roku. Na ogół nie jeździł też do Bogoty na finały – wystąpił tam raz i zszedł z trasy, gdy wiedział, że nie wygra (wysokość 2600 m n.p.m. zrobiła swoje). Z ciekawostek mogę wspomnieć, że jeszcze w 2017 r. rywalizowałem bezpośrednio z Thomasem, wygrywając w Londynie i Paryżu. Generalnie od 2011 r. bilans naszych bezpośrednich pojedynków jest na moją korzyść. W pierwszym naszym starciu (drugim w moim biegu po schodach) w Berlinie w 2011 r. przegrałem z nim o zaledwie pół sekundy. Generalnie pewnie ja i kilku innych eliciarzy było decydującym powodem, że Dold nie startuje teraz wcale lub bardzo sporadycznie.
Po tak intensywnym i pełnym sukcesów sezonie Piotr Łobodziński wcale nie zamierza długo odpoczywać. W tym roku czeka go kilka innych wyzwań, m.in. Mistrzostwa Świata w bieganiu po schodach, gdzie będzie bronił tytułu zdobytego w 2015 r. w Doha. Jakie jeszcze ma plany na sezon 2018?
Rok 2017 był zdecydowanie bardzo udany. Pod względem wynikowym na schodach chyba najlepszy w karierze. Na 24 starty wygrałem 20 razy i 4 byłem drugi. Szkoda, że w czerwcu na tydzień przed imprezą odwołano drugie Mistrzostwa Świata, które miały odbyć się w Chinach. Formę miałem bardzo wysoką. Wygrałem w lutym w swoim debiucie bieg na Empire State Building w Nowym Jorku, po raz 3. tryumfowałem w Paryżu w biegu na Wieżę Eiffla. No i ponownie okazałem się najlepszy w Towerrunning Tour (Puchar Świata).
Generalnie, jak patrzę w swoje statystyki, to co roku mam więcej startów. Na początku było to poniżej 10, potem kilkanaście, w latach 2015 i 2016 po 20 i rok temu aż 24. Jeśli chodzi o plany na 2018 r., to zdecydowany numer jeden to przeniesione z Chin do Tajpej Mistrzostwa Świata, które miały odbyć się w 2017 r., a zostaną rozegrane w maju 2018 r. Trochę koliduje mi to z moim marzeniem złamania 30 minut na 10 km. Planowałem przygotować się na Mistrzostwa Polski na 10 000 m, które odbędą się 28 kwietnia w Łomży, na tydzień przed towerrunningowym czempionatem. Kto wie, może uda się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu? Oprócz tego w planach na pewno mam kolejny start w biegu na Wieżę Eiffla w marcu, walkę o zdobycie Pucharu Świata po raz szósty i kontynuację rozpoczętej w 2017 przygody w biegach przeszkodowych (OCR).
Zwycięstwo Piotra Łobodzińskiego w Changsha to nie jedyny polski akcent podczas zawodów w Chinach. W rywalizacji pań 3. miejsce zajęła Dominika Wiśniewska-Ulfik, co najprawdopodobniej zapewni jej 5. lokatę w podsumowaniu sezonu 2017 (ostateczny ranking nie został jeszcze opublikowany, a przed biegiem w Changsha Polka była 8.). Również w klasyfikacji narodowej po ostatnich zawodach sezonu 2017 Polska powinna znaleźć się wyżej niż na dotychczasowym 5. miejscu.